Z góry przepraszam za mało ciekawe zdjęcia, ale to jedyne miejsce w moim studenckim mieszkaniu, gdzie mogłam uchwycić wszystkie kosmetyki razem 🙂
- Nivea Volume Sensation – szampon do włosów dodający objętości. Nie pisałam nigdy jego recenzji ponieważ jest to stara wersja. Zawiera SLES, więc nie używam go do każdego mycia, jednak moje włosy i ta go kochają. Ma całkiem przyjemny skład, a na jednych z czołowych miejsc znajduje się olej jojoba i żel aloesowy. Włosy są po nim gładkie, miękkie i świetnie się układają. Nie wiem jak przedstawia się skład nowego, ale stary znajdziecie na zdjęciu poniżej.
- Stapiz Sleek Line – szampon dodający objętości. Na razie w fazie testów, zapłaciłam za niego śmieszne pieniądza ( ok. 4 zł za 300 ml ), ma niezły skład i … tyle na razie mogę o nim powiedzieć. Recenzja pojawi się za jakiś czas 🙂
- Alterra z biotyną i kofeiną – zdania na jej temat są bardzo podzielone. Mi akurat przypadła do gustu i została mi marna resztka na dnie ( takich produktów z resztą na dnie mam co najmniej kilkanaście ), która czeka na dokończenie. Pisałam o nim TUTAJ .
- Babydream z Rossmanna – tego szamponu chyba nikomu już przedstawiać nie trzeba 🙂 Powiem Wam tylko ciekawostkę – na moich włosach się pieni ! I to całkiem nieźle. Kupiłam sobie kiedyś małą piankę do mycia twarzy z Rival de Loop ( całe szczęście, że nie dużą bo była kiepska ) z myślą o metodzie kubeczkowej, ale okazało się, że standardowe nakładanie na mokre włosy sprawdza się w moim przypadku bez zarzutu. Stosuję go zazwyczaj do pierwszego mycia i nakładam na całe włosy, faktycznie jest o wiele delikatniejszy niż szampony z silniejszymi detergentami.
- Na zdjęciu go nie ma, ale testuję obecnie borowinowy szampon BingoSpa – nie mam jednak jeszcze o nim zdania.
- Kallos Crema al Latte – dla mnie to bardziej odżywka niż maska i tak ją traktuję. Pisałam o niej TUTAJ. W moim przekonaniu wszystkie maski/odżywki Kallosa mają praktycznie identyczny skład i dobrze sprawdzają się w codziennej pielęgnacji włosów. Ja jestem pewna, że znów sięgnę po którąś z oferty tej firmy
- L’Biotica Biovax Latte – choć zdania są podzielone, to ja bardzo lubię tą maskę. Zużyłam już kilka opakowań i z pewnością znów do niej kiedyś wrócę. Najpierw jednak chciałabym wypróbować wersję z jedwabiem i keratyną, zaś o tym maleństwie pisałam TUTAJ.
- Kolejny duet to Stapiz Sleek Line – maska Volume i maska Repair. Kupiłam dwie, bo chcę sprawdzić, która będzie sprawdzać się do moich włosów lepiej. Zainspirowała mnie oczywiście Anwen, która chwaliła maskę Repair. Na razie są w fazie testów, ale możecie spodziewać się recenzji za jakiś czas.
- Bioetika – maska nr 1 nawilżająca – również pomysł skradziony Anwen, kupowała mi ją w Makro szefowa mojego kumpla 😀 Czeka na porządne testy, bo na razie próbowałam ją dopiero dwa razy. Mam jednak wrażenie, że w moim przypadku Stapiz Repair sprawdza się najlepiej, ale jeszcze nic nie jest przesądzone.
- Isana z olejem Babassu – poznałam ją chwilę przed tym jak ją wycofali. Szybka jestem nie ? Faktycznie dobra, treściwa i skuteczna odżywka. Stosuję ją najczęściej po olejowaniu włosów, aby nie obciążać ich ciężką maską. Sprawdza się świetnie, aż żal, że wycofali tak dobry produkt.
