O kosmetykach Vita Liberata miałam napisać Wam już dawno… zimą jednak mało kto myśli o opalaniu. Gdy jednak przychodzi czas by pokazać trochę ciałka, nagle odkrywamy, że przydałoby się liznąć skórę odrobiną słońca. Lato mamy jakie mamy – u mniej więcej deszczu niż promieni, a i na opalanie, powiedzmy sobie szczerze, nie mam czasu. Ponadto kąpiele słoneczne nie należą do prozdrowotnej czołówki. Dlatego od lat ratowałam się samoopalaczami. Dziś jednak mogę śmiało napisać, że znalazłam Święty Graal.
Vita Liberata Phenomenal Mousse – odcień Medium
Na produkty samoopalające w piance stawiam już od kilku lat dlatego też mój wybór padł właśnie na ten wariant firmy. Efekty przerosły moje najśmielsze oczekiwania i nie wiem czy cokolwiek byłoby w stanie zdetronizować ten produkt.
Opakowanie, konsystencja, zapach.
Butelka z pompką mieści 125 ml kosmetyku o konsystencji leciutkiej, puszystej pianki. Zapach bez szału, ale przede wszystkim dlatego, że nie mamy tu sztucznych aromatów. Za to mamy skład pełen naturalny składników łącznie opcją organicznych i z Ecocertem!
Aplikacja i efekty
Zacznijmy od tego, że piankę najlepiej nakładać dedykowaną rękawicą. Dlaczego? Pianka ma brązowy kolor i od razu pozostawia na skórze efekt opalenizny. Jest to mega przydatne aby mieć pewność, że kosmetyk rozprowadziłyśmy równomiernie. Dzięki rękawicy nie będziemy musiały borykać się z zafarbowanymi dłońmi, a sam kosmetyk ładnie wtopi się w skórę.
Piankę samoopalającą Vita Liberata nakładamy na suchą skórę bez balsamów, najlepiej po peelingu. Warto jednak zadbać o to, żeby kilka dni przed regularnie nawilżać skórę. Na gładkiej i wypielęgnowanej skórze efekt jest trwalszy i po prostu ładniejszy.
Efekty serio przerosły moje oczekiwania. Zawsze w samoopalaczach mega drażnił mnie zapach, który wytwarzał się gdy kosmetyk zaczynał działać. Powiedzmy sobie szczerze – tego nie unikniemy ponieważ reakcja w skórze musi zajść… W przypadku Vita Liberata nie był on jednak tak mocny i nachalny. Już po jednym zastosowaniu osiągnęłam taką moc opalenizny jakiej oczekiwałam. Kolor był jednolity, bez żadnych plam czy cieni, a sam odcień opalenizny jak najbardziej naturalny.
Producent zapewnia, że trwałość to 2-3 tygodnie. To kwestia mocno indywidualna, u mnie było to maks 2 tygodnie, ale dlatego, że ja jestem peelingo-maniaczką i złuszczam skórę bardzo często. Wielki plus za to, że samoopalacz gaśnie równomiernie niczym słoneczna opalenizna – bez dziwnych szlaczków.
Skład
Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Water*, Dihydroxyacetone***, Saccharide Isomerate***, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Glycerin*, Propylene Glycol, Punica Granatum (Pomegranate) Extract, Ginkgo Biloba (Ginkgo) Extract*, Cucumis Sativus (Cucumber) Extract*, Hammamelis Virginiana (Witch Hazel) Extract*, Fucus Vesicolosus (Bladderwrack) Extract*, Papaya (Papaya) Extract* Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Extract *, Rubus Ideaus (Raspberry) Extract*, Vitis Vinifera (Grape) Extract**, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract**, Citric Acid, Hydrolysed Silk, Sodium Hyaluronate, Caramel**, CI 19140 (Yellow 5), CI 42090 (Blue 1), CI 17200 (Red 33) *organic, **natural origin, ***ecocert
Cena tego kosmetyku w sephorze to 185 zł i moim zdaniem jest dość wysoka to absolutnie warto się na niego skusić jeśli zależy Wam na efekcie, którego nie powstydziłyby się gwazdy.
Vita Liberata Beauty Blur Sunless Glow
Photoshop w tubce! Gdy szukałam opinii o tym produkcie właśnie taki komentarz rzucił mi się w oczy i faktycznie, nie da się tego lepiej nazwać!
To samoopalający krem tonujący. Czyli z jednej strony mamy makeup, a z drugiej strony kremik sobie opala naszą twarz. Ja osobiście uwielbiam go jako bazę pod makijaż ponieważ jego sekretem jest efekt niesamowitego rozświetlenia!
