Ponieważ wczoraj pisałam Wam o żelu, który uratował moją głowę więc dziś wypadałoby napisać Wam o winowajcy, dla którego mam jednak spore uznanie.
Farbowałam włosy Color Mask od Schwarzkopf ponad miesiąc temu. Specjalnie czekałam z recenzją bo chciałam zobaczyć jak będzie wyglądać moja czupryna, gdy farba zacznie się powoli wymywać. Z doświadczenie wiem, że zaraz po koloryzacji włosy potrafią wyglądać świetnie, a po kilku myciach robi się z nich stóg siana dlatego po dłuższym czasie naprawdę łatwiej napisać mi o niej rzetelną recenzję.
Do swoich ciemno-brązowych, farbowanych włosów wybrałam odcień nr 400 – ciemny brąz. Zabawne jest to, że mój Casting też miał nr 400 i też był „po angielsku” Dark Brown przetłumaczonym na polski jako po prostu brąz. Myślałam przez chwilę o brązowej czerni jednak bardzo się cieszę, że zagościł u mnie właśnie Color Mask nr 400. Kolor wyszedł piękny – ciemny, chłodny brąz, podczas gdy po Castingu zawsze miałam prawie czerń. Dopiero po kilku myciach nabierał brązowych refleksów. Po Color Mask od razu uzyskałam pożądany odcień, który po miesiącu nadal jest piękny i świetlisty. Naprawdę trwałości można im pogratulować !
W skład zestawu do koloryzacji wchodzi 1 tuba z kremem koloryzującym ( 60 ml ), 1 słoiczek z kremem rozwijającym ( 60 ml ), 1 saszetka z maseczką do włosów po farbowaniu ( 25 ml ), 1 para rękawiczek oraz instrukcja użycia. Czytałam, że wiele dziewczyn narzeka iż farby jest mało. Dla porównania wstawiam zawartość opakowania Casting Creme Gloss – choć proporcje ma inne to również zawiera 120 ml preparatu do koloryzacji. Wcale nie uważam, aby była to mała ilość. Mam kręcone włosy do połowy pleców, po wyprostowaniu są oczywiście jeszcze dłuższe i te 120 ml bez problemu starczyło mi na calutką głowę. Po prostu trzeba się trochę wysilić i dobrze rozprowadzić ją na włosach, a najlepiej oczywiście poprosić kogoś o pomoc.
Color Mask bardzo ładnie pachnie, nie umęczy nas żrący zapach bo i amoniaku tutaj nie uświadczymy. Farba ma dość gęstą konsystencję, dobrze nakłada się na włosy, nie kapie, nie spływa. Od strony technicznej nie mam jej nic do zarzucenia.
Włosy po farbowaniu były miękkie, lśniące, loki nadal miały swój naturalny skręt, nie puszyły się i nie były oklapnięte. Ponadto nie pojawił się łupież, nie wzmogło się wypadanie włosów, a kolor pozostaje nasycony i głęboki. Również stan włosów nie uległ pogorszeniu i wydaje mi się, że są nawet lepsze niż po Castingu. Chciałoby się powiedzieć „farba ideał”. Dlaczego więc prawdopodobnie do niej nie wrócę ?
Nie będę Wam przytaczać instrukcji obsługi z ulotki bo mniemam, że każda z nas zapoznaje się z nią przed farbowaniem. Zwrócę jednak uwagę na jeden z punktów, który do tej pory notorycznie pomijałam czyli wykonanie próby uczuleniowej. Myślałam, że jak farby z L’Oreala mnie nie uczulały, z Garniera nie uczulały, ba ! nawet z Avonu nie uczulały to tym bardziej to małe cudeńko od Schwarzkopf nie zrobi mi krzywdy. Myślenie jak widać nie jest moją mocną stroną…
W trakcie farbowania nie zauważyłam nic niepokojącego. Po zmyciu farby zgodnie z zalecanym przez producenta czasem, nałożyłam dodaną do farby maskę, odczekałam ok. 20 minut i zmyłam. Włosy schły same i wszystko było pięknie, jednak po jakichś 2-3 godzinach skóra głowy zaczęła mnie swędzieć, no to się podrapałam. Swędziała dalej, więc drapałam ponownie. Jak podrapałam to zaczęła piec i tak błędne koło trwało do następnego dnia rano, gdy mój Misiek wpadł na pomysł aby nasmarować mi mój durny łeb żelem z Decubala, o którym pisałam wczoraj. Pomogło, ale jeszcze przez kilka dni skóra była bardzo wrażliwa.