- Pantene Aqua Light – nie lubię tej firmy, nie pasują mi ich produkty. Odżywka nie wiem jakim cudem trafiła w moje posiadanie, stała na mojej półce w łazience i nikt się do niej nie przyznawał. Stosuję ją do metody OMO. Tyłka nie urywa, ale po OMO moje włosy są świetne 🙂
- Dabur Vatika – olej migdałowy. Pisałam o nim TUTAJ . Ostatnio to mój zdecydowany ulubieniec. Nigdy bym nie pomyślała, że olej na bazie parafiny może tak fantastycznie działać na moje włosy. I ten zapach…. mrrrr 🙂 Uwielbiam choć nigdy nie wcieram w skórę głowy.
- Dabur Vatika – olej kokosowy. To już czysty, naturalny olejek bez dodatku parafiny, ale za to z wyciągiem z innych cudów. Przyjemny zarówno na włosy jak i na skórę głowy. Gdy zaczynałam go stosować moja czupryna była w tragicznym stanie. Uważam, że miał znaczący wpływ na poprawę jej stanu, pisałam o nim TUTAJ.
- Olej rycynowy – dodaję go do olejku łopianowego, który wcieram w skórę głowy. Smaruję nim rzęsy, dodaję do maseczek, a także stosowałam przy OCM – jednym zdaniem, zużywam butelkę za butelką i uważam, że to jeden z najlepszych produktów jakie dała nam natura.
- Green Pharmacy – Olejek łopianowy – została mi resztka na dnie, ale z chęcią kupię kolejny z tej serii. Nie boję się wmasowywać go w skórę głowy, bo nie zapycha, ani nie obciąża. Moim zdaniem poprawia ukrwienie skóry głowy i przyczynia się do wzmocnienia cebulek. Można go miksować z innymi olejami. Pisałam o nim TUTAJ.
- Choisee olejek do masażu herbal & sandałowiec – mój najlepszy zakup z Choisee. Oczywiście stosuję go na włosy, choć Misiek raz mnie nim masował i było bosssko :D. Zawiera same naturalne składniki i świetnie sprawdza się do olejowania włosów. Teraz na stronie Choisee znów jest 60 % rabatu przy podaniu hasła: kwiaty. Zdecydowałam się na zakup dwóch mydeł, bo mają równie świetne składy. Po całej aferze myślałam, ze nie wrócę już do tej firmy, jednak mają kilka perełek – szczególnie jeśli chodzi o oleje i mydła. O tym produkcie możecie przeczytać więcej TUTAJ.
- Farmona wcierka do skóry głowy Jantar – pisałam o niej TUTAJ i TUTAJ . Kocham, ubóstwiam i szleję za nią. Jest produktem, który bezpośrednio przyczynił się do odzyskania przeze mnie włosów. Moja czupryna jest nie do poznania, nie wiem co takiego zawiera w swoim składzie ten niepozorny kosmetyk, że daje tak gigantyczne efekty.
- Gorvita Aloe Vera żel – produkt dość uniwersalny, o którym jeszcze nie miałam okazji pisać. Kupiłam go w aptece DOZ. Stosuję go do przyrządzania psikacza do włosów. Mieszam w opakowaniu z atomizerem porcję żelu z niewielką ilością wody i spryskuję włosy przed nałożeniem oleju. Świetnie nawilża i zmiękcza włosy.
- Pasmedic Nafta kosmetyczna z biopierwiastkami – jedni kochają, inni nienawidzą. Ja darzę dość ciepłym uczuciem. Jeśli nie mam czasu naolejować włosów, to nakładam ją na skórę i włosy na 20 minut przed myciem. Śmierdzi straszliwie, ale jakoś jestem w stanie to przeżyć. Dodaję ją też do maski z żółtek i innych specyfików. Moje włosy się z nią bardzo lubią 🙂
- Ocet jabłkowy – zamiast wydawania kasy na pseudo-octy firm kosmetycznych, czy inne płukanki, sięgam po tradycyjny, kuchenny ocet jabłkowy. 2-3 łyżki mieszkam z pół litra zimnej wody i stosuję do ostatniego płukania. Usuwa resztki szamponów i odżywek, zamyka łuski włosa i sprawia, że są miękkie i lśniące. Babcie płukały włosy zwykłym spirytusowym, też nie jest zły, ale bardzo brzydko pachnie 😀
- AVON – kuracja z olejkiem arganowym i serum na zniszczone końcówki. Oba nafaszerowane silikonami do szpiku kości więc na końcówki w sam raz. Do niczego więcej nawet nie próbowałam.
