Witam Was Kochane w to sobotnie popołudnie 🙂 Jak mija Wam weekend ? Ja siedzę w garach od samego rana bo mój Misiek dziś do mnie przyjeżdża, a że wczoraj miał urodziny to postanowiłam zrobić mu małą niespodziankę. Oprócz prezentu wyczarowałam mu tort 😀 Nie jest to szczyt doskonałości, ale jak na moje studenckie, nieco polowe warunki kuchenne jakoś to wyszło. Krem zrobiłam ze śmietany i serka mascarpone i wymieszałam z brzoskwiniami, myślę, że przypadnie mu do gustu. Przepis pewnie niedługo pojawi się na blogu kulinarnym Siekierą po Jajach, który prowadzę z koleżanką.
To tyle prywaty na dziś, a przejdę do recenzji, która miała się pojawić już dawno, ale ciągle nie mogłam się zebrać, żeby wreszcie opisać tonik z Yves Rocher.
Kosmetyk wygrałam wraz z całym zestawem z linii Active Sensitive. Mleczko i krem do twarzy oddałam mamie, a sama zostawiłam sobie krem pod oczy i tonik. Długo stał w szafce nieco zapomniany, ale gdy moja skóra zaczęła szaleć to przypomniałam sobie o łagodzącym specyfiku.
Tonik zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej buteleczce. Od razu na początku powiem, ze nie podoba mi się, że ma tak duże ujście. Trzeba naprawdę uważać, aby połowa butelki nie wylądowała na podłodze. Pierwszy raz spotkałam się z takim dziurskiem 😀
Jeśli chodzi o właściwości – tonik ma krótki skład, nie zawiera alkoholu i faktycznie nieco łagodzi zaczerwienioną i piekącą skórę. Ma przyjemny, delikatny zapach, nie jestem jednak pewna, czy kosmetyk dla wrażliwców taki jak tonik, powinien być perfumowany, jednak mi absolutnie krzywdy nie zrobił, choć skóra miała wielkie problemy. Nie wysusza i nie podrażnia – po spróbowaniu tego kosmetyku wiem, że już nigdy nie wrócę do toniku, który zawiera alkohol. Muszę przyznać, że po zastosowaniu naprawdę czułam delikatne ukojenie. Tonik z linii Active Sensitive był testowany klinicznie na osobach z wrażliwą skórą więc podejrzewam, że można mu zaufać.
Co mi się jednak nie do końca podoba ? Na opakowaniu mamy napisane, że tonik zawiera wyciąg z brazylijskiego krzewu dimorphandra mollis. W moim przekonaniu w składzie powinna więc widnieć nazwa „coś tam coś tam – extract”. Hmmm… ja czegoś takiego nie zaobserwowałam, chyba, że chodzi o rutynę ( czyli witaminę P ) pozyskiwaną z tego krzewu.
Cena regularna za 150 ml preparatu to ok. 30 zł. I właśnie ta cena dyskwalifikuje go u mnie jeśli chodzi o ponowny zakup. Za podobny skład, a nawet lepszy i większą pojemność z innych firm możemy znaleźć w dużo, dużo niższej cenie. Wolę zainwestować w lepszy krem 🙂
Przepraszam Was, że tak mnie trochę mało dziś u Was, ale z pewnością odezwę się po weekendzie, a dzisiejszy i jutrzejszy dzień rezerwuję dla mojego mężczyzny 🙂
mniaam jaki smakowity tort 🙂 W takim razie 100 lat Twojemu Grzesiowi 🙂
Dziękuję w imieniu Grzesia, tort "zjadł się" ekspresem 🙂
nie znam za wiele ich produktów – chyba czas spróbować po raz pierwszy 😉
Poluj na promocje, bo moim zdaniem w regularnej cenie nie są warte zachodu
nazwa mnie rozwalila zta siekiera:D
Hehehe wszyscy tak reagują 😀
ależ bym zjadła kawałek takiego tortu – wygląda pysznie! 🙂
Dzięki, chętnie bym Cię zaprosiła 🙂
mmm ale torcik ;*
hihi 🙂
Torcik musi być pyszny 🙂 To 100 lat dla Twojego Miśka 😉
Dzięki Kochana 🙂
No trochę dziwne z tym ekstraktem, a rutyna na końcu składu… :/
Jakbyś kiedyś chciała się sama pobawić to polecam naturalną betainę ( to ona pewnie działa w tym toniku). Można dodawać do toników, żeli, szamponów, wody i łagodzi niesamowicie ich drażniące działanie.
Super ! Dzięki za podpowiedź !
lubię produkty YR ale kupuję je tylko kiedy jest dobra promocja
Bo tylko wtedy są warte swojej ceny
tort wygląda smakowicie 🙂
nigdy nie miałam kosmetyków tej firmy jakoś ceny mnie nie zachęcają… ale szukam jakiegoś dobrego kremu nawilżającego do twarzy więc może zainteresuję się ich ofertą 😛
Ja używałam ich kosmetyków dość dawno temu, gdy mama zamawiała paczki do domu, mnie nie powalają, a ceny są dodatkowym argumentem przemawiającym na korzyść innych kosmetyków 🙂
Miałam ten tonik YR i był jedynym produktem z tej firmy, który podrażniał moją skórę ;/
To potwierdza moją teorię, że ich kosmetyki naprawdę nie są, aż tak rewelacyjne.
A już myślałam, że może w końcu znalazłam coś od YR co kupię, a tu nic. Z ceną mocno przesadzili – z drugiej strony skład jest całkiem nie od rzeczy. Drażni mnie fakt, że za mniej toksyczne produkty musimy płacić co najmniej 2 razy więcej. Sic!
Pozdrawiam
tort świetny!
Fajniutki torcik