Opakowanie, konsystencja, zapach
Beauty Blur Sunless Glow zamknięty jest w opakowaniu w formie tubki ale z pompką więc aplikacja jest mega ułatwiona.
Konsystencja przypomina lekki kremik, świetnie się rozprowadza i ładnie stapia ze skórą. Zapach do przejścia – charakterystyczny dla kosmetyków słonecznych z SPF, ale nie męczący.
Efekty
Nie dość, że kosmetyk bardzo ładnie wygląda jako element makijażu dając piękny, zdrowy glow, a jednocześnie ukrywając drobne niedoskonałości to dodatkowo mamy opalanie w pakiecie, które jest subtelne i równomierne. Zawsze przy samoopalaczach boję się sztucznego, przesadzonego efektu. Tutaj na szczęście nie ma o tym mowy, a efekt można ładnie stopniować.
Skład
Niestety nie jest taki piękny jak w przypadku pianki. Mamy tu np. filtr przenikający, ale biorąc pod uwagę, że czasem ciężko znaleźć produkty bez niego to w całym zarysie do okazjonalnego stosowania jest do przyjęcia.
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Homosalate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Dihydroxyacetone, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Synthetic Fluorphlogopite, Cetearyl Alcohol, Octocrylene, Dimethicone Crosspolymer, Phenyl Trimethicone, Titanium Dioxide (CI 77891), Cetyl Alcohol, Tin Oxide, Neopentyl Glycol Diheptanoate, Isohexadecane, Glyceryl Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Sodium Benzoate, Citric Acid, Potassium Sorbate, Sodium Hyaluronate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Hydrolyzed Silk, Iron Oxides (CI 77499, CI 77491, CI 77492)
Cena to 199 za 30 ml. W tym wypadku wypatrywałabym promocji.
Secretaddiction napisał
Miałam sporo ich produktów, faktycznie są dobre:)
Jedno Spojrzenie napisał
No właśnie ja bardzo długo uważałam, że ceny są przesadzone. Od stycznia ujeżdżam oba produkty i wiem, że co jak co ale do pianki na bank będę wracać.
Martyna i Paulina|pojedztam.pl napisał
Stawiamy wyłącznie na naturalną opaleniznę, zawsze udaje nam się złapać trochę słońca.
Jedno Spojrzenie napisał
Ja niestety mam znamiona barwnikowe i z tym słońcem to muszę mocno uważać 🙁
Agnieszka Bil-Jabłonska napisał
Uwielbiam samoopalacze 🙂 To bezpieczna opalenizna, nie rozumiem osób które smażą się na słońcu lub w solarium 🙈
Jedno Spojrzenie napisał
Chodziłam na solarium! Kilka razy przed studniówką i kilka razy przed ślubem 😀 Na 5-8 minut i uważałam, że to maks, więc jak babka przyszła na 15 to już słyszałam skwierczenie 😀 Mam z natury oliwkową cerę, którą lubię nazywać zieloną więc w sumie szybko się opalam, ale ja po prostu nie lubię leżeć plackiem na słońcu.
Kaprysek . napisał
nigdy nie byłam fanką opalonej skóry – ani naturalnej, ani sztucznej. Sama sporadycznie używam balsamów brązujących, ale one u mnie zawsze w pomarańcz wpadają i to dopiero wygląda sztucznie. Więc chyba wolę już być naturalnie blada ;p
Jedno Spojrzenie napisał
Ja mam straszny fetysz na nogi, szczególnie latem. Ja z natury jestem taka jakby to ująć – oliwkowa, więc dużo mi nie potrzeba, żeby mieć mega opaloną skórę, ale ja nie mam ani czasu ani cierpliwości na długie leżenie plackiem 😀
Sandra Kozłowska napisał
Ja akurat nie używam produktów do opalania, nie umiem ich stosować. Ale mam ciemna karnacje na szczęście.
Jedno Spojrzenie napisał
No wiesz przy Twojej karnacji to też bym się nie bawiła w sztuczną opaleniznę 😀
żaneta napisał
vita liberata to jedna z moich ulubionych marek, moim nr 1 jest maseczka ale jestem blada i nie opalam się więc kosmetyki nadające brązowy odcień skóry jak np pianka dla mnie są super 🙂 aktualnie używam podkład vita liberata
Jedno Spojrzenie napisał
Ja nareszcie rozumiem ich fenomen, ta pianka to jest totalny obłęd. Zawsze musiałam się namęczyć żeby równo nałożyć inne produkty, a tutaj zupełnie nie ma tego problemu, a efekt mega naturalny 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio napisał
Marki nie znam, ale ja nie siedzę w kosmetykach, bardzo rzadko je używam. Za to moja córka chętnie przyjrzy się zaprezentowanym produktom, może to coś dla niej. 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Każdy ma swoje zajawki i ja w pełni to rozumiem 🙂
Donna napisał
Zaciekawiły mnie te produkty, chyba niczego jeszcze z tej marki nie miałam hmm 🙂 lubię kosmetyki , które nadają ładnej opalenizny.
