Dzisiejsze, wyjątkowe święto natchnęło mnie do przemyśleń. Nie byłabym z pewnością tu gdzie teraz jestem gdyby nie moja mama. Ona sama nigdy by się do tego nie przyznała, ale ja doskonale wiem, że jest wcale nie mniejszą maniaczką kosmetyków niż ja. Nawet nie zdawałam sobie wcześniej sprawy ile kosmetycznych nawyków, przekonań i upodobań odziedziczyłam właśnie po niej.
Lepiej używać kosmetyków niż ich nie używać
Moja mama jest najlepszym przykładem tego, że systematyczna pielęgnacja cery naprawdę wydłuża młodość. OK – ona ma dobre geny, zarówno mama jak i jej kuzynki wyglądają świetnie i nikt nie dałby im tyle lat ile faktycznie mają. Ja niestety do mamusi w kwestii cery, figury czy urody się nie wdałam, ale w kwestii kosmetyków i owszem. Z tego co wiem, od najmłodszych lat dbała o cerę, nie ma dnia żeby nie rozpoczęła go i nie zakończyła odpowiednią pielęgnacją. Zawsze zwracała uwagę na odpowiedni dobór kremu na dzień, na noc i pod oczy. Nigdy nie był to przypadkowy, pierwszy lepszy krem.
Krem Nivea – a co to takiego?
Mnóstwo moich znajomych zachwala klasyczny krem Nivea czy Bambino. ” Moja babcia go używała, moja mama go używała, u mnie też zawsze jest”. Absolutnie nikogo nie krytykuję, jeśli im służy to OK. Z domu jednak nie wyniosłam tej miłości. Nigdy w życiu nie było u nas klasycznego kremu Nivea, że już o Bambino nie wspomnę. Moja mama zawsze twierdziła, że jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego, a kosmetyki dla dzieci zostawmy dzieciom bo to nie one robią efekt niemowlęcej cery i jak zaczniemy używać kremu dla dzieci to nie znaczy, że dorobimy się „baby face”. Cóż – nic dodać nic ująć.
Oczyszczanie
Wieloetapowy demakijaż to wcale nie wymysł Koreanek. Moja mama robi tak od zawsze. Nie ważne czy jest po imprezie, chora, zmęczona czy nie wiem co jeszcze. Zawsze, ale to zawsze oczyszcza twarz przed snem. Najpierw mleczkiem ( choć dała się niedawno przekonać micelom ) aby zmyć makijaż. Potem oczyszczanie twarzy wodą i tu ciekawostka – moja mama myje twarz mydłem i podobnie jak Mixineczka, ma tak samo piękną cerę. Wiadomo, że wiek robi swoje, ale gdy wspominam mamę te 20 lat wstecz, muszę przyznać, że ja przy niej wyglądam jak jakiś kostropaty smok.
Na koniec tonik. To chyba po mamie odziedziczyłam miłość do tego produktu i po prostu nie wyobrażam sobie bez niego dnia.
Oczyszczanie to nie tylko demakijaż. Rano też trzeba umyć cerę choć wiem ( o zgrozo ), że wiele osób tego nie robi. Nigdy nie widziałam, żeby moja mama nie rozpoczęła dnia od umycia twarzy wodą i mydłem i nie przetarła jej tonikiem. Zawsze tak zaczyna dzień ( czasami wyprzedzi to papieros – tak, wiem, nie możemy z tatą namówić jej do rzucenia i pomyśleć, że nawet z papierosami ma tak ładną cerę… ).
Olejowanie włosów
Boom i szał na olejki zaczął się stosunkowo niedawno, ja zaś od dziecka wspominam mamę chodzącą po domu przez kilka godzin z olejkiem i folią na głowie. Zawsze też powtarzała, że kosmetyki kosmetykami, ale maska z żółtka, olejku i kilku kropel cytryny bije je na głowę. Coś w tym jest 🙂
Makijaż to kwestia umiejętności, a nie narzędzi
Ile razy słyszałam jak ktoś chwali makijaż mojej mamy… I pomyśleć, że ona całe życie maluje się pacynkami. Róż do niedawna nakładała puszkiem do pudru, a co najśmieszniejsze malowała się w miniaturowym lusterku. No ja tego czasami nie ogarniałam, a i tak zawsze wychodziło jej to perfekcyjnie. Moja mama ma taką cerę, że podkłady całe życie były jej obce. Być może dlatego teraz wygląda jak wygląda. Wiadomo, że kiedyś „pudry w kremie” bywały po prostu fatalne.
Zawsze główną rolę w makijażu grają u niej oczy – przykłada dużą wagę do odpowiedniego roztarcia cieni. Nigdy makijaż nie wygląda na tandetny czy przerysowany.
