Chce mi się śmiać – w sumie z jednej strony śmiać, a z drugiej płakać 😀 Dopiero co chodziłam dumna jak paw, bo mam nowy aparat. Szkopuł tkwi jednak w tym, że mam mnóstwo zdjęć zrobionych jeszcze starym aparatem, w kiepskim świetle. Nie są świetne, ale lepszych już nie zrobię bo niektóre z kosmetyków dobijają już dna. Musicie mi więc wybaczyć 🙁
Wczoraj robiłam sobie wieczór piękności przed nadchodzącym Sylwestrem i pomyślałam, że napiszę dziś właśnie o produktach, które towarzyszą mi już od pewnego czasu.
Mocny peeling błotny do twarzy – kwas glikolowy, kwas mlekowy, kwasy owocowe
Od pewnego czasu, a konkretnie od momentu poznania peelingu Enzymatic od Phenome jestem wielką fanką właśnie enzymatycznego złuszczania naskórka. Widzę, że taka forma zdecydowanie służy mojej skórze i przynosi długofalowe efekty.
W ramach współpracy z BingoSpa zdecydowałam się właśnie na mocny peeling z racji na zawartość kwasów. Jest on jednak połączeniem peelingu mechanicznego i chemicznego gdyż zawiera mielone pestki owoców i błoto z Morza Martwego.
Kosmetyk ma konsystencję dość gęstego musu. Zapach jest średnio przyjemny, ziemisty, ale do przeżycia.
Łatwo aplikuje się na twarz, nie spływa i nie zasycha. Opakowanie jest z jednej strony bardzo wygodne, bo można zużyć produkt do ostatniej kropli, z drugiej jednak strony trzeba pilnować, aby nie pakować do niego brudnych paluchów 🙂 Wydajność zaliczam na plus – wystarczy niewielka ilość peelingu aby pokryć całą buzię.
Bałam się trochę, że pestki będą zbyt drapiące. Kiedyś uwielbiałam mocne zdzieraki, ale teraz wiem, że na dłuższą metę robią więcej złego niż dobrego. Na szczęście drobinki są delikatne i sprawiają tylko przyjemny masaż, nie zaś ostre tarcie. Ja po chwili masażu zostawiam peeling na twarzy na kilka minut, aby zadziałały kwasy. Następnie spłukuję letnią wodą.
Nie powiem,że efekt jest rzucający na kolana, ale jak na tą cenę jest naprawdę dobrze. Skóra jest wyraźnie wygładzona, rozjaśniona, a pory zmniejszone. Nie jestem niestety w stanie ocenić jak sprawdza się przy regularnym stosowaniu, gdyż przed tym peelingiem używałam ( jak już pisałam ) Enzymatic od Phenome i moja cera była w naprawdę dobrej kondycji.
Za 100 gramów kosmetyku zapłacimy 18 zł w cenie regularnej KLIK. Patrząc na skład, działanie i jakość uważam, że to naprawdę rozsądna cena i śmiało polecam 🙂
Maska do twarzy ze 100 % olejem makadamia
Jej winogronowa siostra średnio przypadła mi do gustu, na szczęście wersja z olejem makadamia spisała się znacznie lepiej.
Kosmetyk zamknięty jest w 120 gramowym, zakręcanym słoiczku. Swoją konsystencją przypomina żelową galaretkę. Zapach jest sztuczny, ale przyjemny, zdecydowanie przyjemniejszy niż w wersji winogronowej.
Maseczka jest wydajna, łatwo rozprowadza się na twarzy i daje przyjemne uczucie chłodzenia. Podejrzewam, że opakowanie starczy mi jeszcze na kilka długich miesięcy.
Produkt nałożony nawet grubszą warstwą, szybko się wchłania. Po ok. 15 minutach na twarzy nie zostaje prawie nic.
Efekty? Cera jest nawilżona, zmiękczona i jak gdyby jędrniejsza. Nie jest to co prawda stan długotrwały, ale doraźnie, przez pierwsze 2-3 dni jest naprawdę dobrze.
Jeśli chodzi o skład, to z jednej strony jest super – mnóstwo naturalnych ekstraktów, z drugiej zaś DMDM Hydantoin i kupa konserwantów. Ten właśnie aspekt najbardziej drażni mnie w kosmetykach od Bingo. Z jednej strony bazują na naprawdę świetnych, naturalnych substancjach, które ciężko spotkać gdzieś indziej. Z drugiej strony zaprawiane są często paskudną chemią. Mam wielką nadzieję, że firma znajdzie wreszcie kompromis między ceną, a jakością. Trzymam za to kciuki bo sama wizja jest naprawdę ciekawa.
Za 120 gramów zapłacimy 14 zł KLIK. I tym razem mogę przyznać, że proporcja ceny do jakości jest zachowana na rozsądnym poziomie.
Mam już całkiem spore doświadczenie jeśli chodzi o kosmetyki BingoSpa i z moich doświadczeń wynika, że maseczki do twarzy, peelingi zarówno do twarzy jak i ciała oraz sole do kąpieli ( szczególnie do stóp ) są naprawdę warte polecenia i spełniają obietnice producenta. Niestety jeśli chodzi o żele pod prysznic czy masła do ciała – trafiłam na przeciętniaki :/ Teraz ostrzę sobie zęby na maski do włosów – czytałam o nich skrajne opinie, a nie ukrywam – ciekawią jak diabli 🙂 A może Wy mogłybyście mi jakąś szczególnie polecić?
Dzisiejsze popołudnie upłynie mi pod znakiem pichcenia na Sylwestra, więc z góry przepraszam za to, że mogę być słabo uchwytna 🙂