Ten kto raz poznał moc bazy pod cienie, ten już nigdy nie będzie chciał z niej zrezygnować… Tak mi się przynajmniej wdaje obserwując moje koleżanki 🙂 Jedna zgarnęła ode mnie bazę Hean i jest zadowolona, drugiej poleciłam Art Deco i też jest przeszczęśliwa. Ja sama przerobiłam już różne bazy i w zasadzie z każdej byłam zadowolona w stopniu mniejszym lub większym. Jedne świetnie radziły sobie z suchymi cieniami, drugie sprawdzały się w przypadku cieni o bardziej kremowej konsystencji. Żadna jednak nie wywołała u mnie tylu zachwytów co… cień w kremie z MAC. Nie mam zafiksowania na marki i nie miękną mi kolana na widok czarnych opakowań, ale tym razem zostałam rzucona na kolana i pierwszy raz od dawna nie mam ochoty rozglądać się za inną bazą.
Paint Poty od MAC występują w różnych kolorach, gama nie jest może szczególnie rozbudowana, ale można dopasować sobie podstawowe odcienie. Ja dostałam od mojej przyjaciółki z Niemiec odcień Painterly – delikatny, chłodny beż, który kryje powiekę jednolitym kolorem. Dla mnie kolor idealny, dla babeczek, które malowałam ciut za ciemny, ale przecież i tak był przykrywany cieniami 🙂 Generalnie naprawdę świetnie dopasowany kolorystyczne do roli bazy, a jak radzi sobie od strony technicznej?
Produkt trafia do nas w czarnym kartoniku, w środku szklany, płaski słoiczek z czarną nakrętką. Klasyka.
Po odkręceniu słoiczka ukazuje nam się idealna tafla kosmetyku, napełnionego po sam brzeg słoiczka. Szeroki otwór ułatwi aplikację tym, którzy lubią bazę nakładać palcami. Cóż – u siebie też lubię, jednak dla zachowania pełnej higieny, nabieram ją ze słoiczka pędzelkiem.
Kosmetyk ma idealnie kremową konsystencję – ani za suchą, ani zbyt mokrą.Cudownie rozprowadza się na powiece i pozwala sobą pracować przez chwilę, aby dobrze stopić się ze skórą. Miałam już bazy, które albo ekspresowo zasychały ( zanim zdążyłam je dobrze rozprowadzić ), albo wcale nie chciały zaschnąć, nieestetycznie wbijając się w zmarszczki na powiekach. Tutaj nie ma przegięcia ani w jedną, ani w drugą stronę.
Praca cieniami na tak przygotowanej powiece to czysta przyjemność. Zarówno te lepsze jak i te ciut gorsze cienie bardzo dobrze się na niej rozprowadzają, ślicznie łączą i łatwo blendują. Można dokładać kolejne warstwy i „wpracowywać” je w powiekę, bez obawy o nieestetyczne plamy czy wałkowanie się produktu. Podbicie pigmentacji jest podobne jak w przypadku innych baz, czasami cienie, które normalnie są bez wyrazu, na bazie dostają drugie życie.
Kwestia najważniejsza – trwałość!!! W moim przypadku makijaż zrobiony późnym popołudniem wytrzymał do rana bez najmniejszego szwanku. Nic a nic nie musiałam poprawiać, rozcierać, nawet odrobina nie zebrała się w załamaniu powieki. W przypadku innych baz, po tylu godzinach też było OK jednak gdy bliżej się przyjrzałam, pewne zmęczenie powieki dawało już o sobie znać.
Naprawdę nie spodziewałam się, że ten kosmetyk okaże się być u mnie aż takim hitem. Początkowo wręcz zastanawiałam się, czy cień w kremie zamiast tradycyjnej bazy poradzi sobie z udawaniem jej. Okazało się, że nie tylko sobie poradził, ale wręcz ją przebił.
Za 5 g kosmetyku, który dzięki swojej konsystencji jest naprawdę niesłychanie wydajny zapłacimy 80 zł. Tak, wiem – są tańsze bazy i też się sprawdzają, nie neguję tego bo sama ich używam i jestem zadowolona. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że patrzę na całość z bardziej profesjonalnego punktu widzenia to śmiało mogę stwierdzić, że widzę różnicę z korzyścią dla MACa. Jeśli do tej pory wahałyście się czy warto to z czystym sercem muszę przyznać, że naprawdę warto.
