Odżywką tą, kompletnie nieznanej mi firmy z.one uraczyła mnie moja kuzynka chwaląc, że jest to kosmetyk fryzjerski, który idealnie się u niej sprawdza. Kuzynka ma cieniutkie i przetłuszczające się włosy, więc byłam lekko zdziwiona, ze służy jej produkt bez spłukiwania, ale że darowanemu słoniowi w trąbę się nie zagląda to postanowiłam spróbować.
Na kolana mnie nie powaliła, ale przyznam, że ma wiele plusów jakich często brakuje innym produktom bez spłukiwania.
Preparat ma postać delikatnej, puszystej pianki o obłędnym, słodkim zapachu przypominającym Kallosa Crema al Latte – jak wiadomo albo się taki zapach kocha, albo nienawidzi. Ja wręcz ubóstwiam. Na włosach jednak nie utrzymuje się on wybitnie długo co w sumie mnie cieszy bo mogłoby to na dłuższą metę być męczące.
W odżywce cieszy mnie przede wszystkim to, że jest lekka i nieklejąca. Na dobrą sprawę po aplikacji nie trzeba myć rąk, a i tak nie są lepkie. Nasuwa się prosty wniosek, że również nasze włosy nie będę oklapnięte z obciążenia.
Preparat poprawia objętość włosów, a w moim przypadku podkreśla również ich skręt. Fryzura jest odbita od głowy i lśniąca co naprawdę widać i czuć bo włosy są bardzo miłe i delikatne w dotyku. Ma się ochotę cały czas je dotykać i głaskać.
Przedłużania trwałości koloru nie zarejestrowałam, ale po prostu ciężko mi takie rzeczy uchwycić.
Samo nawilżanie również nie jest wybitnie mocne jednak ja stosuję ją jako dodatek do odżywki ze spłukiwaniem, gdy wiem, że moje włosy będą potrzebowały dodatkowej porcji nawilżenia i wtedy sprawdza się idealnie. Pod uwagę jednak musicie wziąć, że mam z natury ekstremalnie suche włosy, sądzę, że u osób z mniejszym problemem przesuszenia, może być w zupełności wystarczająca.
Zadać sobie jednak należy pytanie czy warta jest swojej ceny ? A ceny są bardzo, ale to bardzo rozbieżne. na jednej ze stron znalazłam ją za niespełna 80 zł, na allegro za 50 zł, a z tego co słyszałam, w hurtowni fryzjerskiej można ją nabyć za ok. 30 zł.
Hmmm… patrząc na skład to nie wyobrażam sobie zapłacić za 200 ml tego preparatu 80 zł. To istne szaleństwo. 30 zł natomiast jest kwotą jak najbardziej do przyjęcia i myślę, że mogłabym się na nią w takiej cenie ponownie skusić.
Skład: Aqua, Propane, Butane, Cetrimonium Chloride, Myristyl Alcohol, Amodimethicone, Trideceth-10, Imidazolidinyl Urea, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Hydroxypropyltrimonium, Hydrolyzed Casein, Hydrolyzed Milk Protein, Sodium Cocoyl Glutamate, Butylene Glycol, Helianthus Annus Seed Extract, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, BHT, BHA, Glyceryl Oleate, Parfum.
ciekawa forma 😉 odżywki w piance jeszcze nie widziałam 🙂
ale cena 80zł to przegięcie, a i 30zł to niemało jak na odżywkę bez szału 😉
o produkcie nie słyszałam, ale fakt że cena jest trochę wysoka 🙂
Gdyby cena była trochę bardziej przystępna to może bym się skusiła:D
A ja się chyba skuszę… Muszę tylko znaleźć jakąś hurtownię fryzjerską i uciułać 30 zł 😉 poza tym powaliła mnie nazwa ~Milk Shake~ och i ach 😉 same dobre skojarzenia z tą nazwą 😉
Fajnie, odżywka w piance – tego jeszcze nie miałam:)
Szkoda że taka droga. Marzy mi się ta odżywka.
Zdecydowanie jest fajna, warto szukać promocji lub zaglądać do hurtowni fryzjerskich, ja co prawda hurtowni pod ręką nie mam, ale słyszałam, że nawet za ok. 30 zł można znaleźć.