Chciałoby się rzec „kolejny krem do rąk”. Taka też była moja reakcja, gdy zobaczyłam niespodziankę od Nuxe. Nie ukrywam – mam problem z regularnym kremowaniem rąk, do tego większość kosmetyków tego typu nie spełnia moich oczekiwań, albo są tak przeciętne, że wcale o nich nie piszę. Nuxe Reve de Miel miałam odłożyć do ogonka czekających na swoją kolejkę, ale traf chciał, że moje dłonie przeżywały apogeum przesuszenia, a krem czekał na zrobienie fotek i był akurat pod ręką. W biegu nałożyłam go więc i… oszalałam na jego punkcie!
Co takiego robi ten krem, ze uważam go za lepszy niż inne? Przede wszystkim niesłychanie rewelacyjnie nawilża nawet zniszczone, przesuszone na wiór dłonie. Zdarza Wam się doprowadzić ręce do stanu, gdzie z przesuszenia zaczynają się robić drobne ranki? Wstyd się przyznać, ale mnie tak. Nie lubię lepkości i ciężkości po nałożeniu większości kremów do rąk. Drażni mnie to dlatego stosuję je jedynie na noc, a i z tym bywa różnie. Krem do rąk Nuxe reve de Miel może nie wchłania się ekspresowo, ale daje natychmiastowo efekt wygładzenia i odżywienia. Już po pierwszym zastosowaniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dłonie wracają do formy.
Jeżeli szukacie kremu do rąk, który nie będzie tylko zwykłym mazidłem od siedmiu boleści, a naprawdę regenerującym i ultranawilżającym kosmetykiem to z pełną odpowiedzialnością mogę polecić Wam Nuxe. Idealny dla leserów jak i tych, którzy nie wyobrażają sobie życia bez codziennej porcji tego kosmetyku 🙂
Piękny ma skład!
Oj tak, naprawdę nie mam się czego doczepić 🙂
Jeeej, muszę go sobie sprawić *.* Wydaje się być stworzony dla mnie na tę jesienno-zimową porę, kiedy skóra moich dłoni przypomina papier ścierny. W ogóle seria miodowa Nuxe zbiera same dobre opinie 🙂
Ja mam wielką ochotę również na balsam do ust bo też słyszałam mnóstwo pozytywów o tej serii 🙂
Ale super – czegoś takiego właśnie poszukuję!
Zapowiada się dobrze, szczególnei patrząc na skład 🙂
Ja lubię garniera z alantoniną. Ma tą samą wadę co ten nuxe, a mianowicie długo się wchłania i do tego zostawia film na dłoniach. Nie mniej lepszego jeszcze nie znalazłam.
A ja ostatnio odkryłam swojego faworyta, nawet o nim napisałam 🙂
Muszę zajrzeć 🙂
U mnie najlepiej sprawdziło się kiedyś krem-serum do rąk waniliowe z Eveline 😉
Ja lubiłam z Eveline te niewidoczne rękawiczki, ale potem zmienili skład i już mi tak nie pasowały.
Tak wiedziałam, że ma w sobie miód. Miodzio jest dobry na wszystko. A to, że się trochę wolniej wchłania to nic. Na con i tak będzie jak znalazł.
Na noc miało być 🙂
Dokładnie, choć i tak wchłanianie jest lepsze niż niż w przypadku wielu innych kremów do rąk, które miałam 🙂
Przydałby mi się taki! 🙂
Warto po niego sięgnąć, zamiast 5 innych kiepskich 🙂
Polecę go mamie. Ma straszny problem z nawilżeniem dłoni.
Wydaje mi się, że nawet cena jest przystępna 🙂
Mi ciągle zdaza sie zapominac o kremowaniu, ciekawy kremik 🙂
Klikniesz w linki w nowym poście będę wdzięczna 🙂
Mam go w planach jak ich krem pod paczadełko 😉
Mam go w zapasach.mam nadzieje, ze bede rownie zadowolona 🙂
piękne zdjęcia, ja uwielbiam kremy loccitane, eos, ale ciągle poznaję nowości godne uwagi
Fajnie, że wykazuje tak dobre działanie 🙂 Warto przyjrzeć mu się bliżej 🙂
Zostaję na dłużej :*
Nie miałam jeszcze styczności z tą marką, ale przyjrzę się.