Witajcie w Nowym Roku! 🙂 Mam nadzieję, że Wasze zabawy Sylwestrowe były udane, ale też że syndrom dnia następnego Was nie dotknął. Ja pierwszy raz od niepamiętnych czasów w zasadzie nie świętowałam i z wielkim trudem doczekałam północy – cóż, potrzebowałam takiego wytchnienia. Dzisiejszy dzień również był spokojny i pełen odpoczynku, a towarzyszył mi w nim zapach Yankee Candle Season of Peace. Kupiłam go jakiś czas temu z myślą o Bożym Narodzeniu, okazało się jednak, że zapach bardziej nadaje się na Nowy Rok 🙂
Według producenta, zapach wosku Season of Peace to połączenie bergamotki, mięty pieprzowej, patchouli i drzewa cedrowego. Te dwie ostatnie nuty zadecydowały o jego kupnie. Przez folię zapach wydawał mi się przepiękny, perfumowy i zdecydowanie nie świąteczny. Patchoula i drzewo cedrowe wysuwały się na pierwszy plan. Niestety po rozpaleniu w kominku okazało się, że pierwsze skrzypce postanowiła zagrać…
… mięta! Mięta przypominająca gumę do żucia czy miętowe landrynki. Słodkawa i momentami mdląca. Generalnie myślałam, że wosk zostanie spisany na straty i dołączy do kilku innych ” Yankee’sowych” niewypałów. Uzbroiłam się jednak w cierpliwość i czekałam… Z czasem zaczęły uwalniać się upragnione nuty paczulowe i cedrowe. Bergamotki niestety nie udało mi się wychwycić. Season of Peace ostatecznie okazał się być przyjemnym ciepło-chłodnym zapachem, aczkolwiek mało intensywnym i nie dającym efektu WOW. Z jednej strony to udana, nienachalna kompozycja, która może sprawdzić się, gdy chcemy otulić dom jedynie mgiełką aromatu. Z drugiej – brakuje mi to jednak tego czegoś.
Wosk kupicie w sklepie Goodies.pl za ok. 7 zł.
Na ten Nowy 2015 Rok chciałabym Wam z całego serca życzyć radości i miłości. Tak jak w tytule posta – niech na co dzień towarzyszy Wam pokój z otoczeniem, ale także pokój z samym sobą. Cierpliwości, empatii, altruizmu, ale także poczucia własnej wartości, dążenia do szczęścia i spełnienia tych większych, a także tych mniejszych marzeń!
Ściskam Was mocno!
Marta
Jak mięta, to nie dla mnie. Nie przepadam. Przyznać im trzeba, że co do nazewnictwa, to mają wenę. Dla Ciebie także pomyślności, zdrowia i szczęścia w 2015 🙂
Oj tak, nazwy czasami są magiczne. Akurat Season of Peace lepiej się nazywa niż pachnie :/
Bywa 🙂
ja z kolei uwielbiam ten zapach – kojarzy mi się z wędrówką przez śnieg na Pasterkę. i nie uważam, żeby mięta grała pierwsze skrzypce
Tak jak pisałam, dla mnie mięta pierwsze skrzypce gra zaraz po rozpaleniu, po paru chwilach rozwijają się także zapachy paczuli i drzewa cedrowego. Zapach jest ładny, ale nie uwiódł mnie tak jak inne 🙂 Każdy ma swoich faworytów i to jest piękne 🙂
Nie znam tego zapachu, ale etykietka przyciąga wzrok, ja ostatnio paliłam Spiced Orange, całkiem przyjemny zapach, ale też czegoś mi w nim brakuje 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku! 🙂
Etykietka jest śliczna i sama nazwa chwytliwa, ale zapach jest dla mnie za słaby 🙁
wolę woski bardziej intensywne bo wszystkie pomieszczenia w domu mam duże, Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!
No właśnie ja też wolę woski, które mają intensywniejszy zapach. Ten jest naprawdę zbyt delikatny.
Widzę że zapach raczej nie dla mnie 🙂 A tobie życzę również wszystkiego dobrego w Nowym Roku 🙂
Ładny, ale za słaby 🙁 Dziękuję Kochana :*
Kupiłam ten wosk w zeszłym roku, ale zapach niekoniecznie przypadł mi do gustu.
No właśnie mnie też nie uwiódł, nie jest zły, ale mam lepsze 🙂
Nie znam tego zapachu, ale może za jakiś czas skuszę się na niego 😉
Mam nadzieję, że spodoba Ci się bardziej niż mnie 🙂
Ja pierwszy raz od paru lat mialam wychodnego i byly to 3 ciezkie do przezycia dni, bo w biegu! 1go trzeba bylo isc do pracy…
A co do wosku to tego zapachu nie znam.
Rowniez zycze zdrowego i szczesliwego Nowego 2015 Roku!
No ja dziś do pracy, ale mamy zasraną inwentaryzację więc gówno co wolnego będę mieć :/
Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
Dziękuję Kochana :*
Dziękuje kochana i wzajemnie <3
Buziaki Słońce :*
nie widziałam nigdy tego wosku, musiał mi umknąć