Wykopałam ją ostatnio z czeluści moich zapomnianych kosmetyków i stwierdziłam, że nadszedł czas aby się na niej zemścić, za to jak ona zemściła się na mnie. Miałam kilka kosmetyków z Oriflame i raczej nie narzekałam, ale to coś mnie załamało.
Powtarzam się, wiem, ale nie każdy śledzi mnie na bieżąco, więc przypomnę, że mam długie, naturalnie kręcone włosy. Wystarczy im odrobina wilgoci, a skręcają się bez opamiętania. Naczytałam się wiele pozytywnych opinii na temat kosmetyków dających plażowy look np. Bumble and Bumble Surf Spray, dlatego gdy wypatrzyłam mgiełkę tego typu w Oriflame stwierdziłam, że musi być moja natychmiast. Gdybym przed zakupem wiedziała jaki ma skład…. ehhh, ale tego się nie przewidzi, taka konsekwencja szybkich i nieprzemyślanych zakupów w Avonie, Oriflamie i wielu innych firmach katalogowych. Sama jestem konsultantką Avonu więc coś na ten temat wiem…
Przejdźmy jednak do mgiełki. Czemu aż tak bardzo ją znienawidziłam ?
Przede wszystkim niemiłosiernie wysusza włosy. Przy codziennym stosowaniu dosłownie robi siano z czupryny. Dodatkowo włosy są matowe, tępe w dotyku i wyglądają niezdrowo. Najgorsze jest to, że kompletnie nie poprawiała skrętu, ale raczej stroszyła i puszyła czuprynę. Zużyłam ok. 1/4 – 1/3 opakowania i stwierdziłam, że never ever. Zawsze staram się znaleźć w kosmetykach jakieś plusy. Ale w tym niestety kompletnie nie potrafię. Że co ? Że ładna butelka, ciekawy design, wygodny atomizer ? Nieee to nie dla mnie. Dla mnie zawsze liczy się efekt, pozytywny efekt, bo przecież kupa siana zamiast włosów również jest efektem, z tym, że nie koniecznie pożądanym…
Za 100 ml tej pożal się Boże mgiełki zapłaciłam ok. 12 zł. Może dla zdrowych i nawilżonych włosów będzie się sprawdzać, na moje kudełki z tendencją do wysychania niestety okazała się być zabójstwem.
SKŁAD |
Sonja napisał
nie martw się, nie ma jej 😛
JednoSpojrzenie napisał
Drżę na myśl, że wróci 🙂
fifruwajka napisał
Ja na szczęście nie stylizuję włosów (nie umiem, nie chce mi się, a poza tym, gdy długie proste włosy są zdrowe, nic z nimi nie trzeba robić, by wyglądały ładnie), więc buble tego typu mi nie grożą. Ale fakt, to czasem przeszkadza w kosmetykach katalogowych, że żeby poznać skład trzeba poszperać w internecie.
balsamowo napisał
Ja ostatnio kupiłam bubla z Syossa – spray do prostowania i też żałuję zmarnowanych pieniędzy, bo nawet tych 10 zł szkoda na takie dziadostwo :/
Obserwuję i zapraszam do mnie 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Zgadzam się, tym bardziej jak się pomyśli, że można było kupić coś, co sprawiło by choć trochę frajdy, ot choćby kolejny lakier do paznokci 🙂
zoila napisał
Szkoda, że wysusza 🙁
green eire napisał
Ojj ja też mam sporo takich niewypałów w swojej kosmetyczce;p