Jesień to dla moich włosów czas gehenny… w zasadzie od października do marca moja czupryna zachowuje się tak jak sierść mojego labka – fruwa gdzie popadnie. Od wielu lat toczę nieustanny bój o gęste i mocne włosy. Teraz z jeszcze większym natężeniem ponieważ za niespełna dwa lata wychodzę za mąż i marzę po tym żeby moja fryzura tego dnia prezentowała się idealnie. Przede mną dwie zimy więc mam co robić 🙂 W 1,5 miesiąca po zakończeniu kuracji „wewnętrznej” Priorinem Extra otrzymałam do przetestowania kurację stymulującą odrost włosów FitoCell Seboradin z roślinnymi komórkami macierzystymi. Po dobrych doświadczeniach z balsamem do włosów z linii przeciw wypadaniu rozpoczęłam kurację. Czy było warto?
W skład testowanej przeze mnie kuracji wchodziły serum, maska i szampon stymulujące odrost włosów. Uzupełnieniem kuracji może być np. balsam, o którym pisałam TUTAJ. Wszystkie kosmetyki stosowałam regularnie, czasami tylko robiłam włosom odmianę w postaci maski innej firmy, bo nie lubią jednotorowości. Poza tym skrupulatnie śledziłam jak na kurację reagują moje włosy.
Zacznę od szamponu jako że właściwe oczyszczanie skóry głowy leży u podstaw pięknych włosów.
Jestem urodzoną estetką więc muszę, ale to muszę napisać, że bardzo podoba mi się design opakowań kuracji Seboradin. Połączenie bieli z mieniącą czerwienią natychmiast wpada w oko. Plus za funkcjonalność choć najsłabiej wypada w tym zestawieniu właśnie szampon. Posiada wygodne zamknięcie typu press, więc nie musimy ganiać za nakrętką po łazience czy łamać sobie paznokci o zatrzask. Niestety butelka jest dość twarda i nieprzezroczysta. Trzeba więc trochę poznęcać się nad opakowaniem i na czuja szacować ile jeszcze kosmetyku nam pozostało. Nie jest to jednak szczególnie trudne czy mozolne – miałam kosmetyki w gorszych opakowaniach.
Konsystencja kosmetyku jest dość gęsta, łatwo jednak daje się nałożyć na włosy i spienić. Zapach szamponu jak i zresztą całej kuracji jest wyjątkowy. Mocny, ale nie męczący – przypomina woń unoszącą się w kwiaciarni. Uwielbiam ten zapach i to chyba najładniej pachnące kosmetyki do włosów jakich używałam w tym roku – pobiły nawet bananowy the body shop i kallos oraz purpurową różę z O’right.
Nie będziemy jednak rozpływać się nad zapachem bo to nie on jest najważniejszy w ocenie. Chodzi przede wszystkim o działanie, a to jak na mój gust jest bez zarzutu. Szampon dobrze oczyszcza skórę głowy, ale jednocześnie jest łagodny dla łodygi włosa. Nie podrażnia, nie wysusza, łatwo daje się wypłukać. Włosy po myciu są przyjemnie miękkie i sypkie. Choć bardzo bym chciała ocenić jego wpływ na wypadanie włosów to nie mogę go jednoznacznie stwierdzić. Owszem w trakcie stosowania kuracji włosy w zasadzie mi nie wypadały, a rosły za to na potęgę – jak tak dalej pójdzie to nie nadążę farbować odrostów. Sądzę jednak, że mamy tu do czynienia z kompleksowym działaniem i szampon wspierany pozostałymi elementami kuracji faktycznie wykazuje działanie stymulujące wzrost włosów.
Skład szamponu jest mocno złożony, mamy tu zarówno substancje myjące, łagodzące, ogrom ekstraktów roślinnych, rzeczone wcześniej roślinne komórki macierzyste, biotynę, a także dość sporo konserwantów z różnych grup. Cieszyłabym się, gdyby pewne substancje nie występowały w tym kosmetyku jednak czasami trzeba pójść na kompromis.
Za 200 ml szamponu zapłacimy w tej chwili na stronie producenta KLIK 39,90 zł. Wiem, że z cenami można polemizować, ale osoby, które borykają się z wypadaniem włosów w ilościach hurtowych pewnie przyznają rację, że już wiele razy wywaliły pieniądze na różne preparaty, które nie zadziałały. Czasami warto jednak zainwestować w coś, co faktycznie ma szansę zadziałać.
Kolejnym kosmetykiem, który dba już nie tylko o skórę naszej głowy, ale i o samą łodygę jest maska z roślinnymi komórkami macierzystymi FitoCell. Tego produktu bałam się chyba najbardziej – moje długie, kręcone z natury bardzo suche, a do tego kapryśne włosy wcale nie są otwarte na nowe znajomości, a masek przerobiłam już dziesiątki. O dziwo maska zaskoczyła tak samo jak balsam.
