Pierwszy raz w życiu mam lakier do paznokci o takim kolorze i wykończeniu. Zawsze mi się wydawało, że nieco metaliczna perełka to babciowy styl 😀
Na żywo kolor prezentuje się właśnie jak białe perły z leciuteńką domieszką bardzo, bardzo delikatnego różu, aż żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia właśnie w porównaniu z moim naszyjnikiem. Musicie mi wierzyć na słowo 🙂
Nie mogę powiedzieć, że jest to mój ulubieniec jednak ostatnio chętnie do niego wracam. Ładnie wysmukla paznokcie i dłonie. Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom może nie przypaść do gustu bo dla mnie pierwsze wrażenie było lekkim szokiem i przez myśl mi przebiegło ” cholera, co ja sobie kupiłam ” 😀
Od strony technicznej tyłka nie urywa. Aby uzyskać efekt taki jak na zdjęciach nałożyłam trzy warstwy, a i tak delikatnie przebijały końcówki. Choć pędzelek jest cienki to aplikacja jest szybka i łatwa. Lakier szybko schnie i szybko się utwardza więc często sięgam po niego gdy mam mało czasu.
Przy pierwszym nałożeniu odprysk pojawił się już po trzech dniach, jednak kolejne próby wypadały o wiele lepiej – 5 dni bez najmniejszego uszczerbku ( bez topu ). Zakładam więc, że odprysk był wynikiem konkretnego urazu mechanicznego bo w końcu lakier na paznokciach nie zwalnia z normalnych, codziennych czynności jak zmywanie i sprzątanie.
Odcienia Imported Champagne szukałam ostatnio w Hebe, gdzie jest promocja na lakiery Essie ( ok. 31 zł, nie pamiętam dokładnie ile ), ale go nie znalazłam, więc śmiem podejrzewać, że nie był on kolorem ze stałej oferty.
A jakie jest Wasze zdanie na jego temat ? Przyznam, że jestem bardzo ciekawa 🙂