Zima to bardzo ciężki czas dla moich dłoni. Choć zazwyczaj nie sprawiają wielkich problemów i często mogę darować sobie ich pielęgnację to w chłodne dni potrafią w kilka chwil zmienić się w szorstką tarkę, która dodatkowo szczypie, pęka i tworzą się drobne ranki. O ile posmarowanie rąk na noc raczej nie stanowi dla mnie problemu, krem może być najtłuściejszy i najgorzej wchłaniający się, a i tak założę rękawiczki i pójdę smacznie spać, a rano rączki są jak pupcia niemowlaka. Zdecydowanie gorzej gdy potrzebowałam pomocnika w ciągu dnia – czegoś co nawilży, ale jednocześnie szybko się wchłonie nie paćkając komputera i papierów w pracy. W paczce ambasadorskiej od Kaliny znalazłam krem do codziennej pielęgnacji dłoni Tajga od Natura Siberica. Czy faktycznie „codzienny” to dobre określenie?
Krem do rąk zamknięty jest w klasycznej, zakręcanej tubce. W sam raz do torebki – nie mamy obawy, że zatrzask się otworzy i upaprze wszystko dookoła. Konsystencja kosmetyku jest dość gęsta, mocno kremowa, ale bez problemu rozprowadza się na dłoniach. Biorąc pod uwagę zaskakująco duży otwór, przez który wypływa produkt to nie wyobrażam sobie żeby konsystencja mogła być rzadsza.
Zapach kosmetyku jest ciężki do określenia, wydaje się być taki naturalny i roślinny. Ani ładny, ani brzydki – raczej neutralny.
Krem naprawdę szybko się wchłania, na dłoniach pozostaje bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny film, który nie brudzi. W zasadzie po 3 minutach od nałożenia możemy wracać do pracy. Dla mnie to bardzo istotne ponieważ nie cierpię efektu tłustości na dłoniach i zostawiania śladów na komputerze, papierach, zszywaczu czy telefonie.
Jak na codzienny krem, walory pielęgnacyjne są niezaprzeczalnie dobre. Krem nawilża i wygładza dłonie, a także chroni przed szkodliwymi czynnikami. Początkowo bardzo żałowałam, że zimowa wersja była niedostępna, ale teraz cieszę się, że zdecydowałam się właśnie na Tajgę. To naprawdę idealny krem do torebki, który łączy w sobie szybkość i efektywność. A dzięki zawartości olejków z syberyjskich drzew iglastych ma także działanie antybakteryjne i przeciwzapalne.
Skład jest dość długi, nie spodziewałam się, że w tym kremie znajdziemy tyle różności – olejek i ekstrakt z Sosny syberyjskiej, olej lniany, olejek z Amarantusa, ekstrakt z Jodły syberyjskiej, ekstrakt ze Świerku syberyjskiego, woda głogowa, woda z kwiatów Krwawnika pospolitego, woda z kwiatów Melisy, ekstrakt z Wiązówki błotnej, ekstrakt z Uczepu trójlistnego, ekstrakt z Prawoślazu lekarskiego, ekstrakt z Łopianu większego, witamina E… ufff uzbierało się 🙂
Za 75 ml kosmetyku zapłacimy w sklepie Kalina 16,00 zł.
Ale zdjęcia! <3 Mam na niego ochotę od pewnego czasu, czuję, że w końcu go kupię 🙂
O mamo dziękuję, ja zawsze podziwiam Twoje 🙂
Z pewnością wypróbuje <3
Myślę, że to naprawdę ciekawa propozycja. Dobrych kremów do rąk jest mnóstwo, ale nie każdy wchłania się tak ekspresowo 🙂
piękne zdjecia, świetna recenzja!
Dziękuję kochana :*
Ten kem sprawdził by się u mnie na noc. =)
Ja też często sięgam po niego wieczorem, ale najczęściej chodzi ze mną w torebce 🙂
nie mogę oderwać oczu od zdjęć 😉
O ja dziękuję, cieszę się, że przypadły do gustu 🙂
bardzo ładnie prezentuje się opakowanie produktu 🙂
Oj tak, Natura Siberica ma ogólnie bardzo ładne opakowania 🙂
Wygląda bardzo interesująco 🙂
Uwielbiam kremy do rąk, a ostatnio najczęściej towarzyszy mi balsam do rąk Pat&Rub z serii rozgrzewającej
Mam próbkę tego kremu, myślałam, że będzie wodnisty i do niczego a okazał się całkiem fajny, nawilżający i odżywczy.
Możliwe ze sama sie skuszę – u mnie dość szybko kończą sie kremy do rak 🙂
Jak będę robić zakupy kremowe, będę pamiętać o tym kremiku 🙂
Słyszałam od dwóch osób, że jest bardzo dobry 🙂 ale najpierw muszę wykończyć mój Sylveco 🙂
Jak się wchłania to super. Idealny na dzień. Ja też nie lubię jak palcuję wszystko wokół 🙂