Produkt zamknięty jest w miękkiej, stabilnej tubie zamykanej na zatrzask. Do tego kartonik z mnóstwem informacji.
Konsystencja kosmetyku jest gęsta i zwarta. Dobrze rozprowadza się na wilgotnych włosach. Ja wmasowywałam ją także w skórę głowy. Producent zaleca pozostawiać ją na włosach ok. 5 minut. Przykro mi, ale dla mnie 5 minut to jest nic. Moje włosy potrzebują 20 i to najlepiej pod czepkiem. Tak też stosowałam maskę.
Maska dobrze wypłukiwała się z włosów, nie pozostawiając wyczuwalnego filmu, a jej walory pielęgnacyjne są bezapelacyjne ( nie czuję, że rymuję hehe ). Jeśli Wasze włosy są suche i wymagające to jest szansa, że maska przypadnie Wam do gustu tak samo jak i mnie. Silnie nawilża, wygładza łuski włosa i mocno odżywia. Osoby z włosami ze skłonnością do przetłuszczania raczej powinny pozostać przy 5 minutówkach, bo maska jest naprawdę bardzo bogatym produktem. Włosy są miękkie, lśniące i – o dziwo – pełne objętości. Moje loki mają się po niej wyśmienicie. Jest to produkt, do którego z pewnością chętnie będę wracać.
W kwestii stymulacji wzrostu włosów mogę powiedzieć to samo co w przypadku szamponu – efekt jest zdecydowanie zauważalny choć uważam, że to współdziałanie wszystkich trzech produktów daje zamierzone rezultaty. Włosy nie tylko rosną szybciej, ale także pojawiają się młodziutkie włoski.
Skład? Na dwoje babka wróżyła, jestem zaskoczona tym, że ekstrakt roślinnych komórek macierzystych jest tak wysoko – już na trzecim miejscu. Ogrom substancji dobroczynnych poraża, paru składników bym się jednak pozbyła. Mimo wszystko produkt jest dobrze przemyślany.
Za 150 ml maski zapłacimy na stronie producenta KLIK 39,90 zł.
Wisienką na torcie całej kuracji jest serum stymulujące ich wzrost. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało czułam się jakbym używała czego wybitnie ekskluzywnego. Przezroczyste opakowanie z 15 tubeczkami serum z porcją ” na raz „. Proste, wygodne i efektowne, choć dużo odpadów na recykling…
Małe, zakręcane tubki zakończone wygodnym aplikatorem mieszczą 6 gram kosmetyku. Konsystencja jest żelowo-wodnista i bardzo lekka. Dzięki temu fryzura nie staje się przyklapnięta, a wręcz przeciwnie – masaż skóry głowy unosi łodygę włosa i nadaje objętości. Precyzyjny aplikator pozwala na dotarcie bezpośrednio do skóry głowy. Na masaż poświęcałam każdego wieczora ok. 3-5 minut. Dzięki temu miałam pewność, że produkt wniknął w głąb skóry, a sam masaż stanowił dodatkową stymulację dla cebulek włosa.
Kosmetyk nie wzmógł szczególnie przetłuszczania włosów jednak trzeba liczyć się z tym, że włosy mogą ciut szybciej tracić na świeżości. Miałam wrażenie, że lekko oblepia włosy tworząc na nich delikatny film. Włosy wydawały się być gęściejsze i bardziej mięsiste. Oczywiście był to tylko efekt wizualny.
Producent zaleca stosować codziennie 1 ampułkę przez minimum 3 miesiące, ja stosowałam przez 2 tygodnie z małym haczykiem, więc nie spodziewajcie się, że zacznę tutaj mówić, że włosy urosły mi po kolana… 🙂 Mowa może być jedynie o pierwszych spostrzeżeniach, a były one pozytywne. Globalnie patrząc na używanie całości, śmiało mogę powiedzieć, że kuracja wykazuje działanie stymulujące. Zależało mi szczególnie na zagęszczeniu włosów, bo co mi po długim warkoczu z trzech nitek. Po ok. 3 tygodniach, gdy rozgarnęłam włosy zauważyłam, że na czubku pojawiła się śliczna szczecinka drobniutkich włosów. Czubek to u mnie miejsce, w którym włosy naprawdę nie chcą rosnąć, dlatego cieszę się z każdego nowego lokatora.
Skład ampułek to sama esencja choć np. masce wcale nie można odmówić skoncentrowania.
1 opakowanie kuracji mieście 15 ampułek – jego cena jest dość słona, na stronie producenta KLIK 94,90 zł. Dużo jak na moją kieszeń, nie jestem pewna czy byłoby mnie stać na zakup pełnej, 3 miesięcznej liczby opakowań. Wiem jednak, że gdy włosy lecą garściami to człowiek szuka każdego możliwego ratunku, warto więc wiedzieć, że Seboradin ma w swojej ofercie coś godnego uwagi.