- Biosilk jedwab – pamiętam, jak wielki szał był na jedwabie w moim otoczeniu 🙂 Dziewczyny najchętniej smarowały by nimi całe włosy, fryzjerki zachwalały, a Biosilk był firmą, na dźwięk której miękły kolana co niektórym 😀 To były dziwne czasy, z Biosilku stosuję tylko ten jedwab i to na same końcówki. Tyłka nie urywa i generalnie Biosilk jakoś zawsze będzie mi się ze snobizmem kojarzył 😀 Przepraszam, ale takie mam osobiste wspomnienia 😀
- Dabur Vatika Migdałowy krem do stylizacji włosów – bardzo, bardzo go lubię. Stosuję go na kształt serum na końcówki/odżywki bez spłukiwania. Niewielką ilość rozcieram w dłoniach i wgniatam w wilgotne włosy. Są po nim miękkie, ujarzmione i lśniące. Mniam 🙂 Pisałam o nim TUTAJ.
- L’Oreal Elnett elastyczne utrwalenie – lakieru używam rzadko, po wielu nieudanych próbach trafiłam na Elnett i muszę przyznać, że do moich kręconych włosów jest świetny. Utrwala, ale nie skleja i nie obciąża. Fryzura „trzyma się kupy „, ale nie wygląda jak sztywny hełm. Aż dziwie się, ze nie napisałam o nim jeszcze osobnej notki, bo wart jest poznania.
- Schwarzkopf Silhouette – nie lubię tej firmy, ale na piankę się skusiłam po przeczytaniu ciekawej recenzji, używam od niedawna i jak na razie mi się podoba. Jest lepsza od używanej przeze mnie Isany do kręconych włosów. Daje bardziej elastyczny i miękki skręt.
- Żel do włosów Artiste z Naturki – zużyłam dziesiątki opakowań. Na co dzień się nie czeszę, więc to on służy mi za grzebień. Rozcieram w dłoniach i wgniatam we włosy, po kilku chwilach mam ładne loki. Nie skleja i nie obciąża, nawet nie myślę o próbowaniu innego. Pisałam o nim TUTAJ.
- L’Oreal Casting Creme Gloss nr 400 – używam tej farby od ponad 5 lat. Mam ochotę spróbować czegoś innego, ale jakoś boję się zaufać innym firmom. Brak amoniaku jest podstawowym czynnikiem, dla którego kupuję ją za każdym razem. Pisałam o niej TUTAJ.
- Marion szampon koloryzujący nr 53 – choć przy pierwszym użyciu byłam lekko przerażona to okazało się ostatecznie, że jest to bardzo przyjemny produkt do odświeżenia koloru, po którym włosy wyglądają zdrowo i ładnie się układają. Pisałam o nim TUTAJ.
Kallosa tez używam jak odzywki, bo jako maseczka strasznie obciąża włosy i szybko się przetłuszczają. Zbiór włosowych kosmetyków imponujący 🙂
Jakoś tak ciągle o czymś czytałam i kupowałam, aż osiągnęłam ilość, która mnie lekko przytłacza. Mam nadzieję, że znajdę w tej gromadzie to o co mi chodzi 🙂
Dotrwałam do końca i się nie zanudziłam wcale:))
Shaumy dla dzieci nie próbowałam, bo zniechęciła mnie normalna Shauma. Nie tyle nawet zniechęciła, co po prostu nie wywarła nam mnie żadnego konkretnego wrażenia.
Nie lubisz Pantene? A wyobraź sobie, że na moich włosach odżywki Pantene się świetnie sprawdzają i to samo z szamponami. Mogę porównać na przykład Pantene i L'Oreal w odżywkach i szamponach i w moim porównaniu L'Oreal 1 punkt a Pantene 10. Tylko, że ja mam włosy słabe i cienkie i przetłuszczające się, czyli zupełnie inaczej niż Ty:))
Buziaki!:)
Zgadzam się co do L'Oreala – ta firma totalnie mnie zawiodła. Od kiedy zmienili skład mojej ulubionej odżywki, kompletnie przestałam sięgać po ich produkty stricte pielęgnacyjne.
Pantene jakoś mi nie leży, ale jak wiadomo to kwestia włosów.
