Luty przeorał mnie po prostu doszczętnie. Gdy wczoraj tuż przed północą skończyłam kolejną sesję zdjęciową, po prostu już nie wiedziałam czy potrzebuję snu, przytulenia, tabliczki czekolady czy wiadra Prosecco. Jedyną niezmienną rzeczą pozostawał u mnie wieczorny rytuał – przez ostatnie tygodnie towarzyszyła mi naturalna pielęgnacja z Make Me Bio. Ta marka znana jest mi już od wielu lat, ale akurat krem pod oczy, serum i peeling goszczą u mnie pierwszy raz.
Krem pod oczy Pro-Age Blend Make Me Bio
Zacznę od mojego absolutnego ulubieńca czyli kremu pod oczy. Matko, jaki to jest cudowny produkt. W kwestii kremów pod oczy jestem masakrycznie wybredna. Lubię te treściwe i bogate, ale jednocześnie nie obciążające i nadające się pod makijaż. Krem od Make Me Bio zachwycił mnie na całej linii i zastanawiam się dlaczego tak późno po niego sięgnęłam.
Opakowanie, konsystencja, zapach
Za opakowanie to po prostu Oscar, Nobel i uścisk dłoni od Elżbiety II. Niby nic odkrywczego – szklanka buteleczka z pompką. Ale dla mnie to mega wygoda. Nie lubię grzebać paluchem w małym słoiczku, bo zawsze nabieram za dużo. Tubka pod koniec używania jest mega niekomfortowa. A tu cudo, po prostu cudo. I nic nie włazi pod paznokieć 😀 Konsystencja jest kremowa, łatwo się rozprowadza i dobrze wchłania dając uczucie chłodu. Zapach jak dla mnie jest niewyczuwalny.
Działanie
Krótko i na temat – bardzo dobrze nawilża, wyraźnie wygładza, ale i koi zmęczone oczy. Sprawdza się pod makijaż, nie daje uczucia lepkości, ale też wyraźnie uelastycznia. Używałam go zarówno na dzień jak i na noc. Mimo tego gorącego okresu, nie doświadczyłam żadnych cieni pod oczami. No jestem naprawdę wybitnie z niego zadowolona.
Skład
Aqua ‹Woda›, Prunus Armeniaca ‹Morela› Kernel Oil, Cetearyl Alcohol, Polysorbate 60, Glycerin ‹Gliceryna roślinna›, Helianthus Annuus ‹Słonecznik› Seed Oil, Passiflora Incarnata ‹Marakuja› Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Olea Europaea ‹Oliwa z oliwek› Fruit Oil, Cocos Nucifera ‹Kokos› Oil, Butyrospermum Parkii ‹Masło Shea› Butter, Avena Sativa ‹Owies› Meal Extract, Aloe Barbadensis ‹Aloes› Leaf Powder, Persea Gratissima ‹Awokado› Oil, Triticum Vulgare ‹Pszenica› Germ Oil, Argania Spinosa ‹Argan› Kernel Oil, Camellia Sinensis ‹Zielona Herbata› Leaf Extract, Arnica Montana ‹Arnika› Flower Extract, Rubus Idaeus ‹Malina› Fruit Extract, Tocopherol ‹Witamina E›, Allantoin, Stearic Acid, Carbomer, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Hydroxide
Cena jest bardzo przyjemna – 40,00 zł/10 ml.
Zobacz też: Puder myjący Make Me Bio
Peeling do twarzy z kwasami owocowymi Make Me Bio
Jestem w tracie kuracji retinolem. Dlatego do wszelkich peelingów zaczęłam podchodzić ostrożnie, aby dodatkowo nie podrażniać cery. Złuszczanie jest jednak potrzebne, dlatego szukałam czegoś bardzo delikatnego.
Opakowanie, konsystencja, zapach
Peeling Make Me Bio zamknięty jest w metalowej, zakręcanej tubie z szerokim „ujściem”. Konsystencja jest gęsta i treściwa, ale… produkt potrafi nieco „sikać” oddzieloną wodą, jak dłużej postoi. Nie ma to jednak wpływu na użytkowanie. Zapach jest leciuteńki, prawie niewyczuwalny.
Działanie
Kosmetyk faktycznie zaskoczył mnie swoją delikatnością. Mamy tu jakieś mikroskopijne, lekkie drobinki ( mączka owsiana ) ale generalnie konsystencja jest gładka i puszysta. Można śmiało wykonać nawet dłuższy masaż. Nazwałabym ten produkt takim maseczko-peelingiem, bo poza delikatnym złuszczaniem i wygładzaniem, jednocześnie nawilża i odżywia skórę. Myślę, że rewelacyjnie sprawdzi się także u naprawdę wrażliwych i suchych cer.