Nasuwa mi się pytanie – co mnie tak perfidnie uczuliło skoro nigdy nie miałam takiej reakcji na żaden z kosmetyków do włosów. Czy to wina farby, czy odżywki do niej dodanej ? A może weszła w reakcję z moją pianką do włosów ? No ale kurczę, pianki na skórę nie nakładałam tylko na długość i to od połowy.
Bardzo chętnie zdecydowałabym się na tą farbę jeszcze raz, ale się boję, że sytuacja się powtórzy, a dodrapywanie się do mózgu naprawdę nie jest fajne :/
Regularna cena produktu to ok. 27 zł jednak warto wypatrywać promocji. Ja za swoją zapłaciłam ok. 20-21 zł. Gdyby nie to, że tak paskudnie podrażniła mi głowę to z pewnością nazwałabym ją produktem bliskim ideału. Teraz jednak mam zamiar podążyć w stronę Biokapu bądź Color&Soin.
oddawaj loki <3
A wiesz, że jeszcze 2-3 lata temu chętnie bym oddała 🙂
moja fryzjerka kiedys chciała mnie wyrzucic z fotela jak jej powiedziałam ze uzylam tej farby 😀 nie wiem czemu sie tak obruszyła, ale od kilku lat juz tylko jedna osoba scina i maluje moje włosy i nie boje sie konsekwencji 😉
Color Mask ? Ona w sumie od niedawna jest na rynku, nie wiedziałam, że wśród fryzjerów ma tak słabą opinię…
nie chodiło fokaldnie o Color Maska a o całą firmę 😉
Kurde ja nigdy nie robiłam prób uczuleniowych, wstyd się przyznać 🙂 Piękne masz loki!
Ja też nie ! 🙂 Zawsze szłam na pewniaka, wydawało mi się, że co jak co, ale farba to mnie nie uczuli.
Swietnie, ze odcien jest chlodny 🙂 Piekne masz wlosy, tez chcialabym takie loki, ale swoje mam tylko lekko falowane, wiec pomagam sobie robieniem warkocza dobieranego po myciu a na drugi dzien rozpuszczam i mam takie faloskręty 😛
Wiesz co, cos musi byc w skladzie ze tak Cie podraznilo. Pamietam, ze kiedys uzylam pianki do koloryzacji i to byl MEGA BLAD. Tez mialam podrazniona skore, a trzymalam 5 minut okolo.. i po tym czasie myslalam ze mi sie łeb pali. Takze niby farba ale konsystencja inna i juz jest klapa.
Ciesz sie ze masz miśka łebskiego ktory zaproponowal żel 😀 ja bym na to nie wpadla pewnie :/
Dziękuję :* Ale przez znaczną część życia oczywiście zazdrościłam prostowłosym 🙂
Muszę właśnie usiąść na spokojnie i przeanalizować skład, bo jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby jakikolwiek kosmetyk aż tak bardzo mnie podrażnił.
Co do żelu – też bym na to nie wpadła 😀
Dlatego właśnie nie używam farb "chemicznych" za dużo agresywnych składników i za duże ryzyko uszkodzenia skóry na głowie, którą wolę mieć w dobrym stanie, bo lubię mieć włosy. 😉
Ja do tej pory naprawdę nie miałam z nimi problemów, byłam przekonana, że ta też krzywdy mi nie zrobi. Teraz chyba jednak przerzucę się na Biokap lub Color & Soin.
jejku – wspaniałe włosy 🙂
Dziękuję :*
Wydaje mi się, że uczulenie wywołał wodorotlenek amonu, który jest w składzie na 3 miejscu 😉 działa żrąco na skórę, więc jest to prawdopodobne.
