Czy Wy też odczuwałyście dziś taką wybitną potrzebę zdezerterowania z pracy, szkoły, domu? Mamma mia myślałam, że nie wytrzymam 8 godzin w robocie. Niby się nie nudziłam, ale ta cuuuudowna pogoda sprawiała, że wskoczyłabym w gumiaczki i hasała z psem po polu 😀 Ta zima-nie zima była dla mnie straszna, chyba pierwszy raz aż tak bardzo nie mogę doczekać się lata 🙂 Ale nie o lecie będzie dziś mowa, a o Bingo Spa.
Z BingoSpa miałam już wiele rzeczy – szampony, maski do twarzy, peelingi do twarzy i ciała, żele pod prysznic czy kremy do rąk. Zawsze jednak czytałam, że to maski do włosów zasługują na miano kultowych. Gdy więc dostałam propozycję wybrania sobie kosmetyków do przetestowania wybór był wiadomy – maski!
Ciężko było mi się zdecydować na konkretny wariant – o każdym czytałam niesamowicie skrajne opinie. Zdecydowałam się na: maskę masło Shea i pięć alg, maskę z ekstraktem z alg i maskę z proteinami kaszmiru i kolagenem.
Jakie jest moje zdanie na ich temat?
Każda z masek zamknięta jest w wygodnym, plastikowym słoiku z dodatkową membraną zabezpieczającą przed zabrudzeniem nakrętki. Od strony wygody i funkcjonalności nie mam mu nic do zarzucenia.
Moja absolutna ulubienica – maska do włosów masło Shea [ karite ] i pięć alg.
Spośród wymienionych masek ma najbardziej treściwą konsystencję, choć nie określiłabym jej jako super-gęstą. Zapach przyjemny, nie umiem go określić, no taki kosmetyczny i nieco zbyt mocny. W każdym razie czuć go na włosach jeszcze długo po ich wyschnięciu.
Maska z masłem shea i algami ma zapewnić naszym włosom wzmocnienie i regenerację. Muszę przyznać, że faktycznie nie są to obietnice wyssane z palca.
Bardzo dobrze nawilża ( a moje z natury suche, mocno kręcone włosy wymagają nawilżania w ilościach hurtowych ), zmiękcza, wygładza i nadaje sprężystości. Moja czupryna jest po niej dociążona, ale nie obciążona. Zero puszenia się, ale również brak pobudzania przetłuszczania skóry głowy. Najlepsze rezultaty daje nakładana pod czepek. Wydajna o dość bogatym choć nie do końca perfekcyjnym składzie. Dla moich włosów bardzo przyjazna i zapewne jeszcze nie raz u mnie zagości.
Na drugim miejscu uplasowała się maska do włosów z ekstraktem z drożdży. Choć moje włosy nie mają skłonności do przetłuszczania, nie są też zniszczone, jednak czasami lubią przypominać stóg siana 🙂
Maska drożdżowa ma nieco rzadszą konsystencję niż wersja z masłem shea jednak nadal jest to konsystencja do przyjęcia.
W zapachach jak wiecie mistrzynią nie jestem, ale ten jest dość przyjemny, lekko słodki, kosmetyczny jednak tak jak w przypadku poprzedniczki, ciut za mocny.
Ta wersja ma naprawdę bogaty skład, również nie do końca idealny jednak pasujący moim włosom. Z pewnością nie mogłabym jej używać co każde mycie bo trochę za słabo nawilża, ale stosowana nieco rzadziej sprawia, że włosy są mięsiste, sypkie i bardzo długo świeże.
Piękny połysk i objętość – efekt naprawdę godny polecenia 🙂
Czarną owcą okazała się maska z proteinami kaszmiru i kolagenem. Trochę mnie to zdziwiło, bo moje włosy generalnie przepadają za proteinami, naczytałam się o niej również wielu pozytywów, a jednak nie jest nam po drodze.
Maska ma dość rzadką konsystencję, muszę bardzo dobrze odcisnąć i osuszyć włosy przed jej aplikacją – w przeciwnym wypadku spływa na potęgę. Zapach średnio mi się podoba, kojarzy mi się z czymś, ale nie umiem określić z czym. Wydaje mi się, że ktoś z mojego otoczenia, dawno temu miał taki hmmm…dezodorant?
Wersja z kaszmirem i kolagenem ma najuboższy skład, nie twierdzę, że zły na całej linii jednak brakuje mi w nim konkretnego nawilżacza, który zrównoważył by pozostałe składniki.
Jak reagują na nią moje włosy? Są suche, sianowate i sztywne. Muszę ekspresem nakładać odżywkę w piance milk shake od z.one concept żeby w ogóle dało się coś z nimi zrobić.
Podejrzewam, że ta maska zdecydowanie bardziej przypadła by do gustu osobom o włosach prostych, nie obciążyłaby nawet tych wybitnie oklapniętych i skłonnych do przetłuszczania.
