Pomyślicie sobie pewnie, co ze mnie za blogerka urodowa skoro decyduję się na dwa farbowania jednego miesiąca w 100 % zdając sobie sprawę z tego jak niezdrowy dla całego organizmu ( nie tylko włosów ) jest ten zabieg. Cóż, siła wyższa 🙂 Czasami niestety przedkładam wygląd nad zdrowy rozsądek, ale przynajmniej jest o czym pisać na blogu hehe. Fala recenzji Olii od Garniera przelała się już jakiś czas temu, ale moja opinia musiała poleżakować, dojrzeć, sprać się i teraz mogę w 100 % napisać to co o niej myślę 🙂
Na nowość Garniera czyli Olię skusiłam się w lipcu. Wybrałam nr 4.3 czyli złocisty ciemny brąz. Marzyły mi się pięknie migoczące refleksy w blasku gorącego, letniego słońca… Tiaaa… za dużo bajek się naoglądałam 🙂
Posadziłam pewnego wieczora mojego faceta z pędzlem i kazałam się farbować. W końcu zostały mi 3 dni do obrony magistra, a odrosty ciągnęły się kilometrami bo moje włosy rosną ostatnimi czasy jak szalone. Ogólnie kolor też był sprany i do kitu.
Misiek się wykazał bo farbowanie przebiegło szybko i sprawnie. Farba bardzo ładnie pachniała, miała świetną konsystencję, nie kapała, nie spływała i nie szczypała w skórę głowy. Pomyślałam sobie – jest dobrze. Odczekałam przepisowe 30 minut i poszłam zmyć. Produkt łatwo dał się wymyć, a dołączona odżywka sprawiła, że włosy były miękkie i gładkie. Nawilżone to pewnie za dużo powiedziane, ale w każdym razie na takie wyglądały.
Problem tkwił jednak w tym, że odrosty złapały tylko minimalnie, a na pozostałej długości włosów nic nie było widać. Dopiero następnego dnia w słońcu dało się zauważyć jakąś tam złocistą poświatę. Choć według tabelki na opakowaniu, mój kolor łapał się dla odcienia 4.3 to niestety efekt był żaden. Nie ukrywam – byłam wściekła.
Wytrzymałam kolejne 3 tygodnie i znów kupiłam Olię, tym razem w kolorze 3.0 czyli bardzo ciemnego brązu.
Znów posadziłam faceta z pędzlem i znów kazałam się farbować. Wszystko przebiegło tak samo jak w przypadku pierwszej koloryzacji, z tą drobną różnicą, że tym razem efekt był ! I to bardzo pozytywny. Obawiałam się, że włosy wyjdą prawie czarne, ale na szczęście tak się nie stało.
Uzyskałam głęboki, chłodny brąz, w którym najlepiej się czuję. Farba świetnie chwyciła odrosty i ładnie wyrównała całą tonację.
Od drugiego farbowania minął już miesiąc i mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że te dwie koloryzacje nie pogorszyły stanu moich włosów. Nie odnotowałam zwiększenia wypadania, podrażnienia skóry czy przesuszenia. Skład to dla mnie czarna magia, ale wydaje mi się, że farba jest łagodniejsza niż używany przeze mnie do wieków Casting.
Na zdjęciach niestety nie uchwycę obecnego stanu włosów, bo aparat pojechał z mamą do sanatorium, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że farba zmywając się wydobyła nareszcie złocistość z poprzedniej warstwy. Mam obecnie takie fajne, ksztanowo-złociste refleksy i kolor wygląda niesamowicie naturalnie. Aż szkoda, że od razu nie uzyskuje się czegoś takiego, tylko trzeba czekać na wymycie 🙂
1 opakowanie w skład którego wchodzi krem utleniający 60 g i krem koloryzujący 60 g, spokojnie starczyło mi na pokrycie całych włosów o długości do połowy pleców. W opakowaniu znajdziemy również odżywkę 40 ml, rękawiczki i instrukcję użytkowania. Mankamentem jest jedynie to, że ciężko ufarbować sobie same odrosty. ja na odrosty potrzebuję pół opakowania, a obie tuby są nieprzezroczyste i trudno uchwycić, gdzie znajduje się połowa. Szkoda – w wielu innych farbach znajdziemy specjalną kreską informującą nas o tym, gdzie jest magiczne pół 🙂
Nie powiem, że pieję z zachwytu nad tym produktem, ale jestem zadowolona i podejrzewam, że kolejne farbowanie również odbędzie się przy użyciu Miśka i Olii 🙂
A poniżej to co udało mi się nieudolnie samej uchwycić 🙂
Bardzo ładny kolor.
