Iskrzący błyszczyk do ust AVON |
Po moich ostatnich wywodach na temat miłości do wszelkiej maści szminek Avonu, stwierdziłam, że wtrącę parę słów również na temat błyszczyków. Choć zawsze wolałam szminki i mam ich zdecydowanie więcej niż błyszczyków, to jednak te drugie również goszczą w mojej torebce. Lubię błyszczyki z drobinkami, jednak z reguły, są one wyczuwalne na ustach. Dla mnie było to strasznie denerwujące uczucie. Jeśli i Wy nie przepadacie za tym, a chciałybyście mieć mieniący się błyszczyk to serdecznie polecam Iskrzący Błyszczyk do Ust ( Glazewear Sparkle ) z Avonu.
Mam dwa odcienie tego błyszczyka – Sugar Cane ( blady, bardzo jasny róż ) oraz Cotton Candy obecnie ze zmienioną nazwą Crushed Rose – w kolorze ciepłego, różanego różu 🙂 Marzy mi się jeszcze odcień Mango, ale o tym może kiedy indziej…
Iskrzący błyszczyk do ust urzekł mnie przede wszystkim swoją konsystencją. Jest lekki, delikatny i kremowy. Łatwo pokrywa usta, dzięki swojej formule i wygodnemu aplikatorowi z gąbeczką; nawet gdy nie mamy w pobliżu lusterka to na 99 % możecie być pewne, że nie popełnicie gafy malując się nim. Błyszczyk nie jest klejący, zupełnie nie czuje się go na ustach ( w przeciwieństwie do błyszczyka Olśniewający Blask ). Mimo swojej leciutkiej konsystencji nie wylewa się poza linię ust i nie zbiera się w kącikach. Oczywiście jedzenie, picie czy całowanie powodują, że się stopniowo ściera. Gdy zetrze się kolor, to na ustach nadal pozostają mieniące się drobinki.
Nie ma wyraźnego smaku ani zapachu, co mi osobiście bardzo odpowiada.
Iskrzący efekt nie jest tandetny, ponieważ mieniące się drobinki są bardzo drobne, nie zaś nachalnie brokatowe. Dzięki temu błyszczyk dobrze prezentuje się zarówno w świetle dziennym ( dając subtelny efekt ) jak i w świetle wieczorowym.
Warto wypatrywać promocji na ten produkt, gdyż normalnie za 6 ml zapłacimy ok. 18 zł.
Sugar Cane |
Cotton Candy |
Drobinki pozostałe po starciu koloru |
Anonimowy napisał
Sugar wygląda dużo ładniej. ja błyszczyki lubię, ale używam bardzo rzadko. mają małą trwałość, poza tym się kleję co nie odpowiada mojemu lubemu 😉
pozdrawiam i dołączam do obserwujących.
JednoSpojrzenie napisał
Ja też wolę szminki ( o czym pisałam kilka postów wcześniej ), mam ich znacznie więcej niż błyszczyków. Jednak te mogę polecić z czystym sumieniem, naprawdę się nie kleją, są leciutkie, ale trzymają się ust 🙂 Sugar Cane to mój ulubieniec, zostało mi go już mniej niż połowa :/ Dziękuję za obserwowanie i również pozdrawiam 🙂