Już bardzo dawno temu pisałam Wam o produkcie, który był dla mnie sporym zaskoczeniem. Mowa o odżywce w piance milk_shake od Z.One Concept, o której mogłyście przeczytać TUTAJ. Wtedy jednak mało kto do mnie zaglądał i choć zdania o piance nie zmieniłam to pokusiłam się o lepsze zdjęcia i małe odświeżenie tematu 🙂
Z.ONE Concept to firma oferująca szereg profesjonalnych kosmetyków do włosów, pewnie wiele z Was spotkało się z nią w salonach fryzjerskich.
Najpopularniejsza linia to właśnie milk_shake bazująca na dobroczynnych składnikach z mleka i owoców. Z tej linii jest właśnie prezentowana dziś przeze mnie pianka.
Kolejną linią jest NO INHIBITION – innowacyjna linia do stylizacji włosów. Do spółki z mamą testuję wygładzające mleczko do włosów i jestem pod ogromnym wrażeniem, choć patrząc na skład, nie wiem w czym tkwi jego sekret. Ciekawa jestem jakie zdanie ma mama, bo jeszcze się z nią nie konsultowałam 😀
Ostatnia z linii to Simply Zen – dedykowana do SPA, ale sama chętnie przyjrzałabym się recepturom bo podobno bazują na starej, chińskiej wiedzy 🙂
Więcej o poszczególnych liniach możecie przeczytać TUTAJ.
Tak jak już pisałam, zdanie o piance podtrzymuję – z przyjemnością wróciłam do kolejnego opakowania.
Jak pewnie większość z Was wie, mam włosy dość wysokoporowate, skłonne do puszenia, kręcone i długie, które kochają duże ilości nawilżających kosmetyków. Wtedy dają się ujarzmić, skręcają się w ładne loki i trzymają jako tako w ryzach nie fruwając bez ładu i składu jak indiański pióropusz 🙂
Pianka w tej kwestii radzi sobie z nimi rewelacyjnie.
Nakładam ją w zależności od potrzeb, jeśli czuję, że włosy po spłukaniu odżywki d/s mają za mało to natychmiast po nią sięgam mimo, że zawsze unikałam odżywek bez spłukiwania.
Ta mleczna pianka ma przede wszystkim taką zaletę, że nie powoduje przyklapnięcia czupryny i nie przyspiesza przetłuszczania. Włosy są po niej bardzo, bardzo miękkie i lepiej nawilżone, choć uważam, że w wersji solo byłaby zdecydowanie zbyt delikatnym nawilżaczem dla moich wymagających włosów.
Mogę jednak śmiało napisać o niej kilka słów z punktu widzenia mojej kuzynki, która ma włosy bardzo cienkie, dość rzadkie i szybko przetłuszczające się. To właśnie od niej dostałam pierwszą flaszkę i tak jak pisałam w poprzedniej recenzji, byłam w szoku, że ona, ze swoim ekspresowym przetłuszczaniem zdecydowała się na odżywkę bez spłukiwania. A jednak faktycznie była z niej bardzo zadowolona – chwaliła ją za to samo co ja. Czyżbyśmy miały więc do czynienia z produktem uniwersalnym ?
Jeszcze raz zachęcam do podglądnięcia notki o tej samej piance sprzed kilku miesięcy, jak widać otrzymanie produktu w ramach współpracy nie oznacza pisania pieśni pochwalnej, która nie zawsze jest zasłużona 🙂
Przyznam jednak, że jak dotąd wszystkie produkty z.one bardzo polubiły się z moimi włosami, ale daję im jeszcze odrobinę czasu, aby utwierdzić się w przekonaniu, że warto je polecać 🙂
Skład: Aqua, Propane, Butane, Cetrimonium Chloride, Myristyl Alcohol, Amodimethicone, Trideceth-10, Imidazolidinyl Urea, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Hydroxypropyltrimonium, Hydrolyzed Casein, Hydrolyzed Milk Protein, Sodium Cocoyl Glutamate, Butylene Glycol, Helianthus Annus Seed Extract, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, BHT, BHA, Glyceryl Oleate, Parfum.
Moja poprzednia wersja odżywki miała 200 ml, obecnie używam wersji 100 ml, która chyba nie jest dostępna w sprzedaży. Za 200 ml zapłacicie 48 zł – do kupienia TUTAJ. Nadal uważam, że cena jest dość spora, jednak biorąc pod uwagę wydajność dochodzę do wniosku, że to opłacalny wydatek 🙂
Z.ONE znajdziecie również na facebooku – KLIK.
Co sądzicie o tego typu produkcie, czujecie się skuszone, czy wolicie tradycyjne odżywki ?
