Ja tu dziś o letnich klimatach, a w TV Lidl wystartował ze świąteczną reklamą… Kocham Boże Narodzenie, ale naprawdę te wszystkie choinki, prezenty i Mikołajowie najbardziej cieszyliby mnie od 1 grudnia, nie zaś 1 listopada… Nie ma jednak większego sensu wałkowanie tego tematu, więc zapraszam Was na kilka słów o żelach Balea.
To nie pierwszy i nie ostatni post o żelach tej marki – bardzo lubię ich zapachy i uważam, że stosunek jakości do ceny jest świetny. W recenzjach myjadeł jestem mocno zacofana – szybciej zużywam niż nadążam opisywać, więc przygotujcie się w najbliższym czasie na żelową falę postów.
Na pierwszy ogień pójdzie dziś żel Limette&Aloe Vera, który zaskoczył mnie swoim zapachem.
Opakowanie klasyczne dla żeli Balea – wygodne, stabilnie stojące nawet na nakrętce, aplikujące pożądaną ilość produktu, a do tego po prostu ładne i nieniszczące się.
Konsystencja żelu jest w sam raz – niezbyt gęsta, ale i nie za rzadka. Dobrze się pieni jest jak najbardziej wydajny.
Tak jak pisałam kiedyś – moja skóra bardzo dobrze toleruje żele Balea. Po kąpieli nie jest podrażniona czy wysuszona – żel robi to co powinien. Oczyszcza, pozostawia delikatny zapach i nie przesusza.
Właśnie – zapach. W wersji Limette&Aloe Vera spodziewałam się absolutnie soczystej i kwaśnej limonki. Okazało się jednak, że aloes nie bez powodu został wyszczególniony w nazwie. Równoważy on limonkę i nadaje jej łagodnej słodyczy. Żel nie jest odświeżającą bombą, a raczej takim niedrażniącym neutralkiem. Z pewnością jeden z zapachów zarówno dla kobiety jak i dla mężczyzny.
W rzeczonym w tytule duecie pierwsze skrzypce grał jednak Mango Mambo. Nie wiem czy to tylko moja chora wyobraźnia czy faktycznie wersje limitowane mają nieco rzadszą konsystencję. Poza tym wszelkie właściwości identyczne jak u żelu z limonką i aloesem.
Zapach wąchany bezpośrednio z opakowania wydawał mi się sztuczny, mdlący i paskudny. Pod prysznicem przeżył jednak totalną metamorfozę. Soczysty, owocowy, dosłownie jakbym kąpała się w świeżo wyciśniętym soku. Nie jest może wybitnie trwały, ale sam prysznic to orzeźwiająca przyjemność. Wakacyjne limitki to naprawdę obłędne zapachy – w ubiegłym roku tak samo urzekł mnie Hawaii Pineapple 🙂
Pojemność żeli to 300 ml, zamawianie przez internet nie jest zbytnio opłacalne jednak jeśli macie kogoś, kto może kupić je dla Was bezpośrednio w DM to z całego serducha polecam – 5-6 zł to naprawdę niewiele jak na tak świetną jakość i zapachy. Sama ujeżdżam właśnie zimową limitkę i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że czasem warto zaszaleć.
Miałyście już kontakt z żelami tej marki? Macie swoich faworytów?
Anna Ritz napisał
Lubie kosmetyki Balea 🙂
robaczeeek napisał
Mam jeden na półce ale jeszcze nie otworzyłam – a ostatnio złożyłam zamówienie na zimową limitkę i czekam 🙂
Wdowa Po Stalinie napisał
na mango bym się skusiła 🙂
Magdalena B napisał
Mam mango i pachnie zabójczo 🙂
Una napisał
Dla mnie to naprawdę wspomnienie lata – wyjazdu do mieszkającej w Niemczech kolekcjonerki tych żelów. 😉
*Nataleczka* napisał
Oj mango mnie kusi.
Fabryczna napisał
Wczoraj na FB przeczytałam właśnie o reklamie świątecznej Lidla i nie uwierzyłam, dopóki nie zobaczyłam tego na własne oczy podczas przerwy jednego filmu…
Mango Mambo uwielbiam! 🙂 Chyba znowu poproszę rodzinę z Niemiec, żeby przywieźli mi zimową limitkę, bo jestem jej bardzo ciekawa. 😀
malenka napisał
Proste, że miałam do czynienia z tymi żelami 😀 Mam jeden z serii relaksującej o typowo żelowej konsystencji, a te kremowe również są świetne. Jagodowa jest równie fajna co ta limonka-aloes :]
lacquer-maniacs napisał
Limonka czeka w zapasach, a Mango Mambo dostałam ostatnio od Karotki w formie balsamu do ciała. Rewelacyjne, letnie zapachy!
dakota napisał
też przed chwilą mignęła mi w TV ta reklama Lidla – aż dwa razy spojrzałam czy dobrze widzę…
nika88 napisał
Znam żel Mango Mambo, zapach bardzo przyjemny 🙂
becomingbeauty napisał
marzę o nich ! ;D
Długie Włosy napisał
Kocham! Niedawno zużyłam Mango mambo :((( Aktualnie u mnie w użyciu inne z letniej limitowanej serii.Piękne zdjęcia!
Yasminella napisał
Żele z Balea mogę używać tylko u mojej teściowej. Ostatnio poznałam kokos z mandarynką bodajże jest świetny 🙂
Joa nowa napisał
Ja jeszcze nie miałam okazji używać kosmetyków Balei – ale muszę w końcu to zmienić !
modnaania napisał
kiedyś używałam zelu balea i byłam zadowolona 🙂