Jeśli napisałabym Wam, że perfumy zmieniam wraz z każdą nową porą roku to byłabym mega ściemniaczem… Ja przez cały rok kocham intensywne, mocne zapachy i letni, cytrusowa świeżość to nie moje klimaty. Mam jednak takich 3 ulubieńców, którzy są wprost stworzeni na chłodne dni. Rozgrzewają, rozpalają i nadają klimat. Dziwnym zrządzeniem losu, wszystkie okryte są fioletem.

Thierry Mugler – Alien
Ten zapach towarzyszy mi od wielu lat. Poznałam go dzięki mojej przyjaciółce, od której dostałam próbkę. Od tego czasu zawsze muszę mieć go w zapasach. Sprawę ułatwia fakt, że mam opakowanie napełnialne, więc mogę kupować wersje do nalewania, a przy okazji 30 ml to idealna wielkość również do torebki.

Nuty zapachowe
Mam wrażenie, że to jeden z tych zapachów, obok których nie można przejść obojętnie. Albo się go kocha, albo nienawidzi. To kategoria orientalno-drzewna, więc już po tym można się spodziewać niezłego kopnięcia.
Nuta głowy – jaśmin
Nuta serca – akordy drzewne
Nuta bazy – ambra

Powiedzieć, że to perfumy złożone i wielowymiarowe byłoby kpiną. To zapach z jednej strony tak prosty, a z drugiej tak głęboki i intensywny, że nawet jeśli komuś się nie spodoba to i tak nie da się go nie zauważyć. Upajający jaśmin, który otula lekko duszną chmurą spotęgowany jest przez nuty drzewne. Ciepła i mocy dodaje ambra, czyli bursztyn. Od lat w moich perfumach przewija się jaśmin, ale Alien to taka kwintesencja jego mocy. Odkrywam go ciągle na nowo.
Trwałość
Według twórców powyżej 8 godzin. Według mnie? Czasami wyczuwam go na ciuchach nawet po praniu. Dla mnie to mocna i trwała torpeda.
Carolina Herrera – Good Girl
To chyba jeden z najpopularniejszych zapachów ostatnich lat. Śmiem twierdzić, że przez flakon. Choć to nieco kuriozalne, to ja sama zwróciłam na niego uwagę właśnie za jego sprawą.

Nuty zapachowe
I znów kategoria z gamy orientu czyli orientalno-kwiatowa. Większość moich perfum pochodzi właśnie z tej stajni. A Good Girl to zapach niesłychanie złożony i skomplikowany. W pierwszej chwili taki ” nie mój „, cytryna w nutach głowy mnie w nim drażniło, ale wystarczyła chwila i już byłam kupiona.

Nuty głowy – migdał, kawa, bergamotka i cytryna
Nuty serca – jaśmin, tuberoza, irys, róża bułgarska i kwiat pomarańczy
Nuty bazy – fasola tonka, kakao, drzewo sandałowe, wanilia, pralina, cynamon, cedr, drzewo kaszmirowe, paczula, ambra i piżmo

Ten zapach w 95% składa się z moich ulubionych nut zapachowych. To tak jakby ktoś przyszedł i powiedział ” pani Marto, a co pani lubi w perfumach?” – „yyyy…. bla bla, blablabla”. „OK, to my to pani wrzucimy”. Gdy pierwszy raz czytałam poszczególne akordy, mówiłam nieee taki miks nie może się udać. Tego jest za dużo. Biorąc pod uwagę moją miłość do takiego prostka jakim jest Alien, Good Girl wygląda jak świąteczna choinka u babci Gieni. Ale zakochałam się po uszy. Moim zdaniem najbardziej wyróżnia się w nim tonka i kakao nadając słodyczy i ciepła. Białe kwiaty to tło, które odświeża mieszankę, a miks ciężkich nut bazy okrywa wszystko mocą.

