Gdy przeczytałam na opakowaniach kremu na noc i kremu pod oczy Skin Academy Zero, że to 100% natury to doznałam lekkiego szoku. Oczywiście nigdy nie przeczyłam, że nie ma produktów 100% naturalnych, ale były to z reguły czyste mieszanki olejów, maseł i ekstraktów. W przypadku Skin Academy ZERO ciężko znaleźć różnicę między klasycznymi kosmetykami. No może poza tym, że zarówno składem jak i działaniem powalają na kolana!

Skin Academy ZERO Night Cream
Krem na noc to must have w mojej pielęgnacji. Do tego na dzień nie przykładam nigdy aż takiej wagi ( błąd! ), ale na noc musi być mega odżywczy i pielęgnujący. Nie za lekki, ale i nie za ciężki. Ten zaskoczył kompletnie.

Opakowanie, konsystencja, zapach
Kartonik z recyklingu, szklany słoiczek, bambusowa nakrętka i 50 ml przyjemności. Konsystencja kremu jest totalnie maślana. Ale nie tłusta i ciężka jak w przypadku czystych maseł roślinnych. Lekki, świeży, roślinny zapaszek nie przeszkadza w zasypianiu. Od strony technicznej jest pięknie.

Działanie
Krem wchłania się błyskawicznie! Mam wrażenie, że moja skóra dosłownie spija go w sekundę. Nastawiałam się mocno wyczuwalny film i konkretne obciążenie, a tu niespodzianka! Krem, choć naprawdę odżywczy i mocno pielęgnujący, nie pozostawia na cerze szczególnie zauważalnego filmu. Wchłania się praktycznie do matu, a cera natychmiast wygląda zdrowo. Zauważalne jest również bardzo mocne wygładzenie i poprawa kolorytu. Obstawiam, że tutaj kłania się miłość mojej skóry do oleju Sacha Inchi czyli Plukenetia Volubilis Oil. Do tej pory moim wieczornym faworytem był krem z Samarite, ale ten stanowi dla niego mocną konkurencję.

Skład
Aqua, Glycerin, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Propanediol, Cetearyl Alcohol, Cocos Nucifera Oil, Betaine, Sorbitol, Glyceryl Stearate, Arachidyl Alcohol, Sodium Levulinate, Polygryceryl-6 Palmitate/Succinate, Behenyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Tocopherol, Sodium Anisate, Parfum, Camelia Sinesis Extract, Glucose, Citric Acid, Cintronellol, Geraniol, Limonene.

Krem możecie znaleźć, o dziwo, w Rossmannie. Ostatnio byłam pod mega wrażeniem ich naturalnej półki. Cena to 69,90. Przyjemnie i naprawdę warto!
Zobacz też: Vita Liberata – mistrzowie opalenizny
Skin Academy Zero Eye Cream
Krem pod oczy od Skin Academy Zero zaskoczył mnie na dzień dobry swoją gramaturą. Wszyscy przywykliśmy do 15 ml, a tu ostatnio firmy coraz chętniej „dają” więcej. Tym razem 25 ml. Fajnie!

Opakowanie, konsystencja, skład
Kartonik z odzysku i miękka, plastikowa tubka. Konsystencja leciutka, szybko wchłaniająca się. Z jednej strony pomarudziłabym trochę, że wolę cięższe formuły, ale biorąc pod uwagę temperaturę za oknem i moje chroniczne niewyspanie, to nie mam zupełnie na co narzekać. Dodatkowo zapach podobnie jak w przypadku kremu na noc, leciutki, prawie niewyczuwalny i niemęczący.

Działanie
Lekki, szybko wchłaniający się, ale dający delikatny, ochronny film. Sprawdzał się zarówno na noc jak i na dzień pod makijaż. Już po kilku aplikacjach miałam wrażenie, że ładnie rozświetla okolicę. Bardzo mocno nawilża i uelastycznia skórę. Biorąc pod uwagę ostatnie tropikalne muszę przyznać, że pięknie radził sobie z jednej strony z pielęgnacją, a z drugiej z trzymaniem w ryzach tego co akurat nałożyłam na oko.

Skład
Aqua, Propanediol, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cetearyl Alcohol, Cocos Nucifera Oil, Sorbitol, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate, Betaine, Sodium Levulinate, Arachidyl Alcohol, Polyglyceryl-6 Palmitate/Succinate, Behenyl Alcohol, Plukenetia Volubilis Seed Oil, Tocopherol, Arachidyl Glucoside, Sodium Anisate, Parfum, Spilanthes Acmella Flower Extract, Glucose, Citric Acid, Citronellol, Geraniol, Limonene.
Cena kremu pod oczy to 54,99 zł – biorąc pod uwagę pojemność, naprawdę atrakcyjna.

Jestem pod wrażeniem tych produktów i naprawdę skaczę ze szczęścia, że mamy tak wielki wybór naturalnej pielęgnacji ze świetnymi składami.
Już samymi zdjęciami mega mnie zachęciłaś aby wypróbować te kosmetyki. Szatę graficzną mają przepiękną 🙂
Oj tak, też zakochałam się w ich designie 🙂
zdjęcia jak zawsze bajeczne a cała linia wydaje się być idealna dla mnie. chciałabym poznać tą markę. zawsze zastanawiałam się czy te białe dynie są prawdziwe czy sztuczne 🙂
Część prawdziwa jeszcze z zeszłego roku, a część sztuczna hehehe
Takie, które wiem, że na mnie zadziałają 😁 Chociaż jak będę następnym razem na zakupach, to z ciekawości zerknę na tę markę 😁
No mnie zaskoczył fakt, że są w Rossmannie 🙂
Nie stawiamy ani na takie, ani na takie. Z kosmetykami od zawsze nam jakoś jest nie po drodze, więc nie za wiele ich używamy.
Rozumiem, każdy ma swoje zajawki 🙂
W ogóle nie znam tej marki. Produkty dobieram do swoich potrzeb i są to zarówno naturalne jak i te niekoniecznie naturalne.
Kocham naturalne kosmetyki, ale mam też takie które z naturą mają niewiele wspólnego, ale się sprawdzają. Poza tym, kosmetyk nie musi mieć naturalnego składu żeby mieć po prostu dobry skład 🙂
U mnie pielęgnacja to miks najróżniejszych produktów 🙂 Nie patrzę mocno na składy, ale jeśli są dobre to super:)
Ja mam lekkiego fizia na punkcie tych naturalnych 😀
Sama byłabym zdziwiona, jakbym przeczytała, że 100% natury. Takie nieprawdopodobne aż. Muszę przyznać, że ciekawa jestem.marki.ja staram się stawiać na naturalne
No właśnie ja rozumiem czyste olejki, czyste masło, ale te produkty mają najprawdziwszą, kosmetyczną formułę 🙂
Bardzo mi się podobają opakowania tych kosmetyków 🙂 muszę się bliżej przyjrzeć tym produktom 🙂
Powiem szczerze, że ja też zawsze lecę na ładny design 🙂
Cenię sobie naturalny skład. Ostatnio wybieram właśnie takie kosmetyki.
Również używam kremu na noc tej marki i jest naprawdę świetny 😉
Cieszę się, że nie tylko ja mam takie dobre wrażenia 🙂