Idealnym dopełnieniem posprzątanego mieszkania jest u mnie zawsze rozpalenie kominka zapachowego. W ten weekend postawiłam na relaks po cholernie wyczerpującym tygodniu. Wydawało mi się, że zapach My Serenity od Yankee Candle będzie takim fajnym ukojeniem. Nazwa kojarzyła mi się ze spokojem i odpoczynkiem. Czy jednak faktycznie sprawdził się w tej roli?
O dziwo tym razem producent przedstawia wosk jako wyjątkowo złożoną kompozycję. Słodkie gruszki i pomarańcze z dodatkiem tropikalnych kwiatów i subtelnego piżma. Hmmm… toż to istna bomba zapachowa? Przykro mi, ale nie…
Nie myślcie, że zapach jest jakiś paskudny. Dla mnie po prostu szału nie ma. Nie czuję w nim tropikalnych kwiatów, że o piżmie nie wspomnę. Co więc czuję? Melona! Ani pomarańcze ani gruszki, ale właśnie melon wybitnie kojarzy mi się z tym woskiem. Średnio intensywny, owocowy, słodki i nienachalny. Wiem jednak, że miłości z tego nie będzie i zdecydowanie kolejny raz nie sięgnę po ten wosk. Mało charakterystyczny przeciętniak.
Wosk znajdziecie na stronie goodies.pl podobnie jak i inne woski z tej kolekcji. Na koniec został mi jeszcze Moonlight, ale na ten moment mogę powiedzieć, że kolekcja Q1 nie wpisała się w mój gust 🙁
Macie może faworytów z tej kolekcji?