Możliwe, bo w Castingu nie ma tego składnika.
kolejny przypadek z tą firmą gdzie jest nie do końca dobrze :/
Ja myślałam, że tylko farby Palette okryte są taką złą sławą :/
Dziwna sytuacja.
Ja również zawsze pomijam testu uczuleniowe. Można powiedzieć, że ,,jadę na wariata''.
Póki co nie mam zamiaru wracać do chemii. Henna mi wystarcza
No właśnie ja też nosiłam się z zamiarem przerzucenia na coś mniej chemicznego, ale po wielu pozytywnych opiniach skusiłam się na Color Mask. Jeśli chodzi o działanie na włosy, kolor i całą otoczkę związaną z farbowaniem to jestem jak najbardziej na tak, ale to swędzenie – masakra…
swietny tytul:D kilka dni swedzacej glowy, czy pozadany kolor.. ja ze smierdzaca henna wytrzymalam wiec moze i z drapaniem daloby rade;p
Nieee… 😀 ja nie polecam, idzie wprost zwariować 😀
Wiem co to swędzący skalp bo sama drapałam się jak zapchlony pies po szamponie Isany. Ja używam farb z Avonu po po pierwsze fajne kolory, które mieszam i zawsze wyjdzie mi coś niepowtarzalnego, w miarę tanie i jest jej wystarczająco dużo żeby pokryła całe włosy.
Przez lata byłam konsultantką Avonu więc i farby tej firmy przewijały się na mojej głowie, ale niestety moje włosy zdecydowanie bardziej lubiły delikatniejszy Casting.
Ja też nigdy nie robię z niczym próby uczuleniowej, a to w sumie głupota bo takie się może pojawić nawet po latach używania sprawdzonego produktu, kiedy nic wcześniej się nie działo.. Ale mi się nigdy nie chce 🙂
Hahah myślałam, że ktoś mi zdjęcie ukradł, mam identyczne włosy o identycznej długości 🙂 Tylko się zastanawiam, bo chciałabym je zapuścić prawie do pasa, ale nie wiem jak zrobić z cieniowaniem żeby nie było przyklapu, a jednocześnie żeby te na końcu nie były smętnie wykoszone.. Masz jakieś pomysły? 🙂
No właśnie, też stwierdziłam, że jestem głupkiem bo próba uczuleniowa dużo zachodu nie kosztuje, a można zaoszczędzić sobie mnóstwo bólu i nerwów.