Oczywiście nie pozbędę się jej, co to to nie, ale ją ulepszę 🙂 W tym momencie pytanie do dziewczyn orientujących się w półproduktach – co oprócz olejków dodać do niej, żeby dawała nawilżenie? Będę bardzo wdzięczna za wskazówki 🙂
Każdą z masek możecie kupić np. w sklepie BingoSpa – z algami i karite, drożdżowa, z proteinami kaszmiru i kolagenem. Cena każdej to 12 złotych!!! Śmieszne pieniądze jak za 500 gram kosmetyku. Choć nie wszystkie z wymienionych przypasowały moim włosom to myślę, że warto spróbować – jeśli traficie w odpowiedni wariant to Wasze włosy mają szansę je pokochać. Ja w każdym razie już czaję się na kolejne 🙂
Mam ochotę na maskę Bingo ale nie potrafię się zdecydować na jakąś konkretną 🙂
Właśnie też miałam z tym olbrzymi problem, po pierwsze mają naprawdę duży wybór, a po drugie – nie do końca wiem co jest dobre dla moich włosów, tzn. wiem 🙂 Musi mocno nawilżać, ale nie jestem ekspertką od składów, więc poszłam na żywioł 🙂
chyba przetestuję tą z ekstraktem z drożdży.. 🙂
Myślę, że ta maska jest dość uniwersalna, może przypasować wielu typom włosów 😉
Ja zaproponuje dodanie hialuronianu sodu- można kupić roztwory np 1% często jest to mieszanina wysoko i niskocząsteczkowego. Dobrze podziała na skórę głowy. Można również dodać jakiś ekstrakt roślinny. Ja bardzo lubię aloes, ale inne też można spróbować.
Właśnie o żelu aloesowym myślałam, ale o kwasie hialuronowym nie 🙂 Dzięki wielkie za pomysł – muszę wreszcie skompletować swój zestaw półproduktów 🙂
U mnie ta maska z masłem shea średnio się sprawdziła. Mam wrażenie, że zbyt mocno obciążała mi włosy (ale dam jej jeszcze szansę). Możesz dodać zwykły sok z aloesu. 🙂
U mnie shea puszyła włosy, była za lekka (ale shea tak właśnie mi robi). Do tej z kaszmierem możesz dodać miodu, aloesu, cukru (naprawdę!), gliceryny, i właśnie kwasu hialuronowego. I mocznika. Oczywiście nie na raz. 😉
Pierwszą maskę miałam i jakoś czasami mnie po niej głowa swędziała a drożdżową ostatnio dostałam i jeszcze jej nie próbowałam 🙂
Oooo to daj koniecznie znać jak się u Ciebie sprawdzi bo aż jestem ciekawa 🙂
ta zielona wydaje się ciekawa, jakoś nie mam zaufania do tej firmy, ale sama nie wiem czemu 🙂
Wiesz, ja też przez długi czas nie mogłam się przekonać, tym bardziej, że pierwsza próba była mocno średnia. Dałam jednak jeszcze jedną szansę i muszę przyznać, że mam kilku ulubieńców 🙂
2 pierwsze mam, ale drożdżową z tych najbardziej lubię 😉
To chyba najbardziej uniwersalna wersja 🙂
Och, gdybym miała tylko dzisiaj pełny skład w pracy poszłabym na wagary!
Pogoda cudowna, mam nadzieję że jutro też taka będzie 🙂
Maskę Bingo z algami i karite uwielbiam. Kupuję ją regularnie w Tesco za 8 zł 🙂
No właśnie tak kojarzyłam, że lubisz tą maskę 🙂 U mnie sprawdziła się kapitalnie 🙂
Wagary też mi się marzyły, ehhh, ale niestety :/
Zazdroszczę tylu dobrodziejstw. U mnie nigdzie masek z BingoSpa nie ma, więc pozostaje mi wzdychanie…
Akurat post dla mnie 😀 W następnym tygodniu jak nic mi nie wypadnie wybieram się do Auchan upolować coś z Bingo Spa. Kusi mnie oczywiście cena 😀 Potrzeba mi czegoś bardzo nawilżającego, wezmę Twoje odczucia pod uwagę 🙂
Mam wersję z algami i shea oraz tę z kaszmirem i obie bardzo lubię! Każda bardzo dobrze sprawdza się na moich włosach, dobrze je nawilża i odżywia. Są po nich gładkie i nienapuszone 🙂
O tej masce z algami naczytałam się tyle dobrego, że gdy tylko zobaczę ją na półce, to wrzucę do koszyka 🙂
Mam ochotę na wersję z drożdżami. Jestem ciekawa jej działania na moim przetłuszczającym się skalpie 🙂
hehe ja też miaam brać maskę w tej edycji ale nie mogłam się zdecydować którą 😀 zapamiętam że shea-algi jest dobra 🙂
Asortyment mają naprawdę okazały, zachęcający i… dezorientujący, bo faktycznie, jest NA BOGATO 🙂
Kaszmir i kolagen to dla mnie masakra. Nic kompletnie nie robiła z moimi włosami, aż w końcu oddałam koleżance. Za to algi i masło shea bardzo lubię:)
O tak! Pogoda zdecydowanie nie do siedzenia w domu.
Maski Bongo marzą mi się od dawna, kuszą mnie przy każdej wizycie w Auchan. Niestety nagromadziłam horrendalne zapasy i jakoś muszę to wszystko przetrawić:P
Od długiego czasu mam maskę Bingo wpisaną na listę rzeczy do kupienia, jednak nigdy nie zagościła u mnie, z niewiadomych przyczyn, Po Twojej recenzji już wiem,że powinnam się w końcu skusić, którąś ;D Pozdrawiam.
na nawilżenie – miód
Nie przepadam za tą firmą. Miałam kilka kosmetyków i oddałam bez żalu.
mam wersję zieloną:)
Próbowałam już wielu masek do włosów, jednak nigdy nie sięgnęłam po te z Bingo Spa – z reguły unikam firmy, moim zdaniem składem nigdy nie powalała. Preferuję naturalne kosmetyki (pomijam w myśli te do makijażu, bo one bez parabenów i silikonów się nie obejdą). Może skusiłabym się na pierwszą opcję z masłem Shea, ale czy nie obciąży za bardzo prostych włosów? Trudno powiedzieć przed spróbowaniem ^^
Pozdrawiam
Pingwin