To jest moja podstawowa paletka cieni na większość wyjść. Kocham smokey eyes, ale nie wyglądam rewelacyjnie w czerni i graficie. Dlatego ratuję się brązami. A ta paletka pozwala na wykonanie zarówno delikatniejszej wersji, jak i mega intensywnej. Trafiłam ją kiedyś, przypadkowo na promocji i stwierdziłam, że wezmę bo wszystkie moje brązowe cienie były albo bardzo delikatne, albo zbyt błyszczące. Krótko mówiąc jestem z niej naprawdę bardzo zadowolona. Cienie łatwo się nakładają, nie ma mowy o osypywaniu. Łatwo łączą się ze sobą, tworząc spójną całość. Nie trzeba się namęczyć, aby oko było ładnie wycieniowane, nie zaś z wyraźnie oddzielającymi się plamami koloru. Cienie są delikatnie połyskujące co dla mnie jest atutem gdyż w kompletnie matowych nie zawsze czuję się dobrze. Jednym z największych atutów Midnight Lustre jest trwałość. Nawet po całonocnej imprezie makijaż jest praktycznie nie tknięty i nie wymaga poprawek. Przetańczyłam w nim całą noc w dość wysokiej temperaturze i za każdym razem z ulgą patrzyłam w lusterko, bo cień nie spływał, nie zbierał się w załamaniu powiek ani nie tworzył nieestetycznych podkówek pod okiem.
Pigmentacja kosmetyku jest, według mnie, na bardzo dobrym poziomie. Kolor w opakowaniu odpowiada efektowi otrzymywanemu na powiece. Osobiście bardzo często wykorzystuję czarny cień z tej paletki w połączeniu z produktami innych firm – wygodnie maluje się nim kreskę przy linii rzęs.
Kosmetyk zamknięty jest w malutką, czarną kasetkę, która zmieści się nawet w najmniejszej torebce. Dołączone lusterko i aplikator w wysuwanej szufladce ułatwią wykonanie makijażu nawet w warunkach ekstremalnych. Ja maluję się swoimi pędzlami, jednak używałam też dołączonego aplikatora i nie stwarza on najmniejszych kłopotów w nakładaniu.
Paletka Midnight Lusre z pewnością przyda się osobom, które nie lubią inwestować w masę pojedynczych cieni, a potrzebują kosmetyku, który sprawdzi się na każdą okazję.
Za 3,4 grama zapłacimy np. w katalogu 12/2012 – 22,99 zł. Nie jest to może najtańszy produkt i warto wypatrywać promocji, które bywają dość często. Z pewnością nie będziecie żałować.
Wdowa Po Stalinie napisał
masz oczy jak Salma Hayek 😀
JednoSpojrzenie napisał
Ojej … dzięki 😀
kejtiryba napisał
Racja – bardzo ładne oczy i równie piękny makijaż 🙂 A cóż za pędzle masz, że takie fajne? 🙂 Bo ja nigdy nie utrafiłam jeszcze na trwałe i dobrze nakładające cienie…
JednoSpojrzenie napisał
Uśmiejesz się ale mam dwa takie małe pędzle z avonu, tzn. końcówka normalna tylko krótkie są. Były kiedyś w promocji przy zakupie produktu do makijażu, ale było to dawno temu. Nie jestem pewna czy są z naturalnego włosia, ale w dotyku są właśnie jak taki mały pęczek bardzo zdrowych włosów, nie za miękkie, nie za twarde – w zasadzie wszystkie cienie nimi nakładam. Jak nie zapomnę to wstawię później fotki. I dziękuję bardzo za komplement 🙂
kejtiryba napisał
No to muszę podpatrzeć czy się znów pojawią, albo te 24K na dobrej promocji 😀
Edyta Król napisał
Miałam te cienie. Ale niestety krótko. Popsuł mi się opakowanie a cienie pokruszyły. Ale byłam z nich zadowolona. Czarny cień służył mi jaki eyeliner.
kosmetykoholizm.blogspot.com
kejtiryba napisał
Można w łatwy sposób przywrócić pokruszonym cieniom ich dawny kształt 🙂 Wystarczy troszkę alkoholu (wystarczy nawet spirytus salicylowy albo perfumy) zmieszać go z pokruszonymi cieniami w pojemniczku w którym cienie się znajdowały, poczekać aż troszkę alkohol odparuje, monetą cienie przygnieść (sprasować) i poczekać aż zaschną. Gotowe 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Ekstra sposób, szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, bo kiedyś otworzyło mi się pudełeczko w kosmetyczce i narobiło bałaganu :/
Co do czarnego cienia – też właśnie wykorzystuję go często do kresek 🙂
Olalaa napisał
ładnie połyskują:)
JednoSpojrzenie napisał
Też mi się podoba, taki subtelny efekt 🙂
Lily napisał
bardzo fajne uniwersalne kolory 🙂 ale masz piękne rzęsy!
JednoSpojrzenie napisał
Dzięki 😀