Mam ostatnio tyle ciekawych produktów do pokazania na blogu, że zdecydowanie się na jeden konkretny danego dnia przysparza mi odrobinę problemu. Ponieważ wiem, że lubicie posty makijażowe zdecydowałam się pokazać dziś brązer Kobo Professional w odcieniu Nubian Desert. Gwarantuję, że jeśli do tej pory wahaliście się czy go kupić, to po moim poście wątpliwości się rozwieją.
Brązer zamknięty jest w prostej, klasycznej kasetce o dobrej jakości. Wyraźne zamknięcie na klik daje pewność, że kosmetyk nie otworzy się sam w czeluściach kosmetyczki.
W przeciwieństwie do swojego kolegi Sahara Sand, Nubian Desert jest ciemniejszym i chyba zdecydowanie chłodniejszym kolorem. Konsystencja jest przyjemnie aksamitna, kosmetyk jest drobno zmielony i w sam raz sprasowany. Jego aplikacja nie nastręcza problemów dzięki czemu nawet osoby o mniej wprawnej dłoni powinny sobie z nim poradzić.
Patrząc na kolor Nubian Desert możemy mieć wrażenie, że jest jakiś taki „brudny”. Bury, średni brąz o chłodnej tonacji. No i fantastycznie! Właśnie taki kolor najlepiej sprawdza się w konturowaniu twarzy. Pozwala uzyskać efekt cienia tam gdzie tego potrzebujemy. Ja zazwyczaj podkreślam załamanie pod kością policzkową, delikatnie wyszczuplam nos i sam szczyt czoła.
Raczej nie polecałabym tego kosmetyku stricte do „opalania” nim twarzy. Moim zdaniem konturowanie to jest to, do czego został stworzony.
Brązer nie należy do gatunku tych mocno napigmentowanych. Wręcz przeciwnie, na skórze jest jasny i subtelny. Osoby o ciemniejszej karnacji mogą czuć pewien niedosyt. Sama chciałabym żeby był ciut mocniejszy. Z tym jednak zawsze można sobie poradzić nakładając kosmetyk bezpośrednio na podkład. Tak robię z brązerem innej marki i sprawdza się to u mnie świetnie. Podobnie jest z Kobo – nie zostawia plam i łatwo się rozciera. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych kosmetyków do samodzielnej nauki modelowania twarzy.
Na zdjęciu bardzo delikatne podkreślenie rysów twarzy. Na żywo było zdecydowanie lepiej widoczne, ale oczywiście aparat „zjadł” zdecydowaną ilość koloru, łącznie z różem do policzków.
Podobnie jak w przypadku kosmetyków Sensique – Kobo wywodzi się z firmy Hean. Taka ciekawostka, myślę, że pozytywna.
Cena brązera Nubian Desert to ok. 20 zł – do kupienia w Drogeriach Natura. Myślę, że cena jest zdecydowanie atrakcyjna jak na tą jakość kosmetyku.
Macie swoje ulubione brązery? Bawicie się w konturowania twarzy?
Zabieram się zaraz za nadrabianie zaległości komentarzowych – ostatnio obowiązki nieco mnie przytłoczyły.
Mam go i jest całkiem fajny.
To naprawdę udany produkt 🙂
Przez zimę praktycznie wcale nie używałam bronzerów, jedynie róże. Teraz rozglądam się za jakimś broznerem na wiosnę, ale chyba jednak z tych z KOBO wolałabym jaśniejszą wersję Sahara Sand. 🙂
Do konturowania używałam, ale do opalania nie koniecznie. Sahara Sand jest na mojej skórze kompletnie niewidoczna 🙁
Bardzo ładny efekt 🙂
Dzięki 🙂
Bardzo ładny. Dziś kupiłam puder transparentny z tej serii. Jak się sprawdzi to i po ten bronzer pobiegnę:)
O – a ja jestem ciekawa tego pudru 🙂
Zainteresował mnie już jakiś czas temu, ale jeszcze nie kupiłam 😛
Ja też długo koło niego chodziłam 🙂
Bardzo fajny odcień. Właśnie takie "przybrudzone" kolory się u mnie sprawdzają najlepiej.
Takie są wręcz idealne do konturowania 🙂
ja właśnie się rozglądam za jakimś fajnym brązerem bo obecny mi się kończy i możliwe, że kupię Kobo:)
Myślę, że KOBO jest lepszy do konturowania, gorzej z opalaniem 🙂
Kupiłam go i zdecydowałam się na ten odcień, mimo że jestem bladziochem. I sprawdza się 🙂
Bo nie jest to mocno napigmentowany kosmetyk więc fajnie można go stopniować 🙂
Ładnie wygląda :))
Tak naturalnie 🙂
podoba mi się, będę mieć go na uwadze 😉
Myślę, że jest to produkt godny wypróbowania 🙂
Bardzo ładny odcień
Idealny do konturowania 🙂
Mam ten jaśniejszy odcień, ale na pewno skuszę się i na ten 😉
Ciemniejszy ma moc 🙂
Bardzo ładny efekt wywołał na Twojej buźce 🙂
Dzięki 🙂 Cieszę się, że nie tylko mnie się podoba 🙂
Od dłuższego czasu szukam brązera, który nie będzie na mojej twarzy wyglądał pomarańczowo. Jestem blada i cerę mam raczej w kierunku oliwkowej. Fajnie trzymają mi się brązery ze Sleeka, ale nie trafiłam jeszcze na mój kolor. Chociaż na wniosnę/lato powinnam się chyba rozejrzeć za czymś rozświetlającym 🙂
Właśnie mam podobnie – choć na zdjęciach ciężko to uchwycić to moja cera również ma oliwkowy odcień i bardzo ciężko mi dobrać właściwy odcień. KOBO spisał się na medal 🙂