Lubię Ziaję, może nie wszystkie produkty, ale generalnie uważam, że to taka sympatyczna, polska marka, z której każdy może znaleźć coś dla siebie. Tym bardziej jest mi głupio, gdy muszę napisać, że coś nie przypadło mi do gustu, a tak jest w przypadku ich serii rozświetlającej. O ile całą serię brązującą lubię, a chusteczki opalające są moim prywatnym hitem, o tyle seria rozświetlająca zupełnie nie spotkała się z moim uznaniem. Najgorsze z całej gamy okazało się bursztynowe masło opalizujące ( nie mylić z opalającym ) Sopot.
Masło do ciała od Ziai zamknięte jest w plastikowym, zakręcanym słoiczku. Dodatkowo posiada zabezpieczenie w postaci folii. To duży atut, ponieważ mamy gwarancję, że nikt nie grzebał, nie wąchał, nie macał masła przed nami.
Zapach to pięta achillesowa całej serii, dla mnie dziwny, sztuczny, zbyt mocny i drażniący. Naprawdę mi nie odpowiada. Konsystencja sama w sobie OK – budyniowa, niezbyt gęsta czy maślana, ale też nie przelatująca przez palce. Dość szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy.
Nawilża średnio, raczej powierzchniowo i po kolejnej kąpieli trzeba koniecznie powtórzyć aplikację. Brak długofalowego efektu.
Jak sama nazwa wskazuje masło jest „opalizujące” – nie oznacza to, że ma opalać ( jak niestety wiele osób sądzi ), ale ma rozświetlać. Kiedyś w modzie były pomadki opalizujące – dające lśniącą poświatę. Sądziłam więc, że masełko będzie tworzyło taki właśnie efekt „glow” w bursztynowym odcieniu. A guzik! Widzicie zdjęcie poniżej? Te drobne, srebrne punkciki? Ot i całość naszego wymarzonego „glow” 🙂 Miałam wiele kosmetyków z drobinkami, w większości były to cząsteczki miki, które pięknie odbijały światło. Tu jest takie troszkę nie wiadomo co… Ani nie rozświetla, ani nie opalizuje… Dla tych paru drobinek nawet nie opłaca się nakładać kosmetyku.
Skład? Moim zdaniem jest dość przyzwoity, już na opakowaniu znajdziemy info o kwasach Omega 3, Omega 6 i wit.E, które zawierają naturalne olejki, a także ekstrakty czy filtry mineralne, niestety całość dla mnie zbyt mało nawilżająca i odżywcza. Jeśli decyduję się na masło, a nie balsam to znak, że oczekuję nawilżenia, odżywienia, a nawet lekkiego natłuszczenia.
Za 200 ml kosmetyku zapłacimy ok. 12 zł. Często można wyczaić większą promocję. Ja akurat wiem, że na to konkretne masło ponownie się nie skuszę choćby z racji zapachu, dla takiego nawilżenia jakie zapewniają masła z Ziai zdecydowanie wolę kakaowe czy oliwkowe.
A jakie są Wasze doświadczenia z tymi masłami? Lubicie, czy nie koniecznie? Ja uciekam na wieś, a wieczorkiem odpowiem na wszystkie zaległe komentarze 🙂
Kiedyś bardzo lubiłam masła ziai, teraz jakoś ich nigdzie nie widziałam. 🙂
A w Rossmannie nie ma? Ja wiem, że tam kupowałam. W zapasie mam jeszcze oliwkowe, ale generalnie chyba je odpuszczam.
Serię brązującą z Ziaji również lubię, ale takie opalizujące czy rozświetlające kosmetyki raczej do mnie nie przemawiają 😉
Dobry balsam rozświetlający naprawdę podkreśla urodę, szczególnie opalone ciało – miodzio, ale to masło niestety jest do kitu :/ Na szczęście seria brązująca jest moim skromnym zdaniem jedną z bardziej udanych na rynku 🙂
Nie lubię żadnych rozświetlających wynalazków, nawet jeśli te drobinki byłyby lepiej zmielone…Z Ziaji miałam masło do ciała z serii Kozie Mleko, ale poza zapachem (który niestety zmieniał się potem na ciele…) i przyjemną konsystencją nie zachwyciło mnie….Nawilżenie bardzo krótkotrwałe. Lubię za to ich mydła pod prysznic, są świetne.