Pysia napisał
właśnie zastanawiam się na tą kuracją bo za niedługo wyłysieję 🙂
JednoSpojrzenie napisał
W tej chwili na stronie producenta są promocje, więc warto się skusić 🙂
Długie Włosy napisał
Przepiękna recenzja, bardzo treściwa, mądra, wartościowa i te zdjęcia cudne! Przebrnęłam jednym tchem i cieszę się ,że kuracja u Ciebie dała tak dobre rezultaty. Mam nadzieję,że i u mnie się sprawdzi. Dodatkowo dodam,że święte słowa padły w ostatnich zdaniach tej opinii.
JednoSpojrzenie napisał
Bardzo, bardzo dziękuję 🙂 Niesamowicie mi miło, starałam się rzetelnie opisać kurację, wiadomo, że nie ma sensu pisać niestworzonych bajek po 1,5 użytkowaniu gdy pełna kuracja trwa co najmniej 3 🙂
Joa nowa napisał
wow, ciekawy zestaw. Ja będę go dopiero używać, mam nadzieję, że również zauważę pozytywne efekty 🙂
Marta Jot napisał
Dużo dobrego słyszałam o Seboradin, muszę w końcu się skusić!
Aleksandra Anna napisał
już dużo dobrego słyszałam o tych produktach, warto na nie się skusić i wypróbować na sobie 🙂
Dorota (Włosowelove) napisał
Udało mi się wygrać ten "stary" zestaw pzeciwko wypadaniu, ale na razie trochę się bałam używać – moja skóra głowy toleruje tylko jeden drogeryjny szampon. 😉
Kinga napisał
Bardzo mnie ta seria ciekawi, zwłaszcza maska!
robaczeeek napisał
Pomimo wszystko obawiałabym się zakupić pełną kurację bo przecież nie u każdego może sprawdzić się podobnie a koszt całościowy jest bardzo wysoki 🙂 U mnie bardzo dobrze sprawdzają się leki dermatologiczne które niestety są również 100% płatne ale już sprawdzone 🙂 Ale przyznaję iż kuracja kusi ale niestety nie jest na moją kieszeń aktualnie :/
łajka napisał
Hej, też używam tego zestawu (drogo bo drogo ale NA SZCZĘŚCIE WARTO) i ogólnie zgadzam się ze wszystkim co piszesz a jednocześnie mam radę dla tych dla których prawie sto złotych za 15 tubek wcierki to za dużo – połowa tubki na raz też doskonale zda egzamin! 🙂 A dzięki temu kuracja się dwukrotnie wydłuża. Tu sekret, jak w większości wcierek, tkwi w bardzo dobrym wmasowaniu wcierki w głowę 🙂 No i też poraża ogrom różnych rzeczy w składzie, ale akurat dla mnei ten skład jest w 100% idealny i nawet ten alkohol mi nie przeszkadza, chyba dzięki witaminie A, nie? ogólnie gdyby ktoś się wahał czy się sprawdzi to ja ze swojej strony polecam 🙂
Anonimowy napisał
Używam kuracji FitoCell od ponad miesiąca. Mogę podzielić się moimi spostrzeżeniami. Kupiła ją, ponieważ włosy wypadają mi garściami 🙁 Zachęcona opisami postanowiłam zainwestować. Tania nie jest, no ale co się nie zrobi dla pięknych włosów…
Niestety stwierdzam, że po miesiącu używania Serum FitoCell z komórkami macierzystymi, nie widzę najmniejszej poprawy w zmniejszeniu wypadania włosów. Fakt, może włosy szybciej rosną, ale tak jak wypadały, tak wypadają nadal 🙁 O wiele tańsze i naprawdę skuteczne są Ampułki Seboradin Niger. Używałam je ponad 2 lata temu i również mój partner. Oboje byliśmy zachwyceni efektami już po jednym miesiącu.
Jeżeli chodzi o szampon i maskę, tak jak pisałam wyżej pomimo regularnego stosowania przez miesiąc efektów dotyczących wypadania włosów nie zauważyłam. Mogę jednak stwierdzić, że włosy po szamponie i odżywce są miękkie, łatwo się rozczesują. Są lśniące i nie puszą się. Mam włosy przetłuszczające się i jak dla mnie szampon i odżywka są rewelacyjne.
JednoSpojrzenie napisał
Dzięki za opinię 🙂
Szkoda, że Fito Cell nie zadziałało tak jakbyś tego oczekiwała 🙁 Może kwestia dopasowania składników? Mi na wypadanie włosów najbardziej pomogła wcierka Jantar, Vitapil brany przez 4 miesiące, a z ostatnich nowości Priorin Extra. Fito Cell u mnie zdecydowanie pobudzało wzrost włosów, ale nie borykałam się wtedy z wyjątkowo mocnym wypadaniem. A szampon i maska od strony pielęgnacyjnej są faktycznie rewelacyjne. Trzymam kciuki, może jednak efekty wreszcie się pojawią.