Skład
Aqua ‹Woda›, Rosa Damascena ‹Róża Damasceńska› Flower Water, Simmondsia Chinensis ‹Jojoba› Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis ‹Słodkie Migdały› Oil, Glycerin, Avena Sativa ‹Owies› Kernel Meal, Cellulose, Cetyl Alcohol, Kaolin, Cetearyl Glucoside, Hibiscus Sabdariffa ‹Hibiskus› Flower Extract, Tocopherol ‹Witamina E›, Helianthus Anuus ‹Słonecznik› Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf ‹Aloes› Juice Powder, Stearyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Rosa Damascena ‹Róża Damasceńska› Flower Extract, Citronellol, Geraniol.
Cena – 75,00/40 ml.
Serum wygładzające Pro-Age Blend Make Me Bio
Niedawno wrzucałam Wam na Insta fotkę z mojej łazienki. Jak słusznie zauważyłyście mam słabość do pielęgnacji twarzy, a sera kocham chyba bardziej niż kremy. Wygładzające serum od Make Me Bio zagościło u mnie pierwszy raz.
Opakowanie, konsystencja, zapach
Mała buteleczka z pipetką mieści 15 ml produktu. To co zaskoczyło mnie na początku – to konsystencja. Mega leciutka, w zasadzie wręcz wodnista. Myślę, że wiele osób, którym sera olejowe nie przypadły do gustu, może czuć się żywo zainteresowane. Zapach bardzo delikatnie trąci różą, ale to jest tylko jakaś lekka mgiełka.
Działanie
Serum od Make Me Bio sprawdza się zarówno pod krem na dzień jak i pod krem na noc. Wchłania się do zupełnego matu, nie obciąża, nie podkreśla porów skóry, a jednocześnie bardzo wyraźnie wygładza. Przeznaczone jest do cer suchych i wrażliwych, ale ja śmiem z pełną odpowiedzialnością twierdzić, że cery tłuste i mieszane również będą zachwycone.
Cena 45,00/15 ml.
Naturalna pielęgnacja z Make Me Bio to w moim przypadku również woda różana, krem do rąk i kremy do twarzy. Pokazywałam Wam je na stories. Do tych kosmetyków wracam regularnie i szczerze kibicuję marce.
Justyna Wiśniewska napisał
Jak mówiłam – boskie zdjecia! ten peeling od dłuższego czasu mnie kusi 😀
Jedno Spojrzenie napisał
Dzięki :* On jest taki mega delikatny, bardziej enzymatyczny niż mechaniczny. Ja po retinolu się łuszczyłam jak wąż, ale jednocześnie nie mogłam mocniejszego peelingu zrobić bo cery była zbyt wrażliwa. Dlatego ten mi się idealnie sprawdził 🙂
Kaprysek . napisał
A Ty wiesz, że ja jeszcze nic z tej marki nie miałam. Tylko o niej czytam i czytam ;p
Jedno Spojrzenie napisał
Ja dawno temu, zaraz jak weszli na rynek, kupiłam puder myjący i krem. I teraz co jakiś czas wracam. Ale tej serii Pro-Age Blend jeszcze nigdy nie miałam.
Martyna i Paulina|pojedztam.pl napisał
Czasami zdarzają się takie gorsze i bardziej intensywne miesiące. Dobrze, że kosmetyki pomagają.
Jedno Spojrzenie napisał
No niestety… styczeń był totalnie bezowocny, a luty zmiótł mnie z powierzchni ziemi 🙂
naszebabelkowo.blogspot.com napisał
Też już czuję pierwszy powiew wiosny,choć w mojej pielęgnacji jeszcze nie zagościł. Dzięki za polecenie, będę miała te produkty na uwadze 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Taaa… u mnie dziś spadł śnieg… mega ta wiosna hehehe
Patrycja Sobolewska napisał
Znam produkty marki only bio i jest bardzo ceniona przeze mnie marka, ale muszę przynać ze na prawdę robią na mnie wrazenia twoje zdjęcia, buziaki kochana 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Dziękuję, cieszę się, że przypadły do gustu 🙂
Agnieszka D. napisał
Jako fanka peeleingów od razy zwróciłam uwagę na ten produkt. Jestem ciekawa, jakby się sprawdził na mojej skórze.
Jedno Spojrzenie napisał
Jest na pewno bardzo delikatny, u mnie przy kuracji retinolem super się sprawdził 🙂
Zołza z kitką napisał
Ten krem pod oczy i ja stosuję od niedawna – i jestem zachwycona działaniem!
Jedno Spojrzenie napisał
Ooo czyli nie jestem odosobniona w swoich odczuciach? On mi naprawdę mega mega pasuje 🙂