Te masła są dobre na krótką metę, u mnie też brak długofalowych efektów. Kosmetyki rozświetlające lubię, ale na konkretną okazję no i musi być to kosmetyk, który daje taką piękną taflę, a nie chamskie drobinki :/ Nie lubię brokatu :/
Efekt mógłby być lepszy 🙂
No niestety, ani nawilżanie, ani rozświetlanie. Zupełnie nie zgrał się z moimi potrzebami :/
Miałam pomarańczowe masło z Ziaji, niestety nie skuszę się więcej na żadne masełko od nich. Pachniało bardzo intensywnie, lekko sztucznie, nie mogłam tego znieść. Do tego podrażniało skórę, sprawiało że była piekąca i zaczerwieniona. Jestem fanką szybko wchłaniających się balsamów, mimo mojej dość suchej skóry ciała 😉
Rozumiem Cię doskonale, u mnie akurat kakaowe czy oliwkowe sprawdzały się nieźle, ale zapachy to też nie do końca moja bajka, a i nawilżacze znam o niebo lepsze.
Faktycznie bubel jakich mało! Też myślałam, że będą jakieś drobinki, a tu nic. Z opalizujących kosmetyków, wciąż funkcjonują cienie. Ma je m.in. Kobo i Inglot 😉
W sumie ja sama mam jakieś opalizujące cienie i w niewielkich ilościach, do niektórych makijaży mi służą. W balsamach lubię konkretną poświatę jeśli już ma rozświetlać, gdyby zależało mi tylko na nawilżaniu to kupiłabym wersję bez domniemanych drobinek 🙂 Szkoda, bo lubię Ziaję, ale nie mogłam pochwalić tego masła :/
No faktycznie kiepsko.
Kiepsko – resztę oddałam mamie, ona ma więcej cierpliwości do takich niewypałów, wszystkie zużywa do stóp 🙂
zapach mnie tez jest w stanie skutecznie zniechęcić do kosmetyku
Ja nie dawałam rady, po prostu drażnił mnie na maksa :/
ja miałam kiedyś krem i sprawdzał się super:) ogólnie lubię ziaję;)
Ja miałam całą serię i chyba najbardziej polubiłam krem pod oczy, sama lubię Ziaję, ale masło im nie wyszło :/
Pamiętam, że kiedyś namiętnie kupowałam wersję kakaową i waniliową. Tej drugiej nigdzie nie znalazłam i skusiłam się na kakaową. Wydaje mi się, że przez blogowanie zdecydowanie poprzeczka została podniesiona i raczej już nie powrócę do tych maseł.
O widzisz i to jest świetna konkluzja! Blogowanie naprawdę podnosi poprzeczkę 🙂
Zaszaleli z tymi drobinkami, nie ma co…
Ilość porażająca 😀 i do tego takie niezgrabne 😀
Maseł Ziai jeszcze nigdy nie miałam, ale te drobinki są bardzo rozczarowujące. Nie tego spodziewałabym się po rozświetlającym produkcie!
No jasne, jak dla mnie masło jest największą pomyłką całej serii, generalnie seria rozświetlająca nie jest mocną stroną Ziai 🙁
nie dla mnie, nie przepadam za produktami rozświetlającymi, a jak nie nawilża to całkowicie odpada
Ja lubię subtelne drobinki, delikatne smagnięcia rozświetlania, ale tutaj nie mamy nic. Wielka klapa.
A mnie zachęciłaś, wypróbuję!
Na Twoją odpowiedzialność 🙂
I loved the blog
Please visit: http://trendybutterfly.blogspot.pt/
:*