Na wstępie powiem, że starej serii Advance Techniques Avonu wprost nienawidziłam. Wysuszała i strasznie plątała włosy. Postanowiłam wtedy, ze nigdy więcej. Ale oczywiście jak wprowadzili nową odsłonę to nie mogłam się oprzeć. Okazało się, że albo moje włosy się zmienili, albo Avon faktycznie nie ograniczył się tylko do zmiany butelki ( a niestety często tylko tak to wygląda ). Używałam serii regenerującej i dodającej objętości. Dziś skupię się na tej drugiej.
Otóż od jakiegoś czasu czytam, że wiele dziewczyn przeraża silikon. Troszeczkę mnie to bawi, ponieważ dla znacznej większości osób jest on po prostu obojętny. I to nie moje słowa, a kogoś kto się na tym dobrze zna, poczytajcie o tym na blogu u Italiany -> http://naturalnapielegnacja.blogspot.com/ ( swoją drogą fenomenalny blog ). Oczywiście, jeśli ktoś wie, że go uczula, podrażnia itd. itp. to absolutnie nie namawiam do używania, ale na miłość boską, jeśli do tej pory używałyście i nic złego się nie działo, to nie wyrzucajcie od razu połowy zawartości łazienki i kosmetyczki. Silikon silikonowi nie równy i warto upewnić się jaki zawiera nasz kosmetyk zanim powędruje do kosza. To tyle mojej nudnej tyrady o silikonach. Teraz o szamponie.
SKŁAD SZAMPONU |
Zazwyczaj używam dwóch szamponów, do pierwszego mycia inny i do drugiego inny. Takie jakieś dziwne przyzwyczajenie, potem przeczytałam, że Jaga Hupało też tak radzi, no więc dumna z siebie przy tym zostałam ( odżywki tez z reguły mieszam ). Właśnie do pierwszego mycia używam avonowego szamponu volume, czyli dodającego objętości. Szampon ma lekką, przezroczystą formułę, więc świetnie sprawdzi się na co dzień. Nie jest ani zbyt rzadki, ani zbyt gęsty. Pieni się dobrze, ale nie szalenie, więc łudzę się, że może mieć mniej SLS. Nie plącze włosów i nie wysusza, a to dla mnie nowość w przypadku Advance Techniques. Jest łagodny dla mojej skóry głowy, zero swędzenia czy podrażnienia. Nie obciąża włosów, wiele dziewczyn z przetłuszczającą się czupryną bardzo go za to chwali. W moim odczuciu faktycznie nadaje nieco objętości, nie jest to szalony efekt, ale włosy są lekkie, gładkie i nie leżą płasko przy głowie. No i dla wielu osób najważniejsze – nie ma w składzie silikonu.
Często w promocji za 250 ml zapłacimy ok. 5 -6 zł. Myślę, że za tą cenę warto wypróbować.
SKŁAD ODŻYWKI |
Odżywka z tej samej linii niestety ma już silikon, co pewnie wielu z Was nie ucieszy. W moim przekonaniu jest niezła, jednak dla suchych włosów niewystarczająca. Czasem stosuję ją w wersji solo i daje radę, choć nie radzi sobie z nawilżeniem przesuszonych końcówek. Plus za dość gęstą konsystencję, która nie spływa z włosów. Odżywka Advance Techniques Volume nie obciąża włosów, dzięki temu nie są oklapnięte. W moim przypadku robią się gładkie i lekkie. Jeśli komuś nie przeszkadza zawartość silikonu, to sądzę, że do codziennego stosowania byłaby całkiem dobra. Z pewnością znacznie lepsza niż odżywka Isany z jedwabiem, która w moim przypadku okazała się być totalną porażką, ale o tym innym razem…
Za 250 ml odżywki ( tak, tak ta sama objętość co szampon, nie oszukane 200 ml ) zapłacimy również ok. 5 – 6 zł w promocji. Bez promocji raczej nie warto.
Zużyłam już ok. 3 opakowań odżywki i 2 opakowania szamponu ( jedno czeka w zapasie ), uważam, że mają niezłą proporcję ceny do jakości i warto spróbować.
Anonimowy napisał
Muszę Cię zmartwić, ale szampon ma i SLES, i SLS do tego. Dlatego też avonowych szamponów już nie kupuję, bo jak do SLES nic nie mam, używam, to na co pakują jeszcze SLS – silny, nieużywany już praktycznie w kosmetykach detergent? A bardzo lubię szampon 2w1 nabłyszczający z AT.
JednoSpojrzenie napisał
Umiem czytać i widzę co zawiera 🙂 Chodziło mi o to, że nie pieni się tak szaleńczo jak inne szampony to śmiem podejrzewać, że zawiera go nieco mniej. A SLS występuje jeszcze niestety w bardzo wielu kosmetykach nawet firm uznawanych za bardzo prestiżowe. Może kiedyś doczekamy się, że wymyślą coś mniej drażniącego, w co głęboko wierzę 🙂
fifruwajka napisał
Ja często kupuję szampony bez silikonów, kiedy pielęgnuję włosy olejkami. Silikony zabezpieczają i wygładzają włos, ale niestety tworzą nieprzepuszczalną otoczkę (zwłaszcza te trudno zmywalne), co podczas zabiegu olejowania jest niepożądane.
Ale rzeczywiście, całe to szaleństwo wokół silikonów jest mocno na wyrost. Wielu dziewczynom przecież bardzo służą, szczególnie tym o puszących się włosach i nie są ani trochę toksyczne czy niebezpieczne.
JednoSpojrzenie napisał
No właśnie ! Czasami nie można ulegać owczemu pędowi i samemu sprawdzić jak tak naprawdę dany kosmetyk nam służy. Mi na szczęście większej krzywdy nie robi, jednak również staram się żeby nie występował w każdym kosmetyku do pielęgnacji włosów, który kupuję 🙂