Jakiś czas temu dostałam od mojej kochanej Gosi giga paczkę kosmetyków, w której znalazłam m.in. produkty KIKO. Mimo fali uwielbienia przetaczającego się przez blogi postanowiłam spokojnie przetestować moje cudeńka, bez zbędnego pośpiechu. Pierwszą recenzję chciałabym poświęcić cieniom z linii Water – 208 Light Gold i 212 Green Emerald. Czy warto ulegać owczemu pędowi?
Cienie zamknięte są w wygodnej, plastikowej kasetce zamykanej na klik. Każdy cień posiada piękne tłoczenie przypominające odcisk palca – nie jestem wybitną sroką, ale nie sposób oderwać od nich oczu. Dołączone lusterko nie jest może koniecznym elementem, może jednak pomóc w awaryjnych sytuacjach.
W kasetce znajdziemy kawałek sztywnej, przezroczystej folii, która dodatkowo zabezpiecza nasz kosmetyk. Wszystko opakowane w kartonik, na którym znajdziemy m.in. skład produktu.
W swojej kolekcji posiadam dwa odcienie – 208 Light Gold i 212 Emerald Green. Nie wykluczam jednak powiększenia kolekcji.
208 Light Gold to śliczne jasne złoto w szampańskiej tonacji. Nie jest zbyt żółte, raczej bliżej mu do piaskowego beżu. Dzięki temu spojrzenie nie wygląda na zmęczone, a efekt rozświetlenia jest subtelny. Typowo perłowo-satynowy cień na sucho, w wersji na mokro zmienia się w metalik.
Moim zdaniem jest to dość uniwersalne złotko, które będzie pasowało do wielu typów urody.
212 Emerald Green – uwielbiam taki odcień zieleni! Szmaragdowa, z lekko morskim podbiciem, o nieco metalicznej poświacie. Kolor w kasetce stanowi odzwierciedlenie tego co możemy uzyskać na oku. Nie blaknie i nie gaśnie.
Water Eyeshadow zasługują na uwagę z racji na swoje obłędne kolory i dualną naturę. Nie powiem Wam, że jest to jakość, która powala na kolana bo tak nie jest. Cienie mają średnią pigmentację i czasami potrzeba kilku warstw, aby uzyskać pożądane nasycenie. Pozytywne jest to, że ten efekt da się stopniować. Ogólnie nieźle się blendują, choć trzeba poświęcić im nieco więcej uwagi. Osypywanie mi nie doskwierało, ale trzeba pamiętać o tym, że konsystencja tych cieni jest bardzo miękka i łatwo jednorazowo nabrać zbyt dużo kosmetyku. Warto jednak pomęczyć się dla tego wielowymiarowego makijażu.
Powyżej możecie zobaczyć swatche na sucho i na mokro, na gołej skórze, bez bazy. Jak widać różnica nie jest kolosalna. Owszem, cienie nałożone na mokro dają intensywniejszy efekt i mają bardziej metaliczne wykończenie, ale nakładane na sucho wcale nie pozostają w tyle.
Moim zdaniem przyjemnie robi się nimi makijaż, który na paint pocie z MACa trzymał się u mnie cały dzień.
Dla zainteresowanych skład poniżej – pokazuję ten z wersji Green Emerald.
Za 3g cień zapłacimy w rodzimym sklepie internetowym 39,00 zł KLIK. Cóż… nie powiem, że jest to szczególnie adekwatna do jakości cena, jeśli jeszcze dołożymy koszty dostawy to już w ogóle przesada. Zdecydowanie lepiej kupować stacjonarnie np. w Warszawie. Gdybym trafiła na promocję to myślę, że przygarnęłabym jeszcze jakieś odcienie ze względu na ich wyjątkowe kolory i specyficzny, wielowymiarowy efekt na powiece.
Miałyście może do czynienia z kosmetykami marki KIKO? Lubicie takie kolory?
Ale piękności *O*
Trzeba przyznać, że design mają obłędny 🙂
Cienie śliczne. Dlaczego Warszawa jest tak daleko 🙂
Ja mam 70 km, a i tak się nigdy zebrać nie mogę 🙂
Ja tym bardziej zatem bo mieszkasz aż za Szczecinem 🙂
Złoty piękny. czy błyszcząca warstewka jest tylko z góry, czy cały cień tak lśni?
Cały cień 🙂 dokopałam się już głębiej i cały czas jest taki jak na początku 🙂
to super, bo czasem nieźle się zdenerwuje, gdy kupuję piękny cień, a on tylko z wierzchu jest posypany diamentowym pyłkiem 🙁
Rozczarowały mnie, w pudełku wyglądają bosko ale na oku tak sobie buuu 🙁
No niestety, w kasetce robią piorunujące wrażenie, ale na oku też wielkiej tragedii nie ma, uważam jedynie, że cena przesadzona, bo w cenie dwóch cieni KIKO można mieć całą paletę Zoevy… 🙂
Żałuję że mam tak daleko Warszawę, natomiast mam już tak ogromną na nie ochotę, że gdy dowiem się że jest większa promocja, poruszę wszelkie możliwe wtyki w stolicy żeby ktoś mi je kupić.