Co do fryzury – mam podobny problem ! Od dawna nie byłam u fryzjera, bo po ostatnim " delikatnym podcięciu " wyszłam z włosami do szyi i tak się wkurzyłam, że teraz nie mogę żadnemu zaufać. Dodatkowo jestem krzywo obcięta… :/
Wiem o czym mówisz jeśli chodzi o cieniowanie, też z jednej strony chciałabym, żeby nie były na czubku oklapnięte, ale z reguły wiąże się to z tym, że najdłuższe pasma są zdziesiątkowane. Też nie mam pomysłu jak to rozwiązać 🙁
To z tym fryzjerem tak jak ja wczaśniej :/ Dlatego takie przybytki odwiedzam raz do roku :O Ale teraz doszłam do wniosku, że po części no nie da się inaczej, byłam tydzień temu u swojej sprawdzonej i baardzo dokładnie powiedziałam jej co ma zrobić i tak zrobiła. Wcześniej nie byłam włąśnie rok. Teraz mi z długości scięła tylko niezbędne 2 cm, bo końcówki, ale poprosiłam żeby mocno pocieniowała z tyłu. I to wystarczyło, bo włosy na dole się przerzedziły i mimo, że z długości zeszłam tylko 2 cm, to wygląda jakbym obcięła 10. No ale bez tego musiałam chodzić w związanych, taki przykalp był. Nie mam już pomysłów jak to rozwiązać.. Teraz są fajnie uniesione, ale od kilu lat mimo, że zapuszczam to ciągle wygląda jakbym miała tą samą długość. Teraz zrobię eksperyment i znowu zostawię na rok, a poźniej pójdę tylko na końcówki i jak najbardziej minimalne cieniowanie. Zobaczymy, czy będą wyglądać na dłuższe.. A jak nie do przezimuję kilka lat i porządnie zapuszczę, przy już kompletnie minimalnym cieniowaniu i wtedy jak będą serio, serio długie to już nawet ten przyklam nie będzie tak źle wyglądał 😛 Nie wiem, nie mam lepszego planu na obecną chwilę 😛
No właśnie ja też teraz podjęłam strategię zapuszczania. Wytrzymam ile się da i dopiero pójdę do fryzjera tym bardziej, że na szczęście nie mam rozdwojonych końcówek. I też myślę o tym, żeby pocieniować tylko delikatnie po wierzchu, a reszta niech rośnie bo właśnie od ładnych paru lat mam wiecznie identyczną długość :/
Ja nigdy próby uczuleniowej nie robiłam, a liczba farb jakie nałożyłam jest dwucyfrowa, jednak nic mnie, na szczęście, jeszcze nigdy nie uczuliło.
Color Mask nakładałam już dwa razy mamie i farba spisuje się na prawdę świetnie, to samo było na spotkaniu schwarzkopfa, gdzie prezentowali nam tę farbę i wiele blogerek wyszło ze spotkania zadowolone i dalej farbują włosy tymi farbami.
Myślę, że mogłabyś spróbować jeszcze raz, ponieważ bardziej prawdopodobne jest to, że uczulenie wyszło po reakcji jakiś dwóch składników, niekoniecznie od samej farby.
No ja też farbuję się od 6 lat i nigdy prób nie robiłam, a zawsze wszystko kończyło się dobrze 🙂 Z efektu jaki daje farba jestem bardzo zadowolona, bo nie dość, że moje włosy mają idealny kolor to nie są zniszczone, ale bardzo się boję, że znów skończy się podrażnieniem 🙁
ja jestem ta zadowolona haha
Wiem 🙂 Czytałam o niej u Ciebie 😀
Współczuje,swędząca głowa to nic przyjemnego 🙁
Dobrze, że nie farbuję swoich włosów.
Też wolałabym nie farbować, ale niestety mój naturalny blond nie jest moim ulubieńcem 🙂
o kurde a już bym po jakiegoś blonda poleciała ale chyba odpuszczę 😀
Jeśli się skusisz to zrób próbę uczuleniową, wiele dziewczyn jest z tej farby zadowolonych więc być może zaatakowała tylko mnie :/
Nigdy nie sięgałam i nie sięgnę po farby Schwarzkopf, fatalnie wypływają na kondycję włosa.
O złej sławie Palette słyszał już chyba każdy, Color Mask naprawdę nie pogorszyła stanu moich włosów, ale już naprawdę nie chcę się w życiu tak drapać…
Mi jeszcze żadna farba Schwarzkopfa nie sprawdziła się, nie wiem dla czego, mam wrażliwą skórę na głowie i każda " nie ta " farba zaczyna mnie koszmarnie piec, co uniemożliwia wykonanie pełnego zabiegu koloryzacji, bo przez to pieczenie muszę zmyć przed czasem, a to z kolei odbija się na słabych efektach koloryzacyjnych – błędne koło i Schwarzkopf właśnie do tych farm należy, nie wiem jak ta nowość, ale pewnie będzie to samo, nawet boje się kupować, co gorsze, u mnie nie obejdzie się swędzeniem, lecz drobnymi rankami, które potem bardzo długo się goją – koszmar!
