Może pomyślicie, że jestem stuknięta, ale szykując rzeczy na mój niestety króciutki, tegoroczny wyjazd postanowiłam pokazać Wam moją małą kolekcję pustych opakowań po kosmetykach. Są to przede wszystkim małe opakowania po kremach pod oczy czy płynach do demakijażu. Spieszę wyjaśnić dlaczego to robię. Otóż chyba każda z nas wie, że pakując walizkę na wakacyjny wyjazd, zależy nam, aby była ona jak najlżejsza. Ja do tej pory podróżowałam po świecie samochodem bądź autokarem, gdzie wymogi nie były bardzo rygorystyczne, inaczej jednak jest w przypadku podróży samolotem. Za nadbagaż po prostu się płaci. W drogeriach dostępne są zarówno mini wersje kosmetyków jak również opakowania podróżne. Moim zdaniem ich ceny są mocno przesadzone. Dodatkowo moje ulubione kosmetyki rzadko pojawiają się w tak małych opakowaniach, więc dlaczego mam się zmuszać akurat do tego co jest dostępne ?
Od kilku lat na każdy wyjazd zabieram swoje prywatnie zebrane opakowania podróżne. Po zużyciu kosmetyku w ciekawym opakowaniu dokładnie je myję i wyparzam. Z kosmetykami w słoiczkach sprawa jest prosta. Z płynami np. do demakijażu radzę sobie zdejmując plastikowy dozownik. Następnie suszę i chowam do szafki gdzie czekają na wyjazd. Wybieram pojemniki zakręcane, gdyż zmniejszają ryzyko otwarcia się kosmetyku i narobienia spustoszenia w bagażu.
Nie wiem jak Wy, ale ja z reguły kupuję kosmetyki w dużych opakowaniach – 400 ml odżywki, 400 ml balsamu itd. Gdybym miała wozić tak wielkie butle to bym się wściekła, nie mówiąc już o moim partnerze. Dzięki małym pudełeczkom, mogę zabrać wszystkie niezbędne kosmetyki, a nawet pozwolić sobie na coś, czego normalnie na wakacje bym nie zabierała np. krem do stóp czy 3 rodzaje kremów.
Moim faworytem, jeśli chodzi o krótkie wyjazdy jest opakowanie po mini wersji kremu solutions z Avonu. Kiedyś były w wersji na dzień i na noc w jednym opakowaniu. Mieści ono 10 ml kremu na dzień i 10 ml kremu na noc, dodatkowo jest zabezpieczone pokrywką, na wierzchu której narysowane jest słoneczko i księżyc, nie sposób się więc pomylić. Balsam wkładam do zakręcanego pojemniczka po małej masce do włosów. Żel pod prysznic do małej buteleczki po peelingu owocowym z Joanny itd. itp.
Dodatkowo, gdy zdarza mi się dostać gratisowy mini-produkt jak np. mały lakier do włosów, mały żel pod prysznic czy pastę, a także próbki w saszetkach to również staram się nie zużywać ich natychmiast, ale poczekać do planowanego wyjazdu. W tym roku to tylko kilka dni, ale cieszę się, że mam np. saszetki z płynem do higieny intymnej. Dzięki temu znów zaoszczędzę trochę miejsca.
Moje koleżanki początkowo śmiały się z mojej manii zbieractwa. Po wspólnych wakacjach w Grecji, nad węgierskim Balatonem czy Chorwacji zmieniły jednak zdanie. Zmniejszając objętość kosmetyczki mogłam pozwolić sobie na więcej ciuchów bądź dodatkową parę butów.
Małe opakowania przydatne są nie tylko na wyjazdy. Ostatnio kończyła mi się maseczka z minerałami z Morza Martwego i ciężko było wycisnąć ją z tubki. Dlatego rozcięłam opakowanie i resztę przełożyłam do słoiczka po kremie. Starczy jeszcze na dwa użycia, a ja nie muszę się męczyć. Tak samo postąpiłam w przypadku opornego żelu do mycia twarzy. Całość przełożyłam do wygodnego pudełeczka.
Gwarantuję, że jest to dobry sposób na ułatwienie sobie życia 🙂
Czy Wam też zdarza się bawić w takie ” chomikowanie ” ?
Lily napisał
też trzymam pojemniczki po bazach pod cienie i balsamach do ust zakręcanych małych- później daję tam kremy. Mam też kilka takich podróżnych małych pudełeczek i buteleczek z Rossmanna, bardzo je lubię ale ciężko je dostać bo ciągle wykupione 🙂 Miniaturki jak kupuje to też staram się takie by można było je jeszcze raz użyć, dezodorant też biorę w miniaturce bo lubię w sprayu a one mnóstwo miejsca zajmują (:
Donna napisał
ja też czasami wole coś dać do małego słoiczka po kremie jak gdzieś jadę a nie zabieram całej odżywki do włosów 🙂
uroda i włosy napisał
też tak robię 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Patrzcie, a ze mnie się śmiali, ze jestem zbieracz – bublownik, choć fakt, niektóre z moich koleżanek zatrzymały się na etapie kremu nivea ( nie umniejszając jego wartości ) 😀
Anonimowy napisał
nie ma tego u mnie dużo, ale mam pudełeczko po małym żelu od adidasa i kiedyś kupiłam szampon dove mini – te pudełeczka zachowałam i przy wyjazdach przelewam do nich właśnie szampon i żel pod prysznic. małych, zakręcanych pudełeczek po kremach niestety nie mam – żałuję. poza tym w szafce czekają saszetki z szamponami. będę miała okazję wykorzystać je już w weekend!:)
IVONA napisał
faktycznie ceny mini produktow sa duzo wyzsze:)calkiem niezly pomysl na podroz choc ja nie mam w zwyczaju chomikowac pustych opakowan…ale niektore moze warto zaczac, np zakrecane pudelka po peelingach:)
pozdrawiam:)
JednoSpojrzenie napisał
Fakt, nie trzymam wszystkiego, zakopałabym się w tym 🙂 Ale warto skompletować sobie taki podróżny zestaw. To i oszczędne i wygodne 🙂
kobiece szufladki napisał
też tak robię, takie pojemniczki zawsze się nam przydadzą!
JOANNA napisał
czasami tak robie choć często je wyrzucam bo nie mam miejsca:)
http://ingasz.blox.pl napisał
ale fantastycznie a już myślałam że tylko ja taka jestem. Mam z 7 opakowań po dwufazówcę z ziaji, na szampon żel i odzywkę i resztę. Jak jeszcze był dobry dla mnie ten płyn bo po n-tym opakowaniu zaczęły mi się czerwienic oczy. Jak dojdzie kolej do dwufazowego z avonu to tez będzie ładne małe opakowanie 🙂 fajny blog!!! przyjemnie się czyta 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Dziękuję bardzo, miło mi wiedzieć, że się podoba 🙂
Ja właśnie żałuję, że zbyt późno wpadłam na pomysł żeby zostawiać opakowania np. po płynach do demakijażu. Na szczęście dwa mi się uchowały 🙂
Maxi Kraina napisał
świetny pomysl ! tez zaczne tak robic 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Polecam ! Oszczędność miejsca i własnych mięśni 🙂