Jakiś czas temu, rozmawiając z koleżanką weszłyśmy na temat płynów do higieny intymnej. Jakie było moje zdziwienie gdy oznajmiła mi, że ona używa tylko Lactacydu ponieważ jej pani ginekolog powiedziała, że wyłącznie on nadaje się do tego celu. Nie to, że mam coś do Lactacydu, ale powiedzmy sobie szczerze, jest on na rynku od jakichś 3-4 lat, to co w takim razie pani ginekolog polecała wcześniej ?!! Napary z rumianku, odwary z kory dębu ? Doprawdy trochę to śmieszne. Może nie powinnam spierać się z lekarzem, ale uważam, że na rynku dostępny jest szereg preparatów równie dobrze spełniających swoją rolę. Jednym z nich jest seria Ziaja Intima.
Używałam starej wersji, teraz używam nowej wersji i nigdy, ale to przenigdy się na niej nie zawiodłam. Po skończeniu płynu ochronnego z kwasem mlekowy, dla odmiany zakupiłam regenerująco-łagodzący z kwasem laktobionowym ( miałam również próbki Intimy z kwasem hialuronowym ). Moja opinia na temat tych kosmetyków jest jak najbardziej pozytywna.
![]() |
SKŁAD |
Płyn do higieny intymnej z kwasem laktobionowym ( bo na jego podstawie napisze recenzję ) posiada kremową konsystencję.
Ma delikatny, nie drażniący zapach i delikatnie się pieni.
Jest łagodny dla skóry, nie podrażnia a wręcz mam wrażenie, że koi wrażliwe okolice intymne. Producent zapewnia, że Intima wzmacnia naturalny system ochronny, redukuje ryzyko wystąpienia infekcji a także polecany jest jako preparat pomocniczy w łagodzeniu stanów zapalnych – nie wiem czy taka jest moja fizjologia, czy skuteczność płynu, ale nie zdarzyło mi się jeszcze borykać z jakimkolwiek problemem w okolicach miejsc intymnych. Dodatkowym atutem preparatu jest jego cena. Za 500 ml kosmetyku w wygodnym opakowaniu z pompką zapłacimy ok. 8 – 9 zł. Ja tymczasowo z pewnością nie będę poszukiwać innego.
Mój ginekolog też twierdzi, że Lactacyd jest najlepszy. Na własnej skórze się przekonałam, że ma rację i od 2 lat go nie zdradzam z innymi- a wcześniej przetestowałam kilka, w tym też ten z Ziaji. Opinie o nim sięgają 2003 roku (w internecie) więc jest znacznie dłużej niż 3-4 lata.
Ja pierwszy raz z Lactacydem spotkałam się tak globalnie właśnie ok. 3-4 lat temu, używałam, ale różnicy nie zauważałam. Być może to kwestia tego, ze ja nie miewam żadnych problemów jeśli chodzi o okolice intymne. Po porównaniu składów różnych preparatów tego typu, uparcie twierdzę, że jest przereklamowany.
Aaaa i polecam poczytać dlaczego lekarze chętniej przepisują bądź polecają pewne leki, a firma GlaxoSmithKline, produkująca Lactacyd już nie raz poniosła konsekwencje swoich poczynań. Dlatego właśnie te polecenia przestały mnie już przekonywać…
Lactacyd jest dobry, zgadza się, ale nie sądzę, żeby był to ósmy cud świata. Ziaja różowa (z kwasem mlekowym) jest równie dobra, a teraz używam Bielendy z żurawiną i też jestem bardzo zadowolona. Najważniejsze jest to, żeby zawierał prebiotyki, nie podrażniał i nie wysuszał delikatnej śluzówki. Jedyne, czego nie lubiłam w Ziaji to tych ich intensywnych zapachów. Nie wiem po co pakują tyle substancji zapachowych do takiego produktu jak płyn do higieny intymnej… i może nie chcę wiedzieć.
Tyle, że mi go lekarz nie polecał, tylko ja się spytałam o niego. Mnie niektóre płyny wcześniejsze podrażniały, uczulały, a Lactacyd nie, i odkąd go używam nie mam też z pęcherzem problemów (a miałam średnio co 2 miesiące). Dla mnie okazał się wybawieniem, więc nie powiem na niego złego słowa 🙂 Moja lekarka mi nigdy niczego nie polecała i nie wciskała- wszystko co możliwe to w tańszych zamiennikach, bo tam dużo uczennic i studentek chodzi, więc wiadomo 🙂
Rozumiem 🙂 Wiadomo, to co dla jednych jest świetne innym może nie pasować. Zgadzam się z fifruwajką, że Ziaja mogłaby delikatniej pachnieć. Ja na Lactacyd też, tak jak zaznaczałam w poście, nic złego nie mogę powiedzieć. Chciałam tylko zaznaczyć, że jest alternatywa 🙂
Jak się pisze takie artykuły, to trzeba mieć wiedzę. Na polskim rynku są TYLKO DWA żele spełniające wymogi ginekologiczne, to znaczy o PH 3,5. Jednym z nich jest jeden z Lactacydów. Pozostałe maja PH 4,5 do 5,5, a więc od lekko kwaśnego do neutralnego. W takiej sytuacji rownie dobrz emożesz się podmywać szamponem, czy żelem pod prysznic 🙂 Tylko PH 3,5 jest gwarancją właściwego podmycia – zniszczenia zarazków, bakterii, i całego świństwa, które gromadzi się na naszych zewnetrznych narządach rodny i tylko czeka by dostać się do pochwy.
Wiesz, mam 25 lat i nigdy przenigdy nie miałam żadnych problemów z narządami rodnymi, a podmywam się ( wedle Twego mniemania ) szamponem czy żelem. Za to koleżanki namiętnie ujeżdżające wymieniony przez Ciebie produkt wiecznie miały problemy z nawracającymi zakażeniami. Jeśli chodzi o wiedzę – wybacz, czasami warto się zastanowić EKSPERCIE z kim się rozmawia, bo w tej chwili znaczna większość blogerek to wykształcone osoby, osobiście jestem po kierunku biologiczno – chemicznym, więc pH nie jest mi obce. Zresztą wedle prawa fizyki trzmiel nie powinien lata, a lata, więc jeśli mi pasuje Ziaja, która posiada atest ginekologów z instytutu położnictwa i chorób kobiecych to będę jej używać. Czy sądzisz więc, że ginekolodzy nie znają się na kobiecej fizjologii?
Co do lactacytu – paskudne podrażnienie cewki moczowiej, tydzień bólu, sprawdziłam żadnej infekcji, czystość pochwy 1, analiza moczu ok, najgorsze jest jednak to, że od tamtego momentu drażni mnie już wląściwie wszystko, kiedyś używałam zwykłej ziaji i było dobrze, teraz nie mogę, zastanawiam się czy to nie jest problem w zmianie składników, może coś zmienili w składzie – cocamidopropyl betaine – czy kiedyś też to tak namiętnie dodawali do płynów, czy to jakaś moda. Podobno łagodny detergent, tyle, że w połączeniu z innym np. SLS może wywoływać alergie, zdaje się w USA okrzyknięty alergrnem któregoś tam roku. Znalazłam nawey płyn, który ma tylko ten jeden składnik myjący w składzie, ale coż nie był przyjazny.