Ponieważ moje zaległości w recenzjach sięgają już dwóch żeli pod prysznic, dwóch kremów, dwóch tonikó i Bóg jeden wie ilu jeszcze produktów, a moja mobilizacja do działania wreszcie osiągnęła dobry poziom, więc możecie się spodziewać nawału pielęgnacji przeplatanej kolorówką, a w szczególności cudownymi lakierasami 🙂
Dziś post na czasie – żar leje się z nieba, a ja tęsknię za płynem oczarowym od Fitomedu, który zdążyłam niedawno zużyć. Początkowo nie byłam do niego nadzwyczaj pozytywnie nastawiona, ale z biegiem czasu bardzo się polubiliśmy.
Płyn oczarowy o zapachu kwiatu pomarańczy zamknięty jest w wygodnej, plastikowej butelce z atomizerem. Psikacz działa sprawnie, nie zacina się i pozwala na dowolną aplikację kosmetyku. Ja zazwyczaj spryskiwałam nim płatek kosmetyczny ( siła przyzwyczajenia ), ale zdarzało mi się również, szczególnie w upalne dni, odświeżać nim twarz w ciągu dnia i w tej kwestii nie ustępował wcale popularnym wodom termalnym, które obecnie goszczą w mojej kosmetyczce.
Zapach kosmetyku raczej nie jest 100% kwiatem pomarańczy, mocno przebija aromat oczaru. Mi akurat on nie przeszkadza, ale jest to specyficzny zapach i wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu.
Konsystencję z czystym sumieniem pomijam, nie powiem jednak, że ” typowa dla toników” – koniec z używaniem tego sformułowania, bo obecnie używam toniku z Sylveco, który ma postać żelu o_O – płyn tonizujący z Fitomedu, jak sama nazwa wskazuje, jest jednak typowo wodnisty.
Przez ostatnie miesiące traktowałam go jak typowy tonik – rano i wieczorem, po demakijażu przemywałam nim buźkę, ale również odświeżałam twarz w ciągu dnia. Jakie są moje spostrzeżenia?
Przede wszystkim jest niesłychanie wydajny, moim zdaniem forma sprayu pozwala na zdecydowanie mniejsze dozowanie produktu. Dam płyn faktycznie dobrze tonizuje i koi skórę. Z założenia przeznaczony jest do skóry tłustej i mieszanej – pomaga regulować produkcję sebum, delikatnie wygładza i obkurcza pory. Skóra jest po nim miękka i chłodna – nie wzmaga podrażnień i nie powoduje ich. Nawet w okolicy oczu sprawdza się nad wyraz delikatnie.
Moim zdaniem bardzo dobrze przygotowuje twarz do dalszych zabiegów.
Do tych wszystkich plusów dorzucić muszę również „lajka” za skład – prosty i skuteczny. Bez udziwnień – moim zdaniem wystarczający jak dla tego typu produktu.
Ja jestem naprawdę zadowolona z tego płynu, a po przerobieniu naprawdę olbrzymiej ilości toników, wiem, że do tego z pewnością w przyszłości wrócę.
Za 200 ml kosmetyku zapłacimy ok. 12 zł – warto szukać w aptekach, sklepach zielarskich bądź bezpośrednio w sklepie internetowym KLIK. Jeśli wybralibyście ten ostatni to od razu skuście się na któryś z kremów serii ” Mój krem ” – są naprawdę warte uwagi 🙂
Właśnie go używam i jestem bardzo zadowolona 😉
Ja nawet nie spodziewałam się, że będzie to tak udany produkt 🙂
Chyba najlepszy kosmetyk jaki miałam z Fitomedu. Teraz kolejna butelka czeka na mnie do odebrania.
Ja bardzo polubiłam się też z Moim Kremem nr 7, ale fakt – płyn oczarowy to taki niespodziewany ulubieniec 🙂
Wygrałam go w rozdaniu u pewnej Marty :* i byłam z niego całkiem zadowolona. Na pewno jeszcze kupie ten psikach z Fitomedu, i mam ochotę tez na lawendowy. Różany mnie nie kusi – czystą wodę różaną można kupić tak tanio, że nie chcę kupować rozwodnionej. 😉
Hihihi :* Ja też mam ochotę na lawendowy, bo wodę różaną faktycznie mam w czystej postaci 🙂
Mój ulubiony, najlepszy z całej trójki płynów Fitomedu 😉
Oooo to dobrze wiedzieć, bo mi po głowie chodziła też lawenda 🙂
Ja również go mam, tylko czasami zapach jest dla mnie zbyt intensywny:)
Ja słyszałam, że zapach czystego płynu oczarowego bywa nieciekawy, ale o dziwo w mieszance był dla mnie nawet znośny 🙂
Mam ochotę na ten kosmetyk już od dawna ale nigdzie nie mogę go spotkać 😉
U mnie był w zielarskim, ale generalnie faktycznie ciężko dorwać Fitomed.
No ja niestety nie moge jeść cytrusów ani miec cos co ma smak zapach cytrusów wiec wszelkie pomarańcze cytryny grejpfruty i wszystkie kosmetyki z wit c odpadają
Ale kwiat pomarańczy zupełnie nie pachnie jak pomarańcza, to typowo kwiatowy aromat – ale w sumie pozostaje cytrusem, więc może uczulać.
Ja mam lawendową i bardzo sobie chwalę 🙂
Wygląda na to, że te płyny fitomedu to prawdziwy hit 🙂
Nie używałam go jeszcze, ale wszystko jeszcze mogę nadrobić 🙂
Hehehe jasne – no zresztą, taka mnogość kosmetyków jaka w tej chwili jest na rynku to istne szaleństwo, aż nie da się wszystkiego ogarnąć 🙂
Od dawna obiecałam sobie, że w końcu ten płyn wpadnie i w moje ręce, ale jakoś mi nie wychodziło. Teraz mnie zainspirowałaś trochę, może końcu się zmotywuję i go zdobędę 🙂
Skąd ja to znam 😀 Też sobie obiecuję, zapominam, potem znów obiecuję, potem zapominam i tak w kółko 🙂
Ma pewno kupię, bo już za dużo osób go wychwala 🙂
Fakt, to chyba jeden z najpopularniejszych produktów Fitomedu 🙂
muszę wypróbować, dużo pochwał o nim słyszę więc warto 😉
Wydaje mi się, że warto go poznać 🙂 Ciekawi mnie też wersja lawendowa 🙂
kurcze tyle juz o nim slyszalam 😉
A ciągle nie wpada w łapki? 🙂 Skąd ja to znam 🙂
Mam na niego wielką ochotę. I na różany i lawendowy też 😀
Ja też nie wiedziałam, na który się zdecydować bo kuszą wszystkie 🙂
mam i ja 😉 i podobnie jak Ty Marto bardzo go lubię.
Całe szczęście że mam jeszcze około 1/2 opakowania, bo lato w pełni 😉