Uwaga, uwaga – wszystkie osoby, które reagują ślinotokiem na myśl o cytrynie proszone są o zwiększenie częstotliwości przełykania albowiem będzie dziś ekstremalnie 🙂 W roli głównej wystąpi limonkowy żel pod prysznic od Original Source.
Zanim jednak przejdę do żelowych opowieść chciałabym pozostać w temacie smaku i wszystkim łakomczuszkom wspomnieć o portalu Foodpanda.pl, o którym niedawno się dowiedziałam i już żałuję, że mojego miasteczka jeszcze nie obejmuje. Portal ten to świetny sposób na szybkie zamawianie jedzenia online. Najbardziej podoba mi się to, że po wpisaniu adresu dowiadujemy się o wszystkich restauracjach w naszej okolicy. Od razu możemy przejrzeć menu i zamówić to na co mamy ochotę, wielki plus za aktualny przegląd promocji 🙂 Za studenckich czasów zawsze na nie polowałam. Jeśli zdarza Wam się zamawiać jedzonko do domu to myślę, że Foodpanda.pl może być niesamowitym ułatwieniem posiłkowym – kąpielowym ułatwieniem jest zaś żel od Original Source.
Kupiłam go rok temu. Czemu więc recenzja dopiero teraz? Otóż po przyjściu do domu i powąchaniu owego żelu poczułam ogromne rozczarowanie i zesłałam go na przymusową banicję aż do wakacji. Nie wiem czemu, ale kojarzył mi się z tanim mleczkiem do czyszczenia kuchenek, łazienek etc. Miesiące mijały, a ja nie mogłam się przełamać, aby wreszcie zacząć go używać.
Wakacje jednak rządzą się swoimi prawami, stwierdziłam, że teraz albo nigdy i rzuciłam się w wir cytrynowej świeżości.
Ze wstydem muszę przyznać, że byłam dla niego mocno niesprawiedliwa.
Po kilku kąpielach żel zaczął mi się kojarzyć tylko ze Spritem i zielonymi Skittlesami. Był obłędnie orzeźwiający, słodko-kwaskowy, idealny na upalne dni. Mamy już połowę października, a ja nadal sięgam po niego, gdy potrzebuję obudzić swoje zmysły, nie zaś utulać do snu.
Żel ma gęstą konsystencję, wystarczy odrobina a pieni się jak szalony. Dobrze oczyszcza, ale nie wysusza skóry. Wysoko w składzie znajdziemy olejek z limonki, który pielęgnuje ciało już pod prysznicem.
Jedyna rzecz, której nie lubię w opakowaniu to silikonowy zaworek ( w ketchupach też go nie cierpię ). Na szczęście w tej chwili firma produkuje już butelki bez tego paskudztwa. Więc domyślam się, że w kwestii komfortu użytkowania nie sprawiają żadnych problemów.
Żele Original Source bardzo często można dorwać w promocji, ja za 250 ml zapłaciłam ok. 5 zł, ale średnia cena to chyba coś między 7-8 zł. Do kupienia w Rossmannie czy Hebe.
Miałam kilka wersji, ale ta z limonką jest zdecydowanie najbardziej energetyczna 🙂 Jeśli lubicie cytrusy to z pewnością się nie zawiedziecie 🙂
Lubię takie cytrusowe zapachy, choć faktycznie czasami producenci mają z nimi problem i przypominają środki czystości.
No ja na początku nie mogłam się przełamać, a teraz go bardzo lubię 🙂
he he dobry wstep :p
Kusisz i kusisz…
Oj bo ostatnio jakoś mam zatrzęsienie naprawdę fajnych kosmetyków, chyba wreszcie po prostu umiem je w miarę dobrze dobrać, choć niestety kilka bubli też czeka na swoje blogowe 5 minut. I to przeważnie jak na coś bardzo się napalę kończy się katastrofą 🙂
Nie znam, ale kąpiel w takich zapachach musi być ciekawym doświadczeniem 😉
Początkowo nie było lekko, ale z czasem przywykłam do opcji Sprite 😀
Te żele mnie w ogóle nie kuszą.
Mnie też nie szczególnie i rzadko po nie sięgam, ale limonka była warta grzechu 🙂
uwielbiam go i zgadzam się z Tobą na upały idealny:D
Oj naprawdę zwróciłam mu cały honor, po męczącym dniu normalnie stawiał na nogi 🙂
Oj jak taki świeży ma zapach to faktycznie umila kąpiel 🙂
Czyściutka limonka 🙂 Naprawdę czasami aż kwaśno 🙂
Zapach tego żelu jest genialny, potwierdzam 🙂 Kiedyś bardzo inteligentnie użyłam go po depilacji i tak mnie podrażnił, że do dziś to pamiętam…
Łoł, dobrze, że ja na to nie wpadłam 🙂 Zawsze uważałam go za dość delikatny, ale w sumie nie ma się co dziwić 🙂
Miałam miętową jego wersję na letnie dni.
Bardzo przypadła mi do gustu bo fajnie chłodziła.
Ta stronka jest bardzo ciekawym rozwiązaniem. Na pewno zawieszę na niej oko!
Miętowy faktycznie na lato byłby super opcją 🙂 A stronka jest świetna, mam nadzieję, że poszerzą działalność 🙂
na lato jak najbardziej:)
Dokładnie 🙂
Miałam jeden żel z tej firmy i w ogóle się nie pienił ;/
Ja miałam zimową limitkę z zeszłego roku i pieniła się faktycznie zdecydowanie gorzej niż ten 🙂
Jak dla mnie wygląda zachęcająco:) pozdrawiam i zapraszam do mnie http://fajne-konkursy.blogspot.com/
Na lato jest świetny 🙂
Miałam wersję malinową, ale oprócz krótkotrwałego fajnego zapachu niczym mnie nie zachwycił;)
No właśnie moim zdaniem te żele są bardzo nierówne jakościowo 🙁
Taki zapach musi być rewelacyjny:) Pozdrawiam:)
Na lato to istna kąpiel w cytrynach 🙂
alez zapachw butelce moze być mylący 😀 ja te żele wąchałam tylko w drogerii i żaden mnie nie porwał 🙂
dzięki za info o tym żarłocznym portalu ^^ przyda się 🙂
Ja strasznie żałuję, że nie obejmuje mojego miasta 🙁 Dla mnie to byłaby mega wygoda, mam nadzieję, że się rozwiną 🙂
Ja zupełnie nie przepadam za zapachami OS. Miałam 2 żele i w ogóle mi nie podeszły…
Ja miałam te z limitki zimowej, pomarańczowy był super 🙂
Mnie zapach z butelki podobał się, ale właśnie po nałożeniu na ciało i spienieniu cuchnie mi Domestosem 🙁 Nie mogłam go zużyć przez ten smrodek. Dużo ładniej pachnie wersja Lemon & Tea Tree – zero Domestosa, sama świeżość 🙂
Oooo to muszę wypróbować, bo to połączenie musi być ciekawe 🙂
hej 😉 miły blog 😉 zapraszam Cię na swój nowy makijaż i… może poobserwujemy ?:) pozdr. ;*
http://www.fashion-crown.blogspot.com/
Tego nie miałam,ale ten rózowy "Malina i wanilia" tak 🙂 zapach kojarzył mi się z piankami marshmallow czyli obłędna słodkość 🙂 Aż chce się go zjeść!
Ojej, skąd ja to znam, czasami niektóre kosmetyki pachną tak obłędnie, że ciężko się powstrzymać 😀