Ja niby nie mam wybitnie daleko, a i tak bardzo rzadko bywam 🙁
Hmm myslałem, że będą bardziej napigmentowane
Niestety… pigmentacja powala jedynie w opakowaniu 🙁
Ależ ciekawe 🙂 Bardziej podoba mi się ten jasny kolor, ale ogólnie wyglądają bardzo porządnie 🙂
w opakowaniu niestety prezentują się lepiej niż w realu
Strasznie drogie jak dla mnie a i na swatchach coś zawiodły mnie kolory… ale może i lepiej 😉
nie będą kusić
no na bank lepiej wyglądają w opakowaniu 🙂 Bardzo podobają mi się warianty kolorystyczne, ale jakość do poprawki
Light Gold wygląda przepięknie :). Niesamowicie podoba mi się to tłoczenie.
Przyznaję otwarcie, że jestem sroką i to tłoczenie urzekło i mnie 😉
Nie będę oryginalna. W opakowaniu wyglądają totalnie przepięknie. Na dłoni wygądają tak sobie – tragedii nie ma ale nie urywa 4 liter. Szkoda bo za taką cenę spodziewałabym się czegoś lepszego.
Też uważam, że cena jest niewspółmierna do jakości tym bardziej, że mamy dostępne na rynku całe palety w podobnej cenie i o nawet lepszej jakości 🙂
Opakowania kojarzą mi się ewidentnie z MAC'iem 🙂 Ten odcień szmaragdowy- piękny!
Jakością jednak nie grzeszą, piękne kolory, fajny pomysł na produkt, ale muszę podciągnąć pigmentację.
Podobają mi się te odcienie :)) a z kiko jeszcze nic nie miałam 🙂
Mi najbardziej przypadły do gustu pomadki – szczególnie jedna w fioletowym odcieniu 🙂
szczerze, spodziewałam się chyba lepszej pigmentacji…nie mnie jednak sam wygląd cieni kusi 🙂
Ja niestety też byłam zawiedziona pigmentacją. Nie jest tragiczna, ale mogłoby być lepiej.
To nie do końca moja kolorystyka, chyba nie potrafiłabym się w niej odnaleźć.
Rozumiem, ja też nie w każdym kolorze czuję się dobrze.
Najpierw kosmetyki Kiko przyjaciółka przysyłała mi z Włoch, a teraz kupiłam kilka kolejnych stacjonarnie u mnie we Wrocławiu. Muszę przyznać, że kosmetyki są niezłe, ale nie jakoś całkowicie powalające 😉
no dokładnie, fajnie poznać jakiś nowy produkt, ale na kolana nie rzuca
Kurczę a myślałam, ze one są takie mega napigmentowane 🙁 tzn nie są brzydkie, ale to nie to 😛
Wiem 🙂 Rozumiem 🙂
Posiadam dwa odcienie Taupe (227, 228) i bardzo polubiłam te cienie. Nie wiem czy jeszcze skuszę się na jakiś kolor, ale na pewno są godne polecenia 🙂
Jeśli chodzi o takie intensywne barwy jak np. szmaragd to jednak przydałaby się intensywniejsza pigmentacja.
Szmaragd jest PrzEEcudowny!!! Makijaż też bardzo mi się podoba 🙂 Muszę wypróbować to Kiko – bziko 😀
Kiedyś nienawidziłam zieleni, a teraz uwielbiam. Szmaragd wręcz ubóstwiam. Mi z KIKO najbardziej podchodzą pomadki, wszystko jest śliczne, ale nie wszystko ma taką jakość jakiej bym oczekiwała 🙂
szmaragdowy piękny ;)!
Uwielbiam ten kolor 🙂
Wow, wyglądają cudnie! Ten złoty baaardzo mnie kusi!
Złoty chyba mniej traci na kolorze 🙂
ten złoty, czy też brąz nie dla mnie, ale szmaragd jest cudowny!!
Makijaż jaki nimi zrobiłaś jest piękny!!!
Nie mniej za tą cenę nigdy nie kupiłabym pojedynczego cienia. Wolałabym paletkę sleek 😉
Dziękuję kochana i rozumiem Twoje nastawienie, te cienie nie są niestety warte swojej ceny.
to ja chyba zbyt mało warstw nakładam, bo mi się te cienie blendują aż za dobrze – tak dobrze, że z oryginalnego koloru pozostaje niewiele, tylko blada poświata. mi to akurat odpowiada, bo do mojego typu urody pasuje delikatnie podkreślone oko, ale zakładam, że wielu osobom może przeszkadzać. muszę spróbować aplikacji na mokro, ciekawe, jak to wyjdzie 🙂
Ta seria ma mnóstwo ciekawych odcieni i strasznie kuszą mnie niektóre, ale właśnie boję się, że róże czy fiolety będą się blendować na sinokoperkowe gucio … :/
Mam chyba ten gold, ale nie jestem pewna. Piękny makijaż i śliczna Ty :*
Łojej, dziękuję :* Jakaś niedopieszczona jestem ostatnio i łasa na komplementy 😛
bardzo je lubię 🙂
ale za to wkłady kiko do bani.. 🙁
Mam jeszcze cienie z innej serii i też są delikatnie mówiąc kiepskie :/