Mniej znaczy więcej
Formułka wyświechtana jak portki na tyłku, ale naprawdę ma sens. Akurat moja mama nie czuje się najlepiej w mocnych szminkach i zawsze wybiera te delikatne, ale oko podkreśla intensywnie. Mi jednak zawsze mówiła, że jak daję czadu z ustami to oko nie może być przesadzone. Staram się trzymać tej zasady i faktycznie widzę, że przesada nigdy nie jest korzystna.
Systematyczność, systematyczność, systematyczność…
U mnie z tym bywa ciężko. Mama natomiast konsekwentnie zawsze stosuje balsam do ciała, ma czas nakremować stopy czy położyć maseczkę. Suche skórki? Ileż razy słyszę na nie narzekania u dziewczyn, a moja mama zapytałaby pewnie „a co to takiego i jak wygląda?”. Ona zawsze jest nawilżona do potęgi – zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz.
Ruch to zdrowie
Nie wiem, naprawdę nie wiem po kim jestem taka antysportowa. Moja mama wszędzie chodzi pieszo – do pracy, na zakupy, na imprezę i nigdy nie narzeka, że daleko mimo, że ma spore problemy z kręgosłupem. Od wczesnej wiosny do jesieni nagina na rowerze. W domu nie usiedzi 5 minut tylko cały czas coś robi. Dotleniony organizm faktycznie przekłada się na wygląd cery. Moja mama zawsze ma ładny koloryt, nigdy nie jest blada, nigdy nie jest jej zimno bo ma dobre krążenie.
Nowości
Wierność kosmetyczna nie jest dla niej. Ciągle wynajduje jakieś nowinki w gazetach i pyta mnie czy warto dany kosmetyk kupić. Czyta opisy, składów niestety nie kuma, ale robi ze mną szybką konsultację. Po co tkwić w miejscu skoro można spróbować czegoś innego?
Myślę, że to takie główne punkty bo drobniejszych znalazłoby się jeszcze trochę 🙂
Wszystkim mamom w tym szczególnym dniu życzę zdrówka, uśmiechu i pociechy ze swoich latorośli – reszta sama przyjdzie 🙂
simply_a_woman napisał
piękny tekst.
moja mama niestety kosmetykami się specjalnie nie interesuje. ba! trudno jej zrozumieć, czemu maluję się na co dzień skoro w niedzielę wystarczy :/
JednoSpojrzenie napisał
Dziękuję 🙂
Wiesz, jakby nie patrzeć to dość logiczne i praktyczne podejście. Poza tym piękno tkwi w różnorodności, nie każdy musi kochać kosmetyki. Moja mama np. nie jest wybitnie zakręcona na punkcie kuchni i nigdy w życiu nie piekła ciasta, ale cssiiii… 😀
Cammy napisał
Świetny wpis, bardzo pięknie ujęłaś swoją mamę 🙂 Czytając ten wpis pomyślałam że chcę być jak Twoja mama 😉 Prawie wcale nie używam balsamów do ciała (ale staram się to poprawić), mój makijaż idealny nie jest. Fakt faktem, najważniejsza jest systematyczność. 🙂
Świat Kosmetykoholiczki napisał
Super wpis, bardzo chętnie przeczytałam od deski do deski i przy okazji dowiedziałam się czegoś o Twojej mamie 😀 Fajnie mieć taki wzór w domu, bo jednak jak się wpoi pielęgnację od najmłodszych lat to później jest łatwiej 😀
Ola Maciejczyk napisał
Jaka super mama. Czytało się to jak opis przyjaciółki! <3
Justyna Wiśniewska napisał
U mnie króluje krem Nivea ale nie mam pojecia czy w domu babci był 😉 Mojaja mama malowała sie do czasu – jak powąznie zachorowała to przestałą teraz jej tylko czarna kredka służy i o 😉 more is less 😉
nika napisał
Ohh, ale super 🙂 U mnie krem Nivea był, ale już nie ma. A co do makijażu i kosmetyków w ogóle… mama prawie ich nie używa. Przed jakąś imprezą my (ja i siostra) ją malujemy, tak poza tym kompletnie to ignoruje. No cóż. Maluje sobie tylko paznokcie u stóp i czasem ją najdzie na manicure, ale to już też naszego autorstwa XD Nie wszystkie mamy idą z duchem czasu ^^ Osobiście uważam, że wygląda dobrze i bez makijażu, ale cóż, mogłaby podkreślić swoją urodę, bo z nim wygląda jeszcze lepiej 😀
Megly napisał
No i super! Mądra mama! Zaszczepiła Ci wiele ogromnie ważnych rad, mądrości, które możesz kultywować. Fajnie, że także lubi kosmetyki, eksperymenty z nowościami, a nie jedynie kremik Nivea 😉 Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu życzę 🙂
Ania Wanna napisał
Ale masz fajną mamę 🙂 Moja nigdy się nie malowała więc ja też mam to po niej i też się nie maluję