Moje zaległości w recenzjach kremów pod oczy sięgają już dwóch produktów, w sumie może nie głupim pomysłem byłoby zestawienie ich w recenzji porównawczej… Tak sobie głośno myślę 🙂 A dziś przecież nie o nich, a o trzecim produkcie z gamy „oczy”, który zdecydowanie zasługuje na osobną recenzję. Mowa o antyoksydacyjnym serum pod oczy od Planeta Organica.
Już od jakiegoś czasu mam słabość do kosmetyków rosyjskich, początkowo byłam w głębokim szoku, że rosyjskie firmy tak dużą uwagę przykładają do naturalnych składów podczas gdy u nas ciężko kupić produkty o porównywalnych kompozycjach, a jeśli już się trafiają to nie koniecznie jestem w stanie podołać ich cenom. Sądzę, że serum do skóry wokół oczu od Planeta Organica spokojnie może konkurować z tymi droższymi markami.
Już na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że kosmetyk jest ekskluzywny. Buteleczka z przyciemnianego szkła z dołączoną pompką zamknięta jest w sympatycznym kartoniku o ciekawej konstrukcji. Po rozłożeniu go na części pierwsze możemy zapoznać się z poszczególnymi składnikami preparatu oraz miejscem ich pozyskiwania – wszystko to pod warunkiem znajomości języka rosyjskiego. Mój tata zawsze żartował, że „język wroga trzeba znać”, niestety ja ” nie gawari paruski” a jedynie angielski i niemiecki, ale za to dużo się domyślam 😛
Sama pompka nie jest najwyższej jakości, trochę się zacina i potrafi aplikować więcej produktu niż byśmy tego oczekiwali. Nie ma jednak wielkiej tragedii i spokojnie można sobie z tym poradzić.
Choć opakowanie mieści tylko 10 ml to kosmetyk jest niesamowicie wydajny Jego konsystencja przypomina rozwodnioną galaretkę, nie przepadam za tak rzadkimi konsystencjami dlatego u mnie najlepiej sprawdza się pod krem. Stosowanie serum solo powodowało lepienie się powiek. Teraz nakładam serum, odczekuję parę chwil i na to aplikuję porcję kremu pod oczy. Nie ma mowy o klejeniu, a na dodatek krem lepiej się wchłania! Na uwagę zasługuje również zapach – czy mamy na sali fanki róży damasceńskiej? O tak, to dokładnie ten zapach 🙂
Według producenta serum na za zadanie spowalniać proces zdarzenia skóry, stymulować produkcję kolagenu i wygładzać skórę. Jeśli chodzi o pierwsze dwa aspekty to ciężko mi się odnieść, jeśli jednak mowa o wygładzaniu to produkt spisał się na 100%. Skóra pod oczami jest po nim niesłychanie gładka, miękka, dosłownie jak miękki jedwab. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że delikatnie rozjaśnia cienie pod oczami i łagodnie napina skórę. Dzięki temu moje drobniutkie kurze łapki zdecydowanie się wygładziły.
Wielokrotnie pisałam o tym, że kocham bogate kremy pod oczy, niestety moje ostatnie dwa egzemplarze nie należały do tego gatunku. Antyoksydacyjne serum od Planeta Organica nieco zrównoważyło blado wypadające kremy i podrasowało ich moc.
Skład kosmetyku może wprowadzić w osłupienie – co prawda nie do końca ufam sformułowaniom „aqua with infusions…”, „ Aqua enriched with…”, ale przyznacie, że w kosmetyku znajdziemy mnóstwo olejków i ekstraktów, które są bardzo rzadko spotykane.
Za 10 ml kosmetyku zapłacimy ok. 25 zł, dostępny w sklepie Kalina KLIK. Ja jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona i sądzę, że to nie pierwsze nasze spotkanie.
Macie swoje ulubione produkty do pielęgnacji okolic oczu?
Miałam kiedyś na nie ochotę, ale jakoś się minęlismy 🙂
Na razie moimi faworytami są produkty GoCranberry i Organique Eternal Gold. Niedługo przetestuję krem Ava Eco Linea, obym się nie zawiodła.
No właśnie ja ostatnio miałam z Go Cranberry i dla mnie był za lekki 🙁 Ja lubię treściwe, wręcz masełkowate kremy pod oczy, a ciężko mi ostatnio takie znaleźć :/
dla mnie zapach był za intensywny 🙁
Rozumiem, mi o dziwo bardzo przypadł do gustu, ale generalnie też nie przepadam za mocno perfumowanymi kosmetykami do twarzy.
Skład cudowny!
Można oczopląsu dostać :>
Miałam Je.. on tak mentolowo chłodzi 🙂 U mnie wypadło tak sobie, ale ja mam już wymagające, podstarzałe oko 😉
Ooo a ja tego chłodzenia nie zauważyłam, chyba to klejenie przykryło mi cały ogląd na sprawę 🙂 Z kremami współpracowało bardzo dobrze, gdyby nie ono to chyba nie dałabym rady ich zużyć bo miały dla mnie zdecydowanie za lekką konsystencję 🙁
… a to chłodzenie od razu rzuciło mi się w oczy – ahahahahaha… Super, że u Ciebie tak dobrze się sprawdziło, ale wiesz Marcia.. Twoja skóra pod okiem, a moja – ehhhh… noo ja mam niemały problem 😉
Jasne, wiadomo, ze mamy różne potrzeby 🙂 Ostatnio jednak naprawdę czuję, że potrzebuję mocniejszego kopa w pielęgnacji okolic oczu – stres i ciągła praca przed komputerem dosłownie wypalają mi oczy :/
Ojj chyba wypróbuję 😀
Ja jestem wielką fanką specyfików pod oczy dlatego z przyjemnością przetestowałam to serum – dla mnie było udane 🙂
brzmi bardzo, bardzo zachęcająco 🙂
Kurde… to ja mam strasznie pomarszczoną duszę 🙁
Pomysłowy tytuł posta! 😀
A serum rzeczywiście kusi już samym opakowaniem 🙂