Trwałość
Bardzo dobra choć nie aż tak jak Alien. Ostatnie nuty ulatują gdzieś pod wieczór. Jedyne co może zniechęcać to ta gigantyczna popularność.
Oriflame – Magnetista

„Tu Mugler i Herrara, a Ty wyskakujesz z Oriflame?”. A tak! Bo ja bardzo lubię katalogowe zapachy. Nie lubię natomiast bab, które kupują chamskie podróby od maj frienda z Wólki Kosowskiej i szczycą się, że mają Szanela… Kobieto jak Cię nie stać na perfumy za 3 stówy ( mnie też nie zawsze stać ), to kup sobie Oriflame i gwarantuję, będziesz zadowolona i przynajmniej masz pewność, że to przebadane i nie dostaniesz jakiegoś syfu po rozlewania w Bóg raczy wiedzieć jakich warunkach…
Tyle słowem wstępu…
Magnetista to nowość w moich zbiorach, a już zdążyła zawładnąć moim sercem. Kategoria? kwiatowo-drzewno-piżmowa, czyli jest mocno! Producent zapowiada, że to kompozycja o potwierdzonej naukowo skuteczności, która wabi mężczyzn… Strach się bać…
Nuty zapachowe
Nuty głowy – neroli, różowy pieprz i czarna porzeczka
Nuty serca – passiflora, jaśmin i kwiat brzoskwini
Nuty bazy – piżmo, drzewo sandałowe i wanilia

3 zapach i 3 raz jaśmin. To chyba najspokojniejsza kompozycja ze wszystkich trzech. Mocno kwiatowa, lekko słodka, ale nie pozbawiona mocy i ciepła. W pierwszej chwili mocno pieprzna, ale już po chwili wyraźnie odczuwamy nuty serca, zwłaszcza kwiat brzoskiwni. Wanilia, na całe szczęście, bardzo delikatna i praktycznie nie wyczuwalna, pięknie komponująca się z piżmem i nadająca całości trwałości i charakteru. Śmiem twierdzić, że ta mieszanka faktycznie może działać na męskie zmysły. To bardzo kobiecy zapach, ale dość bezpieczny.
Trwałość
8 godzin, raczej nie więcej, ale zdecydowanie warto.
Jak widać moje upodobania są dość spójne. Rzadko robię wyjątki i tak naprawdę poza ciążą, nigdy nie umiałam się zmusić do lżejszych kompozycji.

Nie są to moje zapachy, ale flakony bardzo urocze 🙂
Ja mam słabość do fioletu – chyba da się zauważyć 😀
Zapachów nie znam ale pięknie sie prezentują. Trwałość Alien mnie zaintrygowała 🙂
No ja go wyczuwam bardzo długo, CH aż tak długo nie pachnie 🙂
Nie znam niestety żadnego, ale buteleczki są mega!
No trzeba przyznać, że designerom należy się premia 😀
Uwielbiam Alien
Oj alien dla mnie niestety zbyt intensywny miałam parę podejść ;p za to good girl uwielbiam 😀
Ja nie zmieniam zapachów wraz z porą roku ,no z wyjątkiem lata -wtedy stawiam na świeże zapachy i ograniczam je do minimum.
W pozostałe pory roku ,używam słodkich zapachów ☺
Pozdrawiam
Lili
Znam tylko Alien ale wszystkie flakony musze przyznać że bardzo jesiennie wyglądają 🙂 pozostałe dwa zapachy musze koniecznie sprawdzić 🙂
Herrery uwielbiam <3
Herrera tak, fajna jest 🙂 też ją lubię mogłabym jeszcze wersję Legre (lengre czy jak jej tam) przygarnąć ;D
Moi ulubieńcy pochodzą z domu Lancome 😀 (LVEB i La Nuit Tresor). Z tych Twoich lubię Good Girl.
Super wpis, fajnie się czyta. Czekam na kolejne, muszę częściej odwiedzać twój blog bo każdy wpis to super inspiracja.