Miło mi, ze dotrwałaś do końca, długo mi się zeszło z klepaniem tej notki, ale się zawzięłam 😀
Buziaki 🙂
O rany! Ale tego masz! Ja mam tylko szampon, odżywkę, piankę i lakier 😛 Nie oznacza to jednak, że nie dbam o nie;)
Ja nie twierdzę, że jak ktoś ma mało kosmetyków do pielęgnacji włosów, to o nie nie dba 😀 Sama chciałabym znaleźć takie ideały, które spełnią moje oczekiwania, dlatego wciąż poszukuję i stąd taka ilość 🙂
Mam to serum Avon z olejkiem marokański i w składzie takowy olej jest już na trzecim miejscu! Bardzo go lubię do końcówek a u Ciebie jak się sprawdza?
Tak dla ścisłości, w kuracji z marokańskim olejkiem arganowym – na trzecim miejscu jest modrak abisyński czyli Crambe abyssinica seed oil, olejek arganowy – argania spinosa oil znajduje się gdzieś w połowie składu, co nie zmienia faktu, że do zabezpieczania końcówek serum jest bardzo dobre i sprawdza się u mnie lepiej niż jedwabie i tego typu produkty 🙂
nie trochę a dużo ;D:D
całkiem pokaźna kolekcja i ciekawy pomysł na post, może też zaktualizuje 🙂
Jakoś tak się uzbierało 😀
Od dawna nosiłam się z zamiarem napisania tego posta, ale bałam się, że Was zanudzę i nawet nikt nie będzie chciał tego czytać. Sama lubię takie notki bo właśnie przez nie uzbierałam taką gromadę 😀
Shauma dla dzieci podkradam czasami córce. po olejowaniu się sprawdza. natomiast do codziennego mycia w przypadku moich włosów nie koniecznie bo strasznie je plącze.
No własnie zmyślą o olejach chciałam ją kupić, ale na razie mam kolejną flaszkę babydreama więc musi poczekać 🙂
Chryste Panie! Niezła kolekcja 🙂
Anomalia
Hehe tak jakoś wyszło 😀
No faktycznie TROCHĘ się nazbierało ;D
Zaczęłam w październiku i tak jakoś połapałam się ostatnio, że mi za dużo przybyło. I tak część rozdałam 😀
O kurcze dużo tego :):)
Bym się troche bała tylu kosmetyków używać 😉
A dlaczego bała ? 🙂 Moje włosy akurat lubią różnorodność, zawsze często zmieniałam pielęgnację. Teraz stosuję je falami, aby przekonać się jak działają i właśnie dlatego od kupna do recenzji mija tyle czasu 🙂
Gdy mam ochotę zmienić kolor włosów, to sięgam własnie po Casting. Przeważnie chcę je tylko przyciemnić, więc zawsze wybieram coś z brązów.
Same konkrety 😉 Niezła armia 😀
Jak ustawiłam to wszystko na półce to sama byłam mocno zaskoczona 😀
Jak ja tęsknię za bambusową isaną 🙁 Maskę z Karllosa mam tą samą i używam w ten sam sposób co ty. Niemal codziennie jako odżywkę, ale czasem od wielkiego dzwonu nałożę jej więcej i pochodzę tak ze dwie godziny. Maskę Starpiz Repair znam i kocham, ale ja kocham całą tę serię 🙂
Ja czuję, że ze Stapizem będę miała długi i namiętny związek, szczególnie z maską Repair 😀
o matko i córko jakie zbiory! Ja to jeden szampon, jedna odżywka, jedna maska (na wyczerpaniu) i jedna płukanka octowa.
No dobra,ale jak tak patrzę… to moja kolekcja produktów dla pielęgnacji psiej sierści jest chyba równie bogata 😛 w połowie to zresztą ludzkie specyfiki (np. marion- serum arganowe robi z sierścią CUDA).
Używałam jantara (wersji w sprayu), ale nie służy ani mnie ani psom. Szkoda. Nie wiem, co z nią teraz zrobić.e maski
uff, a te maski stapiz gdzie kupiłaś?
Ja kiedyś też raczej miałam dwie odżywki, dwa szampony i jakąś maskę, ale od października mi się rozmnażać zaczęły 😀
Maski Stapiz kupowałam w EP Studio, sklep z kosmetykami profesjonalnymi na warszawskim ursynowie, sprzedają też na Ursynowie. A poza tym ostatnio całą gamę widziałam w Hebe 🙂
no a ja z krakowa, nawet hebe tu nie ma 🙁
O kurczę, no to Hebe musi nadrobić zaległości. Spróbuj poszukać u siebie sklepu z fryzjerskimi kosmetykami, a jeśli nie to na allegro są naprawdę niezłe ceny, a przesyłka jeszcze nie wali najbardziej po kieszeni.
idę szukać. Ale allegro to mi się dziś ładuje jakby chciało a nie mogło :/
Zrobiło bunt ? 🙂
okej, wróciło.
