Od kiedy poszłam na studia, czyli od 4 lat, mam podwójną kolekcję kosmetyków. Jedna część jest ze mną na co dzień w Warszawie, druga zaś siedzi w domu i grzecznie czeka na mój przyjazd. Jednym z takich preparatów siedzących w domu był płyn do demakijażu Rival de Loop produkcji Rossmannowej. Kupiłam go kiedyś w promocji za ok. 4 zł . Nie ukrywam, miałam lekkiego stracha bo ciężko mi dopasować dobry zmywacz do oczu, który by nie próbował ich wyżreć. Na szczęście okazał się nie tylko łagodny, ale całkiem skuteczny. Moją miłością i tak pozostaje płyn micelarny z Bourjois KLIK i micel Hydrabio z Biodermy ( o tym innym razem, bo używałam go dawno ), ale Rival de Loop też okazał się być zadowalający.
Dla mnie najważniejsze okazało się to, że jest delikatny. Nie szczypał w oczy i nie podrażniał, a niestety wiele innych preparatów tak właśnie na mnie działało. Dobrze radził sobie z makijażem. Dość obficie nasączałam nim płatek i przytrzymywałam kilka chwil na powiece. Nie rozmazywał resztek makijażu tylko ładnie je wchłaniał.
Plusem dla mnie jest również niewielka dziurka, przez którą preparat wypływa oraz wysunięta ponad butelkę szyjka. Pozwala to wygodnie dozować ilość kosmetyku ( w tym wypadku użycie jest wygodniejsze niż w Bourjois ). Jeśli chodzi o skład to podoba mi się zawartość ekstraktu z miłorzębu i ogórka – fajnie rozjaśniał skórę wokół oczu, efekt był zauważalny. Minus za parabeny, mogli je sobie darować.
Za 100 ml płynu zapłacimy ok. 5 – 6 zł, nie jest to niestety najtaniej choć mogłoby się tak wydawać. Micel z Bourjois kosztuje ok. 13 – 14 zł za 250 ml, co w przeliczeniu daje 5,20 – 5,60 zł za 100 ml czyli cenowo wychodzą podobnie. Warto jednak czasami dla odmiany spróbować czegoś innego 🙂
![]() |
SKŁAD |