Studia w moim życiu wiązały się z jednym, poważnym utrudnieniem. Jak mieć zawsze ze sobą te kosmetyki, których chciałabym użyć ? Bo jak tu wozić 400 ml balsamu w jedną i w drugą stronę ? Ciężka walizka to naprawdę jedna z najgorszych rzeczy w ciasnej podróży swojskim PKS’em. W ten sposób dorobiłam się prawie że podwójnej kolekcji kosmetyków pielęgnacyjnych. Kosmetyki do makijażu wolałam jednak wozić ze sobą.
Po przeczytaniu wczoraj podobnej notki tego typu na blogu Kosmetyczka Agaty link tu -> KLIK postanowiłam uwiecznić też mieszkanko moich kosmetyków. Od razu na wstępie powiem, że nie będzie ono wyglądało tak zachwycająco jak u Agaty. Może gdy dorobię się choć odrobiny stabilności to to się zmieni ( a najlepiej własnej toaletki, o której marzę chyba od dziecka ).
Swoje kosmetyki przechowuję na czterech półkach komody. Reszty półek Wam nie pokażę bo, jak to się mawia, mydła i powidła tam nie brakuje i nie chcę jeszcze bardziej psuć efektu 😛
Jedna połówka komody jest zamykana, druga zaś otwarta. Zdjęcie podzieliłam na 4 części i o każdej z nich naskrobię kilka słów.
1. Na tej półce trzymam w koszyczku swoje akcesoria i kosmetyki do makijażu. Już dawno przestały się w nim mieścić i muszę wreszcie zrobić z tym porządek. Wszystko trzymam razem. Cienie, kredki, tusz, podkład, puder – jednym słowem każdą rzecz, która z makijażem ma coś wspólnego.
W blaszanej, kolorowej puszcze trzymam wszystkie swoje próbki i mini produkty. Ostatnio zrobiłam tam mały remanent. Wyrzuciłam stare, niepotrzebnymi podzieliłam się z mamą, a przy okazji dowiedziałam się co w ogóle mam 🙂
Z tyłu, w torebce z L’oreala z gołą panią trzymam moje frotki, spinki i inne pierdółki do włosów. Jako że na co dzień chadzam w rozpuszczonych to leżą one praktycznie nieużywane. Jest tam też masa starych, pokrytych aksamitem, dużych frotek. Nie wiem jak to się zwało, ale chyba powinnam już to wyrzucić, ale jakoś nie mam serca. W czarnym pudełku jest coś, co w najbliższym czasie planuje oddać w dobre ręce na moim blogu czyli organizer kosmetyczny z małym zestawem pędzli i akcesoriów do paznokci.
2. Ta półka „powstała” stosunkowo niedawno. Mam dużo kosmetyków ” na zapas ” i strasznie zawalały mi miejsce, więc postanowiłam władować je w karton, aby nie były narażone na bezpośrednie padanie światła i upchnąć właśnie na tą półkę. Potrzeba matką wynalazku jak mawiała moja historyczka, wynalazek może nie odkrywczy, ale sprawdził się idealnie. Gdy czegoś potrzebuję, wysuwam nieco pudełko i wyciągam daną rzecz. Szybkie i wygodne. A że obok zostało jeszcze trochę miejsca to postanowiłam przeznaczyć je na moje perfumy. Nie stoją na słońcu, a mam je zawsze pod ręką.
3. Ta półka to istny misz – masz. Znajdują się na niej kosmetyki do pielęgnacji prawie że każdej części ciała. Na samym końcu trzymam te których używam najrzadziej, bądź te, które okazały się bublami i czekają na oddanie komuś, kto chciałby ich używać np. ten KLIK lub ten KLIK. Dalej znajdziecie wszystko, od kremów do stóp przez preparaty do włosów, aż do kosmetyków, których używam na co dzień czyli toniku, kremów, balsamu, resztek kosmetyków przełożonych w mini opakowania itd. Jednym słowem cała gama codzienniaków.
