Niedawno pojawił się na Wizażu artykuł o redakcyjnych ulubieńcach października. Jako nowość wymieniony był właśnie balsam Dove. Hmmm… nie wiem jakim cudem, ale ja taki kupiłam prawie rok temu w Rossmannie i mam jeszcze reszteczkę, którą właśnie wykańczam. Być może o czymś nie wiem, ale butelka zdaje się być toczka w toczkę identyczna.
Balsam kupiłam z myślą o zimie. Powietrze wysuszone przez ogrzewanie działa na moją skórę wprost destrukcyjnie. Grubsze swetry i spodnie, a w szczególności rajstopy bardzo dogryzają mojej skórze. Choć nie jestem wielką fanką Dove i być może dlatego balsam mnie nie oczarował.
Przede wszystkim kosmetyk nadaje się do naprawdę suchej, a wręcz przesuszonej skóry. Ma dość gęstą konsystencję, łatwo rozprowadza się na skórze jednak dość długo wchłania. U mnie często zostawiał lepką warstwę co niestety mi przeszkadza.
Bardzo lubię jego zapach, wiem, że to niezdrowo, że jest tak mocno perfumowany, ale nic na to nie poradzę, że mi się podoba 🙂
Jeśli chodzi o samo nawilżanie i odżywianie to efekty są widoczne już po pierwszym zastosowaniu. Skóra jest wygładzona, nawilżona i ukojona – nawet w przypadku łuszczącej się skóry. Mam jednak wrażenie, że nie nawilża on dogłębnie, a jedynie daje powierzchowny efekt.
Nie podoba mi się to, że zawiera parabeny – tak jak już wielokrotnie pisałam, nie ufam tym substancjom i staram się unikać. Balsam zawiera również mega dużo silikonów pod różną postacią i generalnie jego skład nie jest oszałamiający.
Butelka wygodna, łatwe otwieranie, stabilnie stoi na nakrętce gdy chcemy wydobyć resztki.
Za 400 ml zapłaciłam w promocji ok. 16 zł jednak średnia cena to chyba ok. 20 zł, a może i więcej.
Dla mnie cena zbyt wygórowana jak za taką jakość. Nie mogę powiedzieć, że nie polecam, bo myślę, że osoby z przesuszoną skórą mogą być z niego bardzo zadowolone. Ja jednak na przyszłość będę szukać czegoś bardziej przyjaznego dla mojego ciała.
![]() |
SKŁAD |
nie miała jeszcze balsamów z tej firmy ;P
Nic straconego Kochana 🙂
Miałam kilka produktów Dove, ale nie przemawiają do mnie
No to widzę, że mamy podobne zdanie 🙂
Moim zdaniem Dove nie powinien nigdy wychodzić poza produkcję zwykłych mydełek – uwielbiam je i tylko dzięki nim znam nazwę tej firmy. Reszta produktów całkiem przyziemna z oszałamiającą ceną. Ale takiej sknery jak ja to tak łatwo nie wezmą 😉