Jedno Spojrzenie napisał
Ja od kilku lat podglądałam je na blogach, ale cena mnie zniechęcała. Teraz jednak chylę czoła i uważam, że naprawdę warto 🙂
Radosna napisał
Ja cały rok mam jasną karnacje, bo często siedzę pod parasolem i czytam. A ostatnio była taka pogoda, że nie potrzebne są samoopalacze. Nigdy z takich nie korzystałam i tym razem raczej nie zainteresuje się bardziej tymi produktami.
Jedno Spojrzenie napisał
No to chyba u Ciebie bo u mnie ciągle leje 😀 Ja jestem mega szczęśliwa, że się na nie skusiłam mimo, że z natury mam oliwkową karnację i żałuję, że tyle lat męczyłam się z innymi bublami bo żałowałam na te grosza 😀
Agnieszka Mycoffeetime napisał
Bardzo ładne opakowanie, wydaje się mega ekskluzywne. Przyznam, że nie stosuję podobnych kosmetyków i opalam się niejako „przy okazji”, za to od razu na brąz…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Ja pracuję w domu i powiem szczerze czasami już zapominam jak wygląda świat na zewnątrz 😀
Anna Tyrała napisał
Niestety nie przepadam za takimi kosmetykami i rzadko je stosuje 🙁
Ale mają bardzo ładne opakowania 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Ja przerobiłam mnóstwo samoopalaczy bo uwielbiam traktować nimi nogi, mimo wszystko nigdy nie byłam w pełni zadowolona z efektów. A tym razem po prostu nie mogę wyjść z podziwu zarówno nad aplikacją jak i nad efektem, który jest mega naturalny 🙂
Magdalena Musińska napisał
Uwielbiam kosmetyki VL, teraz zachwycam się ich bronzerem
Joanna Majchrzak napisał
Mam tą piankę i jest naprawdę rewelacyjna!
Jedno Spojrzenie napisał
Zgadzam się w 100% 🙂
Sandra Kozłowska napisał
Ja mam ciemna karnacje i szybko się opalam, więc nie stosuje nic brazujacego
Lalar napisał
Z chęcią go wypróbuję! Uwielbiam opalony odcień skóry 🙂
Niebieska Niezapominajka napisał
Produkty są godne uwagi i mają fajne składy, choć rzeczywiście skład pianki jest lepszy aniżeli skład kremu 😊 zaciekawiłaś mnie najbardziej tą pianką
Poligon Domowy - Kaśka :) napisał
Kurcze, chyba uratowałas moja opaleniznę w tym roku właśnie 😂
Jedno Spojrzenie napisał
Przerobiłam masę kosmetyków samoopalających, ale ta pianka to jest czyste złoto 🙂
Katsuumi napisał
Cenowo dla mnie troche za wysoko ale efekt na pewno super 😉
Jedno Spojrzenie napisał
Ja też długo się nie decydowałam właśnie ze względu na cenę, ale powiem szczerze, że naprawdę warto. Jeśli jeszcze trafia się promocja to ja nie znam lepszych samoopalaczy, a już trochę ich przerobiłam 🙂
Świat Pani Domu - Ola napisał
Uważam, że to najlepsze kosmetyki dające ekspresową opaleniznę, z jakimi miałam do tej pory do czynienia. Efekt zdecydowanie rekompensuje wysoką cenę.
Jedno Spojrzenie napisał
No właśnie ja też chylę czoła i uważam, że cena jest naprawdę do przełknięcia przy takim efekcie!
Ptysia napisał
Przyznaję, że pianka w połączeniu z tą rękawicą naprawdę daje świetny efekt! 🙂
Iwona napisał
Mam tę piankę i jestem zadowolona. Nie robi mi plam jak to miało miejsce przy wielu innych samoopalaczach.
todoarmo.blogspot.com napisał
Ja stawiam na naturalną opaleniznę . Na szczęście mam ciemną karnację.
Karolina | Bardziejmilo.pl napisał
Nie przekonują mnie samoopalacze 🙁 Jednak fajnie, że u Ciebie się sprawdziły i jesteś z nich zadowolona 🙂
stylevibes.pl napisał
Muszę sobie sprawdzić produkty tej marki <3