Ponieważ nie wszystkie z Was mają konto na Fb ( co rozumiem i szanuję ) chciałabym życzyć Wam samych radosnych dni z okazji Dnia Dziecka 🙂 W końcu wszyscy nimi jesteśmy, ja czuję się bardzo szczęśliwym dzieckiem, wczoraj świętowałam procentowym Frugo, dziś dostałam kwiatuszki i niespodziankę od rodziców i muszę przyznać, że współczuję tym wszystkim sztywniakom, którzy twierdzą, że ” w pewnym wieku już nie wypada „. Ja mam nadzieję, że nigdy nie spoważnieję do reszty bo powaga dnia codziennego u niektórych osób zwyczajnie mnie przeraża, wolę tych pozytywnie zakręconych z bananem na gębie – i świat od razu jest piękniejszy 🙂 Buziaki Kochane :*
Myślę, że ten produkt mógłby być bardzo dobry dla mojej czupryny.
Ja początkowo zakładałam, że do moich włosów się nie będzie nadawała, a teraz bardzo chętnie po nią sięgam – w sumie to już moje drugie opakowanie 🙂
Po kilku recenzjach na blogach wydaje mi się, że dla mnie byłaby za lekka. Ale urocza jest ta końcówka jak z bitej śmietany <3
I zapach… no po prostu chciałoby się zjeść 🙂
z takich pianek to wypróbowałam coś takiego ale do kąpieli ;D Jestem ciekawa takiego cacka a widziałam w Rossmanie 😛 Tak to raczej wolę tradycyjne odżywki 😛
Ooo, a jakie są w Rossmannie ? Bo ja nigdy nie zwróciłam uwagi – też wolę tradycyjne odżywki, ale od czasu do czasu fajnie jest spróbować czegoś innego 😀
wydaje mi się, że z firmy Wellness&Beauty i było coś z jabłkiem ale już nie pamiętam jakie były warianty zapachowe.
fajna ta pianka 🙂
Fajny pomysł i naprawdę sympatyczne działanie 🙂
Chyba tez mam wysokoporowate wlosy, teraz rozjasnione koncowki, suche, pusza sie, skret sie nie trzyma.. jednym slowem masakra. Niestety ta pianka jest bardzo droga :/ wiec jej napewno nie wyprobuje.
Jestem na etapie szukania jakichs odzywek bez splukiwania, moze mozesz cos polecic? 🙂
Zgadzam się – cena pianki jest naprawdę spora, teoretycznie jest to produkt profesjonalny, ale z pewnością nie jest niezastąpiona.
Ja wolę odżywki do spłukiwania, ale bez spłukiwania bardzo pasowała mi odżywka w sprayu Biovax Latte – zawsze myślałam, że odżywki w spray nic nie dają, a Biovax działała świetnie – bardzo ładnie skręcały mi się po niej włosy, nie puszyły i nie traciły objętości, jednocześnie nie przyspieszała przetłuszczania – naprawdę możesz spróbować 🙂
O, wydaje się, że do moich cienkich włosów też byłaby w sam raz 🙂
Najfajniejsze w niej jest właśnie to, że jest lekka i nie obciąża 🙂
zupełnie nie znam, ale brzmi znakomicie…pierwszy raz sie spotykam z taką formą 😉
Ja początkowo nie mogłam skapować, że jest to odżywka, moja wersja nie miała polskiej nalepki bo dostałam ją od kuzynki i długo się zastanawiałam czy aby na pewno nie jest to produkt do stylizacji 🙂
Wygląda obiecująco… ja nadal czekam na swoją przesyłkę.
O kurczę, ale mają tempo… A w ogóle coś odpisali ?
Ciekawa jest ta pianka, już o niej gdzieś czytałam i kusi mnie, aby wypróbować takiej ,,odmiany'' 😉
Skład nie jest jakiś WOW, ale działa fajnie, czasami miło jest mieć taką małą odmianę 🙂
Słyszałam już o innej odżywce w piance, ale ja chyba jednak zostanę przy tradycyjnych 😀
Ja czasami lubię takie odmiany 🙂
pierwszy raz widzę odżywkę w piance 😀 fajnie, że nie wzmaga przetłuszczania, ale ja jakoś mam opory przed używaniem odżywek b/s
A no i to Frugo 😀 wszyscy nim kuszą, jutro po nie idę 🙂
Ja też zawsze unikałam odżywek b/s, ale dawno nie byłam u fryzjera i czasami potrzebuję czegoś co dodatkowo ujarzmi mój puch 🙂 – a po Frugo/Buddhę leć – jest pycha 🙂