Jestem wielką fanką peelingów wszelkiej maści, zarówno tych do ciała jak i do twarzy. O ile do ciała sięgam po konkretne zdzieraki tak do twarzy od wielu lat preferuję peelingi enzymatyczne. Moja skłonna do niedoskonałości cera reaguje na nie dużo lepiej niż na mechaniczne pocieranie. Przerobiłam wiele kosmetyków, które nie robiły nic. Trafiło się kilka średniaków, ale prawdziwych perełek trzeba szukać dosłownie ze świecą. Przyznam szczerze, że do peelingu enzymatycznego Cleanology Dr Ireny Eris wróciłam po latach dzięki uprzejmości pani Magdy. Byłam przekonana, że został wycofany z produkcji bo wiecznie nie mogłam go namierzyć w Rossmannie, a wracając do domu zapominałam poszukać w necie. Czy był to udany powrót?
Nie wiem kto wymyślił nazwę dla serii Cleanology, ale przyznacie, że jest mega chwytliwa. Gdy weszła do sprzedaży od razu skusiłam się na peeling. Nie prowadziłam jeszcze wtedy bloga więc nie miałam okazji o nim pisać. Teraz nadrabiam zaległości i śmiało mogę przyznać, że mimo iż jest to kosmetyk przeznaczony do cery suchej i wrażliwej, a trzymam go na twarzy o 10 minut dłużej niż zaleca producent to jest moim ponownym odkryciem.
Peeling zamknięty jest w miękkiej, zakręcanej tubie o pojemności 75 ml. Konsystencja jest niesamowicie jedwabista. Świetnie rozprowadza się na twarzy. Zapach jest delikatny, przyjemny i niedrażniący.
Tak jak wspominałam, producent zaleca nakładanie peelingu na 5-7 minut. Nie mam wrażliwej cery więc po różnych eksperymentach śmiało trzymam go na twarzy ok. 15 minut. Choć jego skład nie do końca mi się podoba bo pewnych substancji staram się unikać to jedno muszę przyznać – na moją cerę działa świetnie. Wystarczy mi seans raz w tygodniu, a cera staje się niesamowicie wygładzona, miękka i cudownie aksamitna w dotyku. Nawet po niektórych peelingach mechanicznych nie osiągałam takich efektów. Pory są wyraźnie oczyszczone i przymknięte, a kolor ujednolicony. Z pewnością wpływ ma na to naturalna papaina, która jest rewelacyjnym składnikiem złuszczającym martwy naskórek. Poniżej pełen skład dla zainteresowanych.
Mimo, że z założenia przeznaczony jest do suchej skóry to ja jako mieszaniec uważam, że spokojnie można stosować go nawet przy cerze problematycznej i skłonnej do wyprysków ponieważ dzięki swojemu łagodnemu złuszczaniu nie roznosi nam problemu po całej twarzy, a dodatkowo wszelkie zmiany trądzikowe są ukojone i przygaszone, a cała cera odświeżona. Nie ma mowy o jakiejś dzikiej nadprodukcji sebum, która czasami ma miejsce po mocno drażniących peelingach.
Średnia cena peelingu to ok. 40 zł, ale wypatrzyłam, że w Rossmannie jest teraz w promocji za 37,49 zł. Wiecie, że nie jestem z tych, które zachwycają się pierwszym, lepszym produktem, ale jeśli poznałyście moc peelingów enzymatycznych to Cleanology jest zdecydowanie dla Was!
