Rzadko trafiam na wielkie odkrycia w dziedzinie szeroko pojętej kosmetologii. Często wręcz przeciwnie – pieczołowicie utrwalane mity, legendy i opowieści rodem z krypty zalewają popularne portale. Gdy czytam te pseudo-rady, aż otwiera mi się nóż w kieszeni. Najgorsze jest to, że wiele kobiet wierzy w różne przeciwne mity pielęgnacyjne robiąc sobie tym sporą krzywdę. Warto więc szukać źródeł rzetelnej wiedzy, jedno z takich miejsc odkryłam stosunkowo niedawno…
W Wysokich Obcasach przeczytałam interesujący artykuł na temat całkiem nowej dla mnie rzeczy KLIK. Początkowo faktycznie lekko się zaśmiałam. „Skin coaching ” – na hasło coaching reaguję lekkim rozdrażnieniem bo teraz wszyscy chcą być trenerami wszystkiego. Nauczą nas oszczędzania, tapetowania, jogi czy po prostu życia. Zagłębiając się jednak w dalszą część artykuły staję się nieco bardziej zaintrygowana i zaczynam rozumieć autorkę. Z moim trądzikiem również toczę nierówną walkę i choć nie wyglądam już tak jak powiedzmy 3 lata temu to moja cera jeszcze nie jest w 100% tym czego oczekiwałabym. Okazuje się jednak, że są osoby mniej drastyczne niż lekarz i bardziej kompetentne niż kosmetyczka. Taką osobą jest Bożena Społowicz, pierwsza w Polsce Skin Coach – autorka bloga o tej samej nazwie.
Autorka posiada wykształcenie z zakresu kosmetologii, chemii, technologii kosmetyków, a także dietetyki i suplementacji. Potrafi zająć się problemem kompleksowo. Nie skupi się na przepisaniu antybiotyku jak lekarz, ani na zabiegu w gabinecie jak kosmetyczka. Skin Coach ustali skąd bierz się nasz problem, dopasuje pielęgnację, dietę, a nawet rodzaj makijażu. Wiele aspektów może okazać się zaskakujących.
Głęboko liczę na to, że artykuły na blogu zaczną się pojawiać częściej bo można dowiedzieć się z nich naprawdę ciekawych informacji.
Słyszałyście kiedyś o skin coachingu? A może macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Fajna sprawa. Osobiście polecam bardzo merytoryczny blog MademoiselleEve.
Dzięki 🙂
OOO coś nowego i bardzo ciekawego 😉
Oj tak – i podoba mi się podejście do tematu 🙂
Ja mam alergię/gęsią skórkę jak wiele osób nie wie czym jest coaching i jak wszędzie używają go w kontekście doradzania….to nie to samo!
Dokładnie, dlatego to takie irytujące bo to zupełnie zmienia postać rzeczy.
Ostatnio czytałam właśnie u kogoś taki post ;p o coachu słyszałam ale o konkretnie nauczycielu od skóry to nie ;p
A widzisz, czasami można się czegoś dowiedzieć 🙂
Nie miałam pojęcia że istnieją takie osoby i miejsca. Nie powiem, interesujące 🙂
No dla mnie też dość ciekawe podejście do tematu tym bardziej, że mam problematyczną cerę.
Jedno wiem na pewno, są osoby, którym się przydadzą takie usługi. Ale sama mam mieszane odczucia co do takich zawodów 🙂
Jeśli osoba ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie to jestem na tak 🙂
Nie słyszałam o tym wcześniej.
Dla mnie to również dość nowy temat.
Nie miałam pojęcia o "skin coachingu", a tu proszę ile się można dowiedzieć 🙂 Ostatnio "coaching" coraz bardziej modny. Ciekawe co będzie następne… 😉 Pozdrowionka cieplutkie 🙂
Muszę przyznać, że po przeczytaniu artykułu bardzo zainteresowałam się tematem.
Pierwszy raz o tym słyszę:)Sama chętnie poczytam więcej na ten temat.
no proszę także nie słyszałam, a zatem dzięki za info