A to niedrogie jest. Nie wiesz, jak szampony z tej linii?
No właśnie to mnie najbardziej zdziwiło, że cena bardzo przystępna.
Mam szampon Volume, moim zdaniem miał najlepszy skład. Używałam go dopiero dwa razy więc nie wiele mogę o nim powiedzieć, pierwsze wrażenie było jednak na plus.
Moja lista zawiera sporo produktów z Twojej:)Też zamówiłam mydełka z chooise i dorzuciłam ten olejek, skoro go polecasz:) Można by zorganizować jakieś spotkanie blogerek w Warszawie:) Pozdrawiam.
Olejek ma świetny skład, zarówno do ciała jak i do włosów sprawdza się bardzo fajnie. Ciekawie jak inne, ale na razie zostałam przy mydłach 🙂
Spotkanie było jesienią, ale niestety się nie załapałam. Mam nadzieję, że jeśli teraz jakieś będzie to się uda, bo wiele dziewczyn, które podczytuję chciałabym poznać na żywo 🙂
Oj to super, że go dorzuciłam:) Jakbyś coś wiedziała to pisz. Chętnie bym się spotkała:)
OK na pewno dam znać, a olejek jeszcze z rabatem to mega opłacalny zakup 🙂
Kocham, uwielbiam takie posty..
Siedzę wtedy i tylko myślę – co by wypróbować i wpisać na listę zakupową.
Szamponów dla dzieci nie używam, bo okrutnie plączą mi włosy.
Myślę nad Kallos Crema al Latte a L'Biotica Biovax Latte. Nie wiem, którą najpierw wybrać?!
Sleeka znam i lubię bardzo 🙂 Ale teraz mam chęć na coś nowego 🙂
Kallos to moim zdaniem bardziej odżywka, L'Biotica podchodzi już pod maski.
Wahałam się czy robić taki post, bo bałam się, że nikogo on nie zainteresuje. Sama za to uwielbiam takie notki bo tak samo jak Ty – łowię wzrokiem co by tu jeszcze kupić 😀
Niezły zestaw 🙂 ja co prawda do włosomaniaczek nie należę, ale do mycia włosów mam z reguły 3 szampony w użyciu plus odżywkę i maskę, oleje dwa i coś na szybko do rozczesania włosów. Zrezygnowałam z sięgania po serum na końcówki, za to wykorzystuję olej lniany do tego.
Parę miesięcy temu robiłam podobną prezentację, ale na obecną chwilę zestaw jest trochę inny 🙂 Dobrze jest podejrzeć u kogoś innego taki pakiet 😀
Ja kiedyś miałam dwa szampony, dwie odżywki i maskę. Mam wymagającą czuprynę więc starałam się ją zawsze nawilżać, ale miałam o tym zupełnie inne pojęcie niż teraz 🙂
Moje włosomaniactwo zaczęło się gdy zostało mi pięć włosków na krzyż, tak się potoczyły różne sprawy w moim życiu, że włosy wypadały mi garściami. Łaziłam od bloga do bloga poszukując informacji na temat tego co warto wypróbować i tym sposobem powstała taka kolekcja 🙂
Długo zastanawiałam się czy pisać w ogóle taką notkę, sama lubię takie czytać, ale nie wiedziałam czy inne dziewczyny też tak mają 😀 Jak widać chyba wszystkie lubimy podglądać co mają inni, zawsze można wypatrzeć coś godnego uwagi 🙂
OMG, aż szczęka mi opadła do samej podłogi. 😀 ile Ty tego masz!
