Każdy ma jakieś pielęgnacyjne marzenia. Jedni chcieliby żeby ich tradycyjny krem Nivea nigdy się nie kończył, inni chcieliby wreszcie ujrzeć magiczną moc spirytusu w walce z pryszczami ( ja też wierzę, ale tylko w formie kuracji wewnętrznej 😛 ), a jeszcze inni – tak jak ja – chcieliby tak, jak w tytule ~> aby ciało chciało mało… Ale mało czego? No np. troski. Żeby tak można było mieć uniwersalny środek na wszystkie niedogodności, żeby tak raz posmarować się specyfikiem, który załatwi wszystko – depilację, peeling, nawilżanie, odżywianie i wygładzanie. Cudów jednak nie ma, przynajmniej na tak błahym poziomie. Trzeba więc szukać realnych możliwości na cud. Ja właśnie niedawno odkryłam jedną z nich.
Od zawsze marudzę na moje ekstremalnie suche nogi. Nie chcę kolejny raz wdawać się w szczegóły, ale napomknę, że brak odpowiedniego nawilżania = okropne swędzenie i pękanie skóry. Nie fajnie :/ Dlatego też do tej partii ciała szukam zawsze czegoś wyjątkowego – szczególnie zimą. Rok temu ideałem w mojej pielęgnacji stał się Clinic Cream od Decubal. Śmierdzący, ale idealnie nawilżający i odżywiający skórę. Na tą zimę już uzbroiłam się w kolejną tubę, jednak zanim wytoczyłam tak ciężkie działa, postanowiłam wypróbować masło do ciała od PAT&RUB.
Duże, plastikowe, zakręcane pudło kryje w sobie 250 ml kremowego masła do ciała. Nie jest ono ani zbyt gęste, ani zbyt lejące. Dla mnie to taka właśnie idealnie kremowa formuła. Przed wścibskimi paluchami chroni je dodatkowo folia.
Choć nie wszystkie produkty PAT&RUB mnie zachwycają to przed tym kosmetykiem chylę czoła. Jedyna przykrość to cena – obecnie niespełna 60 zł, regularnie zaś ok. 69,00 zł. Z drugiej strony, gdy widzę, że w podobnej cenie mamy masła innych firm np. The Body Shop o o wiele gorszym składzie to chyba nie powinnam się tego czepiać…
Jeśli zastanawiałyście się nad jego kupnem bądź trafia Wam się fajna promocja to z całego serca polecam. Jeśli zaś testowałyście inne masła PAT&RUB to dajcie mi koniecznie znać jakie są Wasze odczucia. Chętnie wypróbowałabym również inne 🙂
PS. W najbliższym czasie możecie spodziewać się wielu pozytywnych recenzji. Dlaczego? Idzie koniec roku, a z nim czas na podsumowania. Nie chciałabym, aby moje tegoroczne „hity” zostały pominięte, więc muszę podgonić z zaległościami. Nie oznacza to oczywiście, że nie trafi się kilka bubli i średniaków. Nie lubię na nich tracić czasu, ale wypadałoby do kilku z nich zniechęcić potencjalnych konsumentów 🙂
Ufff… a na sam koniec chciałabym Was zaprosić do mnie jutro 🙂 Szykuję coś absolutnie mega-hiper-odjazdowego 😀 Tymczasem żegnam się z Wami wraz z moim zdjęciowym „pomagierem” „)
Nie no Twój pomagier jest najlepszy:D
Nooo zawsze się pcha jak robię fotki 😀
Chętnie bym wypróbowała to masełko, ale nie za taką cenę 🙂
Rozumiem Cię, ja również ubolewam nad tymi cenami, ale czasami chce się człowiek rozpieścić 🙂
No nie mogłam się skupić na poście, skoro na końcu czekał na mnie uroczy psiak! Wybacz 😉
Hihihi witam w klubie labradorowych maniaków 🙂
Jaki cudny pomagier <3
Za sam zapach dałabym się pociachać, ale cenie odmówię.
Nie mam zbyt wymagającej skóry. Odkamieniona woda ze wsi robi swoje i nawet bez żadnego balsamu na moich nogach nie pojawiają się suche skórki.
Koniec bajki pojawi się napewno, kiedy już na jesieni przeprowadzę się do większego miasta…
Pomagier pierwsza klasa 🙂 A na maso mam ochotę!
z wielką chęcią bym go wypróbwała, muszę się bardziej poprzyglądać produktom z put&rub i jakieś zakupić 🙂
Chcę chcę 😀 ale nie masło a tego pomagiera 🙂 jest cudny
Twój pomagier ma mądre spojrzenie.
Marzą mi sie ich kosmetyki, ale jakoś cena mnie przeraza- mogliby podawać mi w euro, bo wygląda wtedy na mniej 😀
Aj tam najlepszy pomagier jak dla mnie – u mnie kicha z balsamami czy masłami bo ja je zużywam w tempie ekstremalnie ekspresowym i przypuszczam że szkoda byłoby mi takie dobre masło maziać codziennie – oj pomyślę ale szkoda że oni takie ceny spore mają 🙁
Piesio boski:)
Zapraszam też na konkurs na moim blogu, do wygrania zestaw hammam: czarne mydło Savon Noir i rękawica Kessa!
http://madie.randan.pl/konkurs-wygraj-zestaw-hammam-czarne-mydlo-savon-noir-i-rekawice-kessa/
Pozdrawiam!
,,No, ale dość pitu pitu o zapachu bo to nie on mi nogi nawilża" hehe powaliłaś mnie tym 😀
Chyba się na niego skusze bo potrzebuję cos silnie nawilżającego.
Słodki piesek:)
Będę musiała go niedługo rozpakować. Znając życie w styczniu będę miałam saharę na nogach 🙂
Mnie bardziej kusi wersja otulająca 🙂
Mnie też, ale to mnie bardzo miło zaskoczyło 🙂
Cena wysoka, ale skoro tak ładnie nawilża i elegancko się wchłania to chyba warto spróbować 😉
Mam takie masło w innej wersji zapachowej i efekt nawilżenia jest satysfakcjonujący 🙂 Gorzej z nachalnym zapachem ;/
Ja też polubiłam się z tym masełkiem, choć wolałabym wersję otulającą, to jednak to też jest ok 🙂