Choć tradycyjne książki w dużej mierze zastąpiłam czytnikiem, to z nostalgią wracam do czasów, gdy co sobota tuptałam do miejscowej biblioteki po kolejną porcję czytadeł. Nowa książka pachnąca klejem i drukarnią jest cudna, ale prawdziwą magię czuć w tych po stokroć przeczytanych. Mam wrażenie, że nabierają jakiejś magicznej mocy. Gdy więc wypatrzyłam wosk Archives od Kringle Candle, wiedziałam, że musi być mój. Czego się spodziewałam? Przykurzonego zapachu starego papieru. A co otrzymałam? Ufff… może zrobić się gorąco 😀
Producent opisuje wosk jako zapach orientalnych i rzadkich nut liści tytoniu oraz górskiego lasu. What? Co to w ogóle za opis… Od razu powinno być napisane, że to zapach przystojnego pana bibliotekarza, odzianego w ciepły, zimowy sweter, który z kilkudniowym zarostem ( ma się ten fetysz ) siedzi za starym biurkiem, nogi wsparłszy o jego blat – zagłębiony, rzecz jasna, w maksymalnie wciągającą lekturę. Mogłabym to rozwijać i rozwijać, ale nie ma jeszcze 22.00, a ewentualne powieści o erotycznym zabarwieniu wolałabym jednak pisać pod pseudonimem hehe
Wyrwę Was jednak z marzeń i samą siebie sprowadzę na ziemię, dalszą część traktując już mocno merytorycznie. Nie jest to łatwe bo zapach należy do tych wyjątkowo romantycznych. Owszem, zapach liści tytoniu jak najbardziej ( nie mylcie z kopcącymi śmierdziuchami – to zupełnie inna bajka ), do tego nuty drzewne, lekko kadzidlane, ale absolutnie nic duszącego i dym. Ten ostatni nadaje całości niesłychanie klimatycznej aury i właśnie przypomina zapach starych książek. Nieoczywisty, ale wyraźnie wybijający się po chwili. Choć Archives to tylko inspiracji, to nie można mu odmówić nawiązania do pokaźnych księgozbiorów.
Dla mnie wielkim plusem jest jego intensywność, niesłychanie szybko wypełnia mieszkanie i bardzo długo się utrzymuje. Nie jest to zapach „do towarzystwa”, raczej na długie, samotne wieczory. Z upodobaniem odpalam go, gdy mąż idzie na dyżur do pracy. Wtedy tylko książka, kubek inki i jestem w zupełnie innym świecie… I tak zastaje mnie 1 w nocy, bobas rozpoczyna maraton pobudek na cyca, a ja o 6 rano znów chodzę jak zombie… Idealny świat blogerek naprawdę nie istnieje 😀 Wosk jednak z całego serducha polecam wszystkim amatorkom męskich zapachów ( ja mojemu potrafię podkradać perfumy ) – znajdziecie go na goodies.pl.
Lubicie męskie zapachy? A może to zupełnie nie Wasz klimat?
PS. Zdjęcia totalnie bez obróbki, ale jakoś tak podobała mi się ta surówka. Czasami namęczę się kilka godzin i i tak jest kupa, a czasami zwykłe pstryk i jest magia.
Opis mnie mega zaintrygował, przystojny Pan bibliotekarz na mnie zadziałał 😆 Jestem go bardzo ciekawa, ale z Kringle mi wyjątkowo nie po drodze 😕
Ja miałam od nich kilka fajnych zapachów, był czas, że Yankee miało strasznie do dupy nowości.
NIe jestem pewna czy zapach przypadłby mi do gustu hmm
Jak będziesz miała możliwość to niuchnij chociaż na sucho nie oddaje zupełnie jego magii 🙂
Chyba bym polubiła ten zapach 😉
Jak dla mnie jest jedną z najciekawszych kompozycji od Kringle 🙂
Czuje się bardzo zaintrygowana 🙂
Jakby co szczerze polecam 🙂
Co za opis, i te magiczne zdjęcia. Cudownie się czyta 🙂
Dziękuję serdecznie 🙂
Jestem bardzo przychylnie nastawiano ku temu zapachowi. Zdjęcia są piękne <3
Dzięki 🙂 Ja jestem w nim po prostu zakochana 🙂
Bibliotekarza to ja poproszę 😛
Ahaha no czasami by się przydał 😀
Trzeba przyznać, że po opisie jest dość intrygujący 🙂
Cieszę się, że rozbudziłam ciekawość 🙂
O jacie, ale kusisz 😉
Hahaha cała przyjemność po mojej stronie 😀
zapach bibliotekarza brzmi ciekawie, choć nie wiem czy nie wolałbym zapachu fajnej biblioteki pełnej niesamowitych książek i wygodnych skórzanych foteli…
Na coś takiego liczyłam, ale nie czuję się rozczarowana 😀
Nie przepadam za męskimi zapachami, wolę damskie 😀
Haha rozumiem, wiadomo każdy ma swoje preferencje – ja mam katar i dziś wolę nic hehe
Ten wosk jest w takim razie dla mnie bo po prostu UWIELBIAM męskie zapachy:D
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Oj tak – ja też jestem fanką męskich aromatów 🙂
Mi również podoba się ten wosk, ma w sobie coś przyciągającego i chyba to właśnie ta męska nuta 😉
I taki lekko przykurzony akord – ja byłam mega zaskoczona kompozycją i uwielbiam po całości 🙂