No właśnie, a jak jest z Wami? Lubicie peelingi enzymatyczne czy może zdecydowanie wolicie tradycyjne, mechaniczne? A może macie jakiegoś faworyta z linii Cleanology? Dajcie znać 🙂
Bardzo lubię produkty Dr Ireny Eris, a tego peelingu jeszcze nie miałam. Muszę wypróbować:)
Ooo to polecam z całego serducha 🙂
ooo nie znam tego jeszcze 😀
Przerobiłam mnóstwo enzymatyków, ale ten jest jednym z najlepszych 🙂
Ja mam podobne odczucia 🙂
No to będę musiała się za nim rozejrzeć
Nazwa wpada w ucho i dobrze się kojarzy 🙂
Dokładnie 🙂
Lubię peelingi enzymatyczne, a kosmetyki dr Ireny Eris uwielbiam, więc chętnie wypróbuję 🙂
Czuję, że będziesz zadowolona 🙂
Przyznam, że widzę go po raz pierwszy:) Jeśli jest tak dobry jak peeling enzymatyczny skin79 to polecę po niego do drogerii:)
Nie mam zupełnie porównania ze Skin79 🙁
słyszałam już oo nim, ale trochę niepokoi mnie ta gliceryna u mnie albo wcale się nei sprawdza albo nagle jednak jest okej ;(
Hmmm… ciężko mi powiedzieć bo akurat moja cera nie ma z nią problemów, gorzej z parafiną, ale w sumie peeling to nie krem i nie nakłada się go na cerę na aż tak długo 🙂
Mam i uwielbiam peeling enzymatyczny z Sylveco. Bardzo przyjemnie pachnie, dobrze działa i wreszcie przestałam widzieć te upierdliwe małe suche skórki przy nosie 🙂 I muszę powiedzieć, że ma krótszy skład. W tym nie podoba mi się Phenoxyethanol, tzn. mojej skórze się nie podoba, mam po nim policzki jak matrioszka 😀
Rozumiem, ja teraz kompletując wyprawkę dla bobasa eliminuję go z kosmetyków. Sama jednak czasami grzeszę tym bardziej jeśli kosmetyk jest tego wart 🙂
Tak się składa, że lecę do Polski i będzie okazja aby go poszukać w Rossmannie 🙂
Wolę mechaniczne, ale niestety czasem muszę sięgać po enzymatyczne, żeby nie roznosić zmian na skórze 🙂 Super, że jest tak dobry!
Ciekawy peeling, lubię produkty tej marki.
Ten peeling wygląda całkiem całkiem, a nazwa tej serii faktycznie jest bardzo chwytliwa 🙂
kiedyś kochałam ostre peelingi mechaniczne, teraz zdecydowanie stawiam na delikatne rozpuszczanie naskórka enzymatycznymi
Zdecydowanie preferuję peeling enzymatyczne, więc propozycja dr Ireny Eris bardzo mnie zaciekawiła. Skład może nie należy do idealnych, ale nie wydaje mi się, żeby mógłby mi zaszkodzić. Twój opis działania zdecydowanie zachęca do wypróbowania!
Uwielbiam peelingi enzymatyczne, głównie dlatego, że moja mieszana, ale wrażliwa skóra nie znosi tych mechanicznych :/
Dr Ireny Eris nie miałam nic z wyjątkiem próbek kolorówki 😉 ale takie peelingi bardzo lubię 🙂
Rzadko używam kosmetyki tej firmy. Jakoś mnie one nie przekonują, a są dosyć drogie
Lubię ten kosmetyk:) sprawdza mi się doskonale, a to najważniejsze:)!
Bardzo lubię ten peeling. Też zawsze trzymam go dłużej, zdarzyło mi się nawet przetrzymać go na twarzy bardzo długo i nie podrażnił, a efekt super
Ciekawy peeling, aż chciałoby się zobaczyć i poczuć jak działa na mojej skórze;)
Szczerze, ostatnio lubuję się w szczoteczkach do mycia twarzy i rękawiczce do masażu z Rossmanna 😉
Jeszcze nigdy nie używałam peelingów enzymatycznych, ale muszę ich spróbować, bo ostatnio czoło się trochę zbuntowało i wygląda nie za ciekawie. 😀
Bardzo kusi, ale w tej chwili mam aż 3 peelingi, muszę wykończyć 😀