Aaaaale mi się spać chce 🙂 Mam pełny brzuszek, dopchnęłam się właśnie bananem na deser, wypiłam szklankę soku pomarańczowego i pierwszy raz od wieków mam ochotę na przycięcie komara. Takie pół godzinki dla słoninki byłoby w sam raz jednak nie bardzo mam czas ( i nie czuję, że rymuję hehe ). W każdym razie odczuwałam powinność zawitania na bloga z recenzją peelingu, który mnie zaskoczył i to pozytywnie.
Już drugi raz biorę udział w testowaniu kosmetyków BingoSpa. Pierwsza tura średnio przypadła mi do gustu, złe nie były, ale rewelacyjne też nie. Postanowiłam dać drugą szansę i muszę przyznać, że wszystkie trzy testowane produkty spełniły moje oczekiwania. Na pierwszy rzut idzie mój zdecydowany ulubieniec, który skutecznie zastępował mi gruboziarnisty peeling z Daxa.
Peeling błotny do twarzy od BingoSpa mieści się w bardzo wygodnym, plastikowym, odkręcanym słoiczku, który oczywiście po wykończeniu produktu zostanie ponownie użyty. Lubię takie opakowania, choć chyba peeling nieco wygodniej aplikuje się z tubki. Nie będę jednak marudzić bo taka wersja jest bardzo w porządku.
Konsystencja jest lekka, przypomina mi mus-piankę, w której zatopione są małe, niezbyt ostre drobinki pochodzące ze zmielonych pestek oliwek.
Zapach ? Cóż fiołki to to nie są, ale czego tu się spodziewać skoro produkt jest nieperfumowany i pachnie po prostu naturalnie czyli błotem 😀 Nie jest to jednak jakiś nie dający się zdzierżyć smrodek.
Preparat wygodnie nanosi się na skórę, choć jest dość rzadki to nie spływa z twarzy i pozwala na wykonanie kilkuminutowego masażu. Początkowo myślałam, że efekty będą mizerne gdyż drobinek jest niewiele i nie są bardzo drapiące. Po zmyciu twarzy wodą okazało się jednak, że skóra jest niesamowicie gładka, miękka i lekko rozjaśniona. „Wow” – pomyślałam, a to u mnie rzadkie. Klucz do sukcesu to zawartość kwasów owocowych. Połączenie peelingu mechanicznego z chemicznym nie podrażnia skóry i nie powoduje zaczerwienienia. Kosmetyk bardzo dobrze sprawdzał się u mnie w okresie mega przesuszenia, gdy potrzebowałam zetrzeć wysuszony i złuszczony naskórek. Nie pojawiały się po nim żadne przykre niespodzianki, a pory były obkurczone i mniej widoczne.
Gdyby nie parabeny, Ceteareth-20 i DMDM-Hydnatoin nazwałabym ten produkt super naturalnym, gdyż już na drugim miejscu znajdziemy błoto z Morza Martwego, a dalej naturalne ekstrakty. Przeczytałam dziś na blogu u Angel, że Ceteareth-20 nie powinien być stosowany na uszkodzoną skórę, więc jakby co miejcie się na baczności po wyciskaniu pryszczy 😀
Pełen opis producenta, jak i możliwość kupna znajdziecie TUTAJ.
Za 100 g kosmetyku zapłacicie w sklepie BingoSpa 12 zł. Moim zdaniem jest to bardzo przystępna cena jak na taką jakość peelingu i chętnie ponownie do niego wrócę. Nigdy bym nie pomyślała, że tak łagodny w dotyku peeling może robić tak fantastyczne rzeczy z cerą.
Pierwszy raz jestem w 100% na TAK dla tej firmy, a Wy czujecie się skuszone czy nie koniecznie ?
PS. Zakupiłam dziś farbę do włosów Schwarzkopf Color Mask. Tak – zdradzę Casting i już się tego boję. Mam nadzieję, że kolor wyjdzie OK bo inaczej święta przechodzę w berecie 😛
Miłej reszty weekendu Wam życzę Kochane 🙂
Narobiłaś mi ochoty na tą maseczkę 😀
Super 🙂 Tylko jest jeden problem, to jest peeling 😀
Super ten peeling wygląda 😉
Faktycznie przypomina nieco błotko, ale przede wszystkim z działania jestem bardzo zadowolona 🙂
ja się dopiero co zabrałam za t ives, ale zaznaczę na liście godnych do wzięcia pod uwagę 😉
PS. Doszło :*****
O jakie fajne błotko 🙂 heh lubię jak kosmetyk potrafi miło zaskoczyć 🙂
Od początku mi się podobała idea, ale bałam się, że się zawiodę. Na szczęście tym razem Bingo ma olbrzymi plus 🙂
Też mam ten peeling – lubię go używać :))
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach 🙂
tak, czuję się skuszona 🙂
Chyba mam dar przekonywania 😀 Tak mówiły klientki w H&M 😀
I ja go testuję i bardzo pozytywne wrażenie na mnie wywarł!
No to utwierdzam się w przekonaniu, że nie poleciłam bubla 🙂
2 składniki bym wywaliła i byłby idealny 🙂
Dokładnie o tym samym napisałam :)Prawie ideał 🙂
może się skusze na to błotko 🙂
Polecam 🙂
ja czuję się bardzo skuszona 🙂 lubię zapach błota w kosmetykach pielęgnacyjnych 😉 i skoro piszesz, że nie jest to mocny drapak to tym bardziej mam na niego ochotę
Drapanie jest delikatne, ale złuszcza naskórek porządnie 🙂
Wg. mnie tak ładnie wygląda, kremowo 😀 Nie miałam jeszcze tego peelingu 🙂
Fakt, wygląd też mi odpowiada i konsystencja naprawdę przyjemna 🙂
Zaciekawił mnie i przy okazji zakupów bingo się skuszę:)
Polecam, myślę, że jest to produkt jak najbardziej godny uwagi 🙂
Bardzo fajny jest;)
Działanie naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło 🙂
Ja znalazłam już chyba swój idealny peeling więc na razie na nim się skupię 😉 Ale nie powiem, ten też fajny 😉
A jaki ? 🙂
Czytałam o nim przed chwilą, wygląda nieźle, ale nie wiem mimo wszystko czy zaryzykowałabym zakup. Żałuję, że oprócz szamponu nic stacjonarnie nie mogę z Bingo dostać. Wtedy już pewnie dawno bym się skusiła, a tak to zawszę żałuję na przesyłkę:)
Ja też jestem mały Żydek, często kupujemy do spółki z koleżankami żeby przesyłka rozłożyła się na kilka. Oczywiście ja jestem przeważnie tym namawiaczem-kusicielem 🙂
Mnie zachęcil i w razie potrzeby na pewno o nim pomyślę. Mam nadzieję, że farba Ci wyjdzie i Twoje włosy bardziej ją polubią niż moje:))
O_o a dla Ciebie była słaba ? mamooo… teraz to mam jeszcze większego stracha :/
Spróbowałabym tego peelingu.
O.o Koniecznie się pokaż po farbowaniu:)
Zapraszam Cię do zabawy fotograficznej. Może będziesz miała ochotę wziąć udział?:))
Buziaki!:)
Dzięki, zaraz zajrzę 🙂
Super:)