Do wszelkich, drogeryjnych kosmetyków podchodziłam przez pewien czas z dużym dystansem. Nie do końca podobały mi się składy i wolałam szukać perełek wśród sklepów internetowych. Najczęściej były to kosmetyki naturalne, rosyjskie, apteczne czy stricte zagranicznych marek niedostępnych w polskich drogeriach. W ramach bycia Ambasadorką Klubu Ekspertek Ofeminin dostałam do przetestowania nowość – krem L’Oreal Revitalift Filler [HA]. Nigdy nie patrzę na cyferki na opakowaniach, bo uważam, że krem dopasowuje się do potrzeb skóry a nie wieku, ale mimo wszystko postanowiłam przekazać go do testów mojej mamie. Sama uszczknęłam tylko odrobinkę z czystej ciekawości ( nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła ).
Krem od L’Oreala jak zwykle przykuwa uwagę opakowaniem. Masywny, szklany słoiczek zamknięty jest w ofoliowanym kartoniku. Mamy pewność, że nikt przed nami nie grzebał w nim. Fajny design i kolorystyka to mocne strony marki, ale przecież nie oceniamy książki po okładce – że tak rzucę utartym frazesem.
To co w pierwszej kolejności pozytywnie zaskakuje to konsystencja – lekka, aksamitna, przypominająca nieco kremo-żel w postaci musu. Moja mama była szczerze zachwycona wchłanianiem się kremu. Zero tłustego filmu, nawet po dłuższym czasie skóra nie przetłuszczała się, a krem stanowił dobrą bazę pod makijaż. Zapach przyjemny, dość charakterystyczny dla marki – nieco trąci alkoholem.
Według mojej mamy krem widocznie nawilża. Szybko widać poprawę w stosunku do poprzednika, którego używała. Pozostawia cerę delikatną i wygładzoną. Za aksamitny efekt odpowiadają zapewne silikony, ale moja mama niedawno rozpoczęła 6 z przodu, więc z całym szacunkiem sama natura typu masła czy olejki nie da sobie rady z głębszymi zmarszczkami. Czy Filler [HA] sobie z nimi radzi? Żadne kremy nie wyprostują głębokich zmarszczek – tego powinniśmy mieć świadomość jednak nawilżona i odżywiona cera, a do tego rozjaśniona, rozświetlona i optycznie wygładzona wygląda młodziej. I taki właśnie efekt możemy osiągnąć przy pomocy tego produktu.
Dla ciekawych skład poniżej.
Nie dla mnie krem, ale może kiedyś za parę lat ;).
Myślę, że drogeryjne kremy są coraz lepsze – składy, przemyślane i ładne opakowania to duży plus.
Ciekawy krem, a te drogeryjne często całkiem dobre maja działanie.
Testuję na sobie i muszę przyznać że coraz bardziej go lubię.
Moja mama uwielbia ten krem i zawsze chętnie po niego sięga
:*
Akurat tej marki nie używam. Sto razy się na niej przejechałam i nie wierzę, że akurat ten krem jest dla mnie 🙂
Ale jedno Ci przyznam – nie ma co patrzeć na cyferki 🙂
Na cyferki trochę patrzę, ale i tak testuję różne kremy 🙂
Używałam kiedys drogeryjnych produktów min loreal tez tylko inny co dziwne w moim przypadku skora niestety przestała je tolerować musiałam przerzucić sie na produkty Marek aptecznych ktore powoli
Z racji redukcji i mojej bardzo przewrazliwionej skory po kolei odpadały zostały dwie niestety w moim wypadku nawet caudiale czy nuxe mnie podrażnia z całej artyleri zostały dwie firmy lierac i darphine używam tez lash albo Steamcream niestety żadnych oleji używać nie moge wiec moja pielęgnacja i utrzymanie twarzy w ryzach skończyło sie na 4 firmach a z włosami na odwrót nie cierpią naturalnych rzeczy po nich sie puszą i wyglądam jak kot którego podłączyli pod prąd przez kilka sekund natomiast szampony z timotei tureckie dickinson i pare innych firm mi służy ot taka mała anomalia pozdrawiam buziaki Gosia
optyczny photoshop brzmi zachęcająco;)
Faktycznie bardzo fajne opakowanie.
A tak na dobrą sprawę to nie pamiętam czy miałam do czynienia z kremami tej firmy.
Na cyferki nie patrzę, patrzę na problemy, do jakich krem jest przeznaczony 😉 Mało który drogeryjny krem dobrze u mnie działa, raczej stosuję dermokosmetyki i azjatyki, które moja skóra uwielbia.
Ciekawy kosmetyk. Sama się nad nim zastanawiałam, ale cały czas w uzyciu jest coś innego 🙂
podoba mi się ten kremik, fajnie się prezentuje 😉
Mi niestety nie wszystkie kremy L'oreala służa. Niektóre są ok ale po innych moja skóra dostaje szału.
Wygląda fajnie, działanie jaki opisałaś również kusi 🙂
U mnie i u mojej mamy Loreal jakoś się nie sprawdza, więc nie kusi mnie ta marka 🙂