U mnie znajdzie się raptem może z 6 produktów do włosów. 🙂
Chętnie poznam bliżej maskę Kallos. 🙂
Kallos ma różne wersje, ale składy praktycznie identyczne. Dobrze sprawdza się jako odżywka do włosów, jako maska jest dla mnie ciut za słaba, ale za litrowy kubełek zapłaciłam 12 zł – żyć nie umierać 😀
Jak ustawiłam wszystko razem " do kupy " to tez się mocno zdziwiłam, ze tego jest aż tyle 🙂
ooo jaka ładna kolekcja kosmetyków^^ a ten żel aloesowy baaardzo by mi się przydał, ojj bardzo 😀
Ja kupowałam go na DOZ, ale myślę, ze w innych aptekach też jest. Nie pamiętam w tej chwili ile zapłaciłam, ale chyba cena oscylowała wokół 10 zł.
ooo spora kolekcja:) uwielbiam takie posty! ja się szykuję na bioetikę jak tylko wykończę zapasy, bo szukam czegoś co mega nawilży mi włosy:) mam okropny problem z przesuszeniem:(
Czytałam u Anwen właśnie, ze ta maska z Bioetiki jest super dlatego kupiłam, pierwsze wrażenie zrobiła na mnie dobre, więc myślę, ze warto spróbować. A jeśli nie Bioetika to Stapiz Repair, tą maskę testuję już nieco dłużej i muszę przyznać, że nieźle działa nawet na moje bardzo suche włosy.
Jeśli chodzi o przesuszenie to bardzo pomogły mi również oleje do włosów, nareszcie nie mam przesuszonych końcówek 🙂
Sporo rzeczy znam i lubię:)
Cieszę się, ze nie jestem odosobniona w swoich odczuciach kosmetycznych 🙂
u mnie też się namnożyło
i chyba wcale mniej nie mam…
ale wolę nie zbierać tego w jednym miejscu i przeliczać hehhee
Ja nie przeliczam, bo akurat żadnej z tych rzeczy nie żałuję 😀 Widząc stan moich włosów przed i po mogę śmiało powiedzieć, że opłaca się inwestować 😀
A ja za dużo tego nie mam.. 😛 Niestety/ stety 😛
JA mam biosilk ale też mi tyłka nie urywa:P
Do samego Biosilku nic nie mam 🙂 Chodzi mi tylko o pewne fakty, których byłam świadkiem w swoim życiu hehe. Można tu odnaleźć drugie dni 😀
Jejku, jakby mi się ak chciało dbać o swoje kłaczki (może kiedyś zacznę)… :))
Mnie początkowo zmusiła sytuacja, ale zaręczam, że to wciąga 😀
Znam jedynie maskę z BioVaxa i również jestem z niej zadowolona. Planuję zakupić jantar, ale niestety nigdy go nie mogę u siebie znaleźć 🙁 Polecam wszystkie produkty z Vaxa 😉
Apteki, zielarskie – nigdzie ? No to chyba pozostaje allegro 🙁
Ja z mojego mydełka z Choisee (pomarańcza, cynamon, paczula) jestem zadowolona i chyba ponownie je zamówię. Może – skoro polecasz – dołączę jeszcze ten olej 🙂
Moim zdaniem z rabatem jest naprawdę smacznym kąskiem, wstawiałam kiedyś na bloga jego skład – same naturalne oleje. Na moich włosach sprawdza się bardzo dobrze, ciekawa jestem tylko jak sprawdzają się inne wersje.
Kurcze…a ja mam tylko jeden szampon, jedną odżywkę do spłukiwania, i dwie bez spłukiwania. A!Ostatnio kupiłam dwie takie tubki odżywek do spłukiwania z glisskur i tyle;)
Ja po prostu nie dbam o włosy! Cholerka…niedobrze.
Wiesz, niektóre dziewczyny mają z natury tak piękne włosy, że naprawdę niewiele muszą przy nich robić i ilość kosmetyków nie zawsze świadczy o tym, że są zadbane bądź nie 🙂 Moje były w krytycznym stanie i od tego zaczęło się moje włosomaniactwo. Ostrzegam – to bardzo wciąga 😀
Bardzo lubię Biovax, Vatikę i Jantar 🙂
Obserwuję Malinową Klubowiczkę 🙂
Dzięki 🙂
Sporo tego masz 🙂
Obserwuję i pozdrawiam Malinową Koleżankę 🙂
Dzięki 🙂
Ja też "niechciane" odżywki zużywam do OMO 😛
Super sposób no nie ? 🙂 A w dodatku jakie wspaniałe włosy są po tej metodzie, nie zawsze che mi się w ten sposób bawić, ale gdy już w ten sposób je potraktuję to są świetne 🙂
Jejku, ale tego dużo!:D