Kusi taka forma koloryzacji, fajnie to opisałaś, bardzo dokładnie, ale podziękuję 😉
A Joanna za 6 zł mnie nie uczula, Preference są moje ulubione, lecz ceny sobie ustawiły kosmiczne, taniej u fryzjera – hi, hi 😉
Miłego dzionka
Współczuję Ci 🙁 Mi właśnie pod drapaniu porobiły się takie małe ranki, więc wiem o czym mówisz i to naprawdę fatalna sprawa. Ja na przyszłość już chyba zawsze będę robiła próbę uczuleniową, bo aż płakać mi się chciało 🙁 Moje włosy nie lubią amoniaku stąd zawsze szukam produktów z delikatniejszym utleniaczem. Zastanawiam się teraz nad Biokapem czy Color&Soin bo jak się dba o włosy, pielęgnuje i poświęca im tyle czasu, a potem w jedną chwilę robi się na głowie koszmar to aż nie chce się dalej walczyć.
Buziaki Kochana 🙂
Kolor całkiem ładny 😉
Zapraszam ; http://www.everyday-smart.blogspot.com
Ja właśnie najbardziej lubię takie chłodne brązy 🙂
Zazdraszczam Ci loków 😛 Kurczę, moje włosy się kręcą, ale są jakieś niereformowalne- nie ma możliwości, żebym mogła je normalnie jakoś wysuszyć i gdzieś wyjść, bo odstają na wszelkie możliwe strony. Kombinowałam już z długością, że może były za krótkie, ale to też niewiele zmieniło. Więc niestety jestem chyba skazana do końca życia na prostownicę 😛
Co do farby, to pamiętam, że ja niestety nigdy nie mogłam stosować Schwarzkopfa, każda koloryzacja kończyła się koszmarnym swędzeniem i łuszczeniem skóry głowy :/ Dziwna sprawa, bo z farbami innej firmy takich przygód nigdy nie miałam. A szkoda, bo właśnie bardzo chciałam wypróbować tę ColorMask- ale jestem pewna, że w najbliższym czasie konkurencja stworzy podobny produkt:D
Moje włosy nie cierpią suszarki, są po niej nie do opanowania, muszą wyschnąć same wtedy nie mam puchu na głowie 🙂
Powiem Ci, że Color Mask to jest tylko z nazwy, liczyłam, że faktycznie zawiera jakieś składniki pielęgnacyjne, ale chyba Casting jest znacznie łagodniejszy :/
Sama chciałabym nieco przyciemnić włosy o 1-2 tony, ale jestem za leniwa na farbowanie i wiem, że skonczyłoby się na paskudnych odrostach…
Wcale Ci się nie dziwię, moje ostatnio rosną jak szalone i po miesiącu mam 2 centymetrowe odrosty 🙁
beautiful color!
xx
Thanks :*
faktycznie bardzo łatwo się to robi i wychodzi śliczny kolor 😉
bardzo ładne masz włosy 😉
Dzięki :* Polecić jej nie mogę, farbowanie tylko na własną odpowiedzialność 🙂
Czarnej główce mówię stanowcze NIE!
nigdy więcej nic z tej firmy
Tisane – polecam 🙂
Mi pasują produkty do stylizacji, ale z farbami chyba jednak mi nie po drodze :/
Ja również dostałam uczulenie od tej farby tyle ze na oczach 😔 podejrzewałem na początku tusz do rzęs ale po odstawieniu wszystkich kosmetyków zeszło mi opuchnięte i swędzenie ustalone wiec gdy minęły 4 tygodnie zafarbowalam znów ta farba.i niestety rano obudziłam się opuchnieta i z czerwonymi opuchnięte mi 👀.aktualnie od 2 tygodni wapno.ale gra. I mydło szare. Jestem wykończona i nieszczesliwa. Nawet nie mogę zrobić makijażu bo strach ze to znów się powtórzy 😕