Ja już od dawna powiedziałam NIE farbom drogeryjnym i cieszę się pohennowym blaskiem 😀
Oj ja bym bardzo chciała hennę ! Tylko jakby mi ktoś to nałożył, bo sama nie mam cierpliwości i podejrzewam, że mój facet też nie. Bardzo mi się podoba efekt po hennie, ale lenistwo bierze górę 🙁
Mam na nią ogromną ochotę, na stanie jeszcze 2 Castingi, ale jako kolejną kupię właśnie tę.
Ja po Castingach mam dobre wspomnienia, nie zniszczyły mi loków mimo wielu lat farbowania właśnie nimi 🙂 Olia to miłe urozmaicenie 🙂
Miałam ja i też jestem zadowolona.
Cieszę się, że moje spostrzeżenia nie są odosobnione 🙂
drugi kolor faktycznie wyszedł jak na opakowaniu
ja mam z tej serii farbę w kolorze jasnego złocistego brązu i czeka aż zdecyduję się na farbowanie 😉
Oj ja to też zabieram się zawsze do tego jak pies do jeża, ogólnie nie lubię myć włosów, a z farbowaniem to jeszcze więcej roboty 😀
nigdy nie miałam innej farby oprócz pallette naturalny blond;)
O, a ja dla odmiany nigdy nie używałam Palette 🙂
Śliczny kolorek 😉 Ja również jestem zadowolona z efektu i kondycji moich włosów po farbowaniu 🙂
Fajna jest 🙂
Bardzo mi się podobał kolor u Ciebie, mi blond niestety nie pasuje, więc muszę się zadowolić brązem 😀
A ja osobiście uzywam garniera Naturals, ale nastepnym razem kupię tą.
kosmetycznieee.blogspot.com
Polecam 🙂 Ja po dwóch razach z pewnością skuszę się kolejny raz 🙂
Kolor piękny ale ja osobiście już jakiś czas temu zrezygnowałam całkowicie z farbowania włosów 🙂
I bardzo dobrze, tak szczerze mówiąc. Sama nie chciałabym tego robić bo niestety w moim przekonaniu jest to ogólnie niezdrowe dla całego organizmu. Ale jak matka natura poskąpiła wymarzonego koloru to ciężko to zaakceptować.
ja ostatni raz drogeryjnej farby użyłam przed Wielkanocą ;D
Mi się marzy henna, ale nie chce mi się z tym paprać. Wolałabym żeby ktoś to za mnie zrobił 🙂
Masz piękne włosy, zawsze marzyłam o takich lokach 🙂
Dziękuję 🙂 Kiedyś ich nienawidziłam, a teraz to się nawet cieszę bo nic nie robię i mam jako taką fryzurę. Kompletnie nie umiem się czesać.
Może się na nią skuszę niedługo, bo po moim ostatnim farbowaniu orzechowym brązem Mariona, wyszlo trochę za rudo, ale jeszcze czekam z nadzieją że kolor dojdzie do siebie… Po 2,5tyg…
Może jeszcze trochę się wypierze, a jak nie to próbuj Olię 🙂
Jakie Ty masz piękne włosy *;*
Dziękuję :*
Ja wczoraj byłam na farbowaniu u fryzjera. 🙂 Tej farby nie miałam okazji wypróbować ale może kiedyś się skuszę 🙂
Myślę, że warto. Mi krzywdy nie zrobiła, a raczej jestem oporna na zmiany farb 🙂
Kolor wyszedł całkiem przyjemny. Masz piękne włosy 😉
Ja właśnie jestem na etapie dobierania odpowiedniego koloru 😉 ale ciągle się waham.
Oj dobór koloru to masakra, ja tak naprawdę nigdy nie jestem do końca zadowolona, ale cieszę się, że przypadł do gustu 🙂
Wygląda bardzo naturalnie:) Ciekawe jak długo się trzyma, często czytam jak dziewczyny narzekają na trwałość Olii.
Po miesiącu zaczyna się wypierać :/
Przy takich włosach szkoda farbować…
Wiem 🙂 Zgadzam się z Tobą i w sumie trochę żałuję, bo mój naturalny, średni blond przy ciemnej oprawie oczu wyglądał ciekawie. Co prawda w ciemnych włosach czuję się dobrze, ale czasami chciałabym wrócić.
