Miniony weekend był dla mnie cudownym wstępem do świąt. Tradycyjnie, od sobotniego popołudnia byłam poza sieciunią. Przyznam, że spędziłam ten czas naprawdę cudownie, oczywiście w towarzystwie mojego Misia. W sobotni wieczór, zaprawieni grzanym piwkiem wybraliśmy się pod Pałac Kultury na przejażdżkę diabelskim młynem, połaziliśmy po jarmarku świątecznym, a potem zrobiliśmy sobie wycieczkę na Starówkę. Wciągnęliśmy jeszcze grzane winko przy Syrence i ok. północy wróciliśmy do domu. Niedziela również zleciała nam poza domem.
Pierwszy raz w życiu byłam na diabelskim młynie i o dziwo nawet bardzo się nie bałam, choć ja raczej z tych lękliwych. Na Starówce zaś, w okresie świątecznym byłam tylko raz, chyba 3 lata temu – tak, tak, jestem w Warszawie na co dzień już prawie 5 lat, a i tak jakoś poruszam się najczęściej w obrębie Ursynowa 🙂
Przygotowałam dla Was małą fotorelację i byłam szczęśliwa, że w poniedziałek Wam opowiem o moim weekendzie. Traf chciał, że poniedziałki są u mnie dość pracowite i nie wyrobiłam się z napisaniem notki w trakcie dnia. Wieczorem niestety już też nie dałam rady bo dopadło mnie zapalenie pęcherza. Kto miał, ten wie o czym mówię. Ja miałam dawno temu, ale wczoraj bolało tak strasznie, że myślałam, że zwariuję…
Już na uczelni czułam się fatalnie, ale po ostatnich zajęciach ( na których na domiar złego mieliśmy prezentację ) poturlałam się jeszcze na piwo z moimi przyjaciółmi, bo chcieliśmy sobie zrobić taki miły, przedświąteczny wieczór no i oczywiście wręczyć sobie prezenty 😀 Przyznam, że grzane piwko na trochę mi pomogło, bo ból lekko ustąpił no i siedziałam prawie, że już rozluźniona. Niestety, gdy wróciłam do domu, zaczął się Armageddon. Jedyna pozycja, w której dawałam radę jakoś to znosić to klęczenie przy łóżku. Także same widzicie, że ostatnią blogową ” niebytność ” musicie mi wybaczyć 🙂
Dziś już jest ciut lepiej, ale nie ma mowy żebym wysiedziała dwugodzinną podróż do domu w autobusie. Mój chłopak na szczęście jest tak cudowny, że postanowił po mnie przyjechać. Nie wiem jak mu się za to odwdzięczę bo dosłownie ratuje mi życie 🙂
No ale starczy chyba tego ględzenia, od jutra mam nadzieję, że będzie już wszystko OK 🙂
piękne zdjęcia 🙂
Dzięki 🙂 A robione w biegu bo pogoda trochę szalona była 🙂
Pięknie! Własnie planujemy się wybrać na te karuzele pod PKiN, jakie są ceny biletów?
W ciągu tygodnia 15 zł ulgowy ( np. studenci ), 20 zł normalny. W weekend jest o 5 zł drożej :/
Szybkiego powrotu do zdrowia – sama kiedyś przechodziłam zapalenie pęcherza i wiem, jak to boli 🙁
Piękna jest ta choinka 🙂 A na diabelski młyn chyba bym się nie odważyła 😉
Dzięki, mam nadzieję, że będzie już lepiej. A choinka faktycznie w tym roku im się udała 🙂 I te śnieżynkowe iluminacje na zamku tez są śliczne 🙂
Boskie fotki:D
Dzięki 🙂 A bałam się, że nic z nich nie wyjdzie
śliczne zdjęcia 😀
Dziękuję 🙂 Nareszcie i u mnie trochę świętami zapachniało 🙂
Ładnie tam macie 🙂
Jak będę miała chwilę to przelecę się też z aparatem po moim rodzinnym mieście 🙂
Śliczne zdjęcia, tworzą klimat:) Pozdrawiam
Taki właśnie miałam zamiar, bo do tej pory trochę mało świątecznie u mnie było 🙂
Uwielbiam świąteczne dekoracje 🙂 Robi się tak magicznie przed świętami, a potem zawsze mi smutno, gdy je zdejmują 😉
Ja też jestem z tych, które kochają święta 😀
Piękne zdjęcia i widoczki. Życzę zdrówka;)
Piękne fotki:) MAGIA totalna!
Kup sobie Urofuraginum, to jest odpowiednik Furaginy, ale bez recepty można dostać. Na sto procent Ci szybko pomoże:)
Buziaki!:))
No właśnie słyszałam o tym leku, ale przyjechałam dziś do domu i byłam pewna, że mam furaginę, ale mojej mamusi nie chciało się poświęcić 3 minut i sprawdzić w szafce czy ją aby na pewno mamy i tym sposobem kolejną noc się męczę 🙁
PS. Dziękuję za komentarz 🙂 Sama myślałam właśnie nad olejkiem kokosowym, w sumie to taki najbardziej znany olej i większość go sobie chwali…Cenowo też przystępny, przynajmniej ten z Vatiki 🙂 Ciekawe, czy pachnie choć trochę kokosem? 😉 Chyba go sobie zamówię po świętach w ramach prezentu noworoczneg 😉
Pozdrawiam!
Zapach jest dla mnie mega przyjemny, kojarzy mi się z jakimś ciastem, ale nie mogę sobie uzmysłowić z jakim. Czysty kokos to z pewnością nie jest, ale wydaje mi się, że i tak przypadłby Ci do gustu 🙂
Ale piękne widoki, z chęcią wybrałabym się na taki młyn.
Zapraszam 😀 Wieczorem jest naprawdę sympatycznie
Warszawa wieczorem jest teraz najpiękniejsza:) szczególnie Nowy Świat:)
Zgadzam się, dopisała mi również sceneria – akurat padał śnieg ( potem niestety śnieg z deszczem ), a za te piękne widoki przyszło mi zapłacić zapaleniem pęcherza :/ Ale czego się nie robi dla chwili przyjemności 🙂
Cudne zdjęcia, aż zatęskniłam za Warszawą 🙂
To zapraszam 😀 Choć ja rodowitą Warszawianką nie jestem, ale podobno najpiękniejsze Warszawianki to przyjezdne 😛
Muszę się w końcu wybrać na Starówkę i obejrzeć choinkę i całą iluminację! 🙂 na diabelski młyn niestety nie mam z kim pójść, bo mój chłopak nie cierpi kręciołków 😉
Ja swojego wyciągnęłam choć stawiał lekkie opory, a Starówka jest faktycznie magiczna, aż czuje się święta 🙂
Piękne zdjęcia i iluminacje 🙂