4. Na końcu ostatniej półki, oprócz zapasowych produktów higienicznych trzymam również pojemniczki po kosmetykach, które służą mi jako podróżne opakowania bądź przechowuję w nich resztki preparatów, które ciężko wyciągnąć z opakowania. Obok stoi kosmetyczka z moją wygraną dawno temu suszarką. Suszarki używam bardzo, bardzo rzadko, a dziwnym trafem weszłam w posiadanie trzech ( żadnej nie kupiłam ). Nie są jakieś wybajerzone i nikt nie chciał ich wziąć, a że wyrzucić szkoda, no to stoją. Na suszarce spoczywają moje dwie rękawice, których używam, gdy wykonuję peeling ciała. W różowym koszyczku znajduje się cała gama moich lakierów do paznokci – jak widać ostatnio koszyczek zrobił się już nieco za mały… Trzeba znów podzielić się tymi, z których już nie korzystam. W seledynowym koszyczku trzymam preparaty w saszetkach czyli peeling, maseczki, widać nawet szamponetkę z Marion do której zabieram się już od kilku miesięcy. Ponadto patyczki do skórek, nożyczki i pilniczki jak również produkty w malutkich opakowaniach np. jedwab do włosów z Biosilka. Z boczku, po cichutku, leżą sobie patyczki z Rossmanna z cienką i szeroką końcówką do poprawek w makijażu.
Czego nie trzymam w szafce ?
Szminek, błyszczyków i balsamów ochronnych – noszę po 10 w każdej torebce, wiem, ze to głupie ale nigdy nie mogę zdecydować się, którą zabrać.
Szamponów, odżywek, pianki, żelu do włosów, żelu do mycia twarzy, płatków kosmetycznych itp. – to wszystko stoi w łazience.
No i to chyba tyle o tym jak wyglądają moje kosmetyczne czeluście. Nigdy nie pisałam jeszcze posta typu ” denko”, zawsze wywalam opakowanie, a dopiero potem myślę, że mogłoby się przydać ( w tym miesiącu wyrzuciłam już buteleczkę po podkładzie czy tubkę po maseczce ). Muszę zebrać się w sobie… może za miesiąc się uda 🙂
Coonfiesame napisał
Dużo tego 🙂
fifruwajka napisał
Nie aż tak dużo. Całkiem pokaźny zbiorek, ale widać, że nie ma w nim jakiejś niezdrowej przesady. Ja mam toaletkę, była zrobiona na zamówienie i trochę źle została jednak zaprojektowana. Wygląda jak zwykłe biurko z dwiema szufladami i olbrzymim lustrem. Lustro jest super, choć i tak przy robieniu makijażu posiłkuję się mniejszym, stojącym dwustronnym z Lidla. Ale sama toaletka nie jest aż tak praktycznym i niezbędnym meblem jak by się mogło wydawać, a też baaardzo długo o niej marzyłam zanim ją dostałam.
JednoSpojrzenie napisał
Hmmm… bo to chyba takie marzenie każdej dziewczynki 🙂 A co do kosmetyków, też nie uważam, że tak dużo jak na takiego maniaka jak ja, trochę rzeczy wygranych jak np. Ziaja robi dodatkowy tłum 🙂
Agu napisał
Fajnie to sobie wszystko zorganizowałaś 🙂 Mi się toaletka z prawdziwego zdarzenia marzy, oj marzy;>
JednoSpojrzenie napisał
Dzięki 🙂 Choć i tak zakochałam się w Twoich szufladkach, mój chłopak pracuje, że tak powiem " w meblach " więc może namówię go żeby na gwiazdkę mi coś w podobnego zrobił 🙂 A co do toaletki, ach… może kiedyś 😀
pani domu napisał
Bardzo lubię tego typu posty.
Tag torebkowy oglądam z wypiekami na twarzy, lubię oglądać denka..
Podpowiedziałaś mi jak się ogarnąć z zapasami – bo to co muszę mieć pod ręką zawala łazienkę, a większe zapasy stoją schowane 🙂 ( przed oczami męża – czego oczy nie widzą tego sercu nie żal ) 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Mam nadzieję, że będzie ich niedługo więcej bo ostatnio czasu miałam mało. Poza tym do końca czerwca mieszkam w Wawie, a tam studenckie nieco spartańskie warunki nie stwarzają wielkich możliwości:/