Też się ostatnio na Olię skusiłam i jestem zadowolona 🙂
A faceta Ci zazdroszczę, mój by mnie chyba wyśmiał jakbym go o takie coś poprosiła 😀
Oj facet uwielbia się bawić w moją prywatną kosmetyczkę, ale nikomu nie powinnam o tym mówić bo jakby się dowiedział to by mnie oskubał 😀
Mój mąż także mnie farbuje:)
ładny kolor;)
O widzisz, czyli są jeszcze na tym świecie zręczni mężczyźni 🙂
Jak Ty to robisz, że Twoje loki mają taki piękny skręt?? wiem, że to trochę nie w temacie, ale ja wciąż walczę z sianem na głowie 😉 Co do farby słyszałam, ze jest dobra 9oczywiście od innych blogerek), ale ja już nie decyduję się na samodzielne farbowanie, ze względu na problemu z lokami. Pozdrawiam!
Hmmmm… w zasadzie to ja nie robię z nimi nic konkretnego. Napiszę Ci jak pielęgnuję i może coś Ci się przyda. Może jakaś odżywka lub maska Ci nie pasują ? bo ja nieraz mam siano jak właśnie coś mi nie podpasuje.
Nie czeszę włosów przed myciem. Myję najczęściej dwoma szamponami – najpierw całe włosy, potem nakładam odrobinę spienionego na skórę i masuję, aby doczyścić. Następnie nakładam na dobrze wilgotne włosy maskę i wmasowuję, ( polecam Creme Idratante z Bioetiki, Stapiza Sleek Line Repair, tradycyjnie Kallos, Biovax Latte lub z drogocennymi olejami, nieźle działa też Pilomax ), następnie zakładam czepek i siedzę sobie tak ok. 20-30 minut, w zależności ile mam czasu. Czeszę włosy grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach oczywiście razem z maską i dopiero spłukuję, ostatnie płukanie zawsze zimną wodą. Zawijam włosy w pieluchę tetrową ( super wchłania wilgoć ). Później roztrzepuję włosy palcami, na końcówki nakładam coś z silikonami ( obecnie mam fajne mleczko z z.one, ale wszelkie silikony działają podobnie, najlepiej służą mi takie w miksie z naturalnymi olejkami i koniecznie bez alkoholu np. biosilk odpada ). Wgniatam piankę i zostawiam do wyschnięcia. Aby przez następne dni loki dobrze się kręciły, codziennie rano wgniatam w nie odrobinę żelu. I tyle 🙂 U mnie się sprawdza. Co prawda używam jeszcze olejków itp., ale generalnie moja pielęgnacja wygląda najczęściej w ten sposób.
Ależ Twoje włosy się pięknie kręcą!
Baja!
Dzięki :* a całe lata ich nie znosiłam 🙂
mam chec na ta farbe 🙂 ale masz cudne loczki 🙂
Dzięki 🙂 A farbę szczerze polecam 🙂
Śliczny kolor 😉
Miło mi, że się podoba 🙂
wiele dobrego słyszałam na temat tej farby 😉 włosy faktycznie fajnie po niej wyglądają
Bałam się, że te dwa farbowania zniszczą mi je na amen, ale jak widać farba jest w miarę przyjazna 🙂
ja ogólnie boję się farbować włosy, bo kiedyś zniszczyła mi je max farba z palette :/
Jakoś specyficznie jestem nastawiona do farb garniera..
Rozumiem, ja tam mam ze Schwarzkopfem, a Color Mask utwierdziła mnie w przekonaniu, ze nigdy więcej :/
Mam pytanie farbowałaś może już włosy biokapem albo color&soin ciekawa jestem Twojej opinii bo sama mam kręcone włosy. A tak w ogóle to zazdroszczę włosów moje nigdy tak dobrze nie wyglądały a teraz jak je farbuje to już w ogóle z nimi masakra jest.
Niestety nie miałam do czynienia ani z jedną ani z drugą. Biokap podobno wcale nie ma takiego super składu, o Color&Soin czytałam dobre opinie, ale sama największą ochotę mam na Herbatint. Podobno ta farba jest naprawdę bardzo łagodna dla włosów. U mnie też stan włosów bardzo pogorszył się przez farbowanie 🙁