A byłabyś w stanie pokazać efekt na powiece? 🙂
Postaram się jutro po pracy, jeśli tylko pogoda pozwoli bo dziś szaro, buro i paskudnie. Co prawda na różnych tonacjach powieki kolor wygląda inaczej, ale może fotka będzie przydatna 🙂
Cholercia, zapomniałam o tym swatchu na oku! Dziś zrobię 🙂
Właśnie do mnie idzie mój pierwszy Paint Pot Soft Ochre – chce już go przetestować po Twojej recenzji! 😀
Ja też jestem ciekawa innych odcieni, bo ten w roli bazy wymiata 🙂
Fantastycznie podbija kolor. Cena też nie jest kosmiczna, przy dużej wydajność. A u mnie baza zazwyczaj pomimo codziennego użycia długo się nie kończy 🙂
Zapomniałam dodać, że cień, którego użyłam do pokazania możliwości bazy, jest naprawdę bardzo kiepskiej jakości – suchy i pylący, a na bazie wygląda świetnie. Ta baza jest naprawdę wydajna, malowałam nią siebie i klientki, a ubytek nadal był znikomy 🙂
Ten cień to nie przypadkiem z paletki garden of eden?bo jeśli tak to wygląda naprawdę superowo i chyba zacznę wreszcie bazy używać,pozdrawiam Ania
Nie Słońce, to akurat cień z paletki Techniques Electric, ale nie szczególnie ją polecam, bo cienie są naprawdę marnej jakości. Za to Garden od Eden polecam z całego serducha 🙂
🙂 Garden of eden mam, 🙂 kupilam po twojej recenzji.Cien wydawal mi sie jakos znajomy 🙂
No w sumie jest dość podobny, ale gorszej jakości. Sleeki są o wiele lepsze 🙂 Jak się u Ciebie sprawdza?
Trwałość to ogromny plus, choć cena rzeczywiście nieco zaporowa.
No właśnie – z jednej strony można kupić naprawdę bardzo porządne bazy w dużo niższej cenie, z drugiej, tak jak pisałam, podchodzę do tematu bardziej od strony osoby malującej kogoś i wtedy faktycznie akurat ten konkretny produkt potrafi bardzo ułatwiać życie 🙂
Mnie świetnie służy baza z LL.
Ja z LL mam tylko róże, które bardzo lubię – marzy mi się też podkład mineralny, a może i na bazę się skuszę 🙂
Bardzo sie ciesze ze test sie udał tez stosuje tylko bazę Mac ale z racji ze mam jasna skore to typ soft ochre .Sa naprawdę bardzo dobre pozdrawiam przyjaciółkę serdecznie !!!!
Oj czuję, że to będzie kosmetyk, do którego będę stale wracać. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję :*:*:*
zawsze uważałam, że baza pod cienie to u mnie kosemtyk zbędny, patrząc jednak na twoje zdjęcie porównawcze moje myślenie na ten temat się zmieniło..:)
Ja kiedyś też uważałam, że nie jest mi potrzebna, dopóki nie spróbowałam 🙂 Teraz nie wyobrażam sobie nie nałożyć jej przed malowaniem oczu 🙂
Podpisuje się pod każdym słowem posta. To moja ukochana baza, cień od lat 🙂
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w swoich spostrzeżeniach 🙂
Od dawna chcę wypróbować, ale nie wiem czy nie będzie za słaba dla mnie. Ostatnio zwątpiłam po tym jak baza z Urban Decay nie dawała u mnie rady, na szczęście tylko próbkę miałam.
Miałam odlewkę bazy z UD, ale paint pot z MACa bardziej przypadł mi do gustu, ma zupełnie inną konsystencję, ale też nie zagwarantuję, że na 100 % się sprawdzi 🙁
za tak cudowna trwalosc chce te baze 😉
Oj polecam, naprawdę bardzo udany produkt 🙂
Cudny efekt! Muszę ją sobie chyba kupić, bo jeszcze żadnej bazy nie miałam 😉
Polecam, fakt, że sporo kosztuje, ale jest tak wydajna, że wydatek się opłaca 🙂
Nie miałam jeszcze kosmetyków mac. Są niedostępne w Opolu.
W moim miasteczku też nie ma, zostaje mi tylko ich strona internetowa 🙂
MAC ma rewelacyjne matowe paintpoty. Mam dwa już od ponad roku jak nie więcej i nawet mi się nie zsychają 🙂
Po odcieniu Painterly wierzę Ci w 100% 🙂
Wspanialy opis produktu. Jestes meega profesjonalna i za to Cie uwielbiam ;*
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję :*