Jak już niektórzy z Was wiedzą, zapachy nie są moją najmocniejszą stroną, ich opisy nastręczają mi nie lada trudności. Czasami jednak trafia się coś tak wyjątkowego, że koniecznie chce się o tym napisać. Tak jest w przypadku cudowności spod ręki Smykusmyka i Cosmefreak czyli Craft’n’Beauty. Gdy tylko dowiedziałam się, że znajome blogerki rozkręcają własny biznes, strasznie chciałam poznać ich dzieła. Wybór dwukrotnie padł na woski – nie jestem jakąś specjalistką w tej dziedzinie, ale partia Yankee Candle rozbudziła moją ochotę na otulanie zapachami mieszkania.
Woski Craft’n’Beauty okazały się być nie lada konkurencją dla YC, a mój facet polubił je do tego stopnia, że kolejna partia zamawiana była właśnie na jego życzenie. Myślę, że pod wieloma względami biją YC na głowę.
Najpierw kilka spraw od strony technicznej, a potem mała podróż przez zapachową ofertę.
Woski Craft’n’Beauty o różnych kształtach wytwarzane są ręcznie z oleju palmowego, otrzymujemy je zapakowane w przezroczyste folijki z wielokrotnym zamknięciem. Dzięki temu możemy ułamać tylko kawałek wybranego egzemplarza.
Na każdej torebeczce umieszczone jest logo i nazwa zapachu.
Woski łatwo dają skruszyć się w palcach, a boski zapach unosi się już po otwarciu torebki. Aromaty są naprawdę długotrwałe – w przypadku Yankee Candle mam wrażenie, że jest taki wielki bum aromatu, a potem nic. Z Craft’nBeauty jest inaczej – zapach od początku utrzymuje się na dość równomiernym poziomie i trwa bardzo długo. Gdy wieczorem palę woski, a następnego dnia po południu wracam z pracy to po otwarciu drzwi wyczuwam jeszcze snującą się mgiełkę.
Opróżnianie kominka nie nastręcza trudności – delikatnie podważam nożem i odskakuje cały roztopiony placuszek wosku – warto dodać, że cały czas mocno pachnący 🙂
Jakość, trwałość i bogactwo zapachów są podstawowymi atutami wosków Craft’n’Beauty. Za ok. 20 gramowy wosk zapłacimy tylko 5,15 zł – do kupienia na DaWandzie.
Kaszmir – ” zmysłowa, egzotyczna mieszanka szafranu, ziela angielskiego, kwiatów białego pieprzu na bazie zapachu wanilii i paczuli „ – intensywny, ciepły i upajający, zapach który otula zmysły, wieczory w jego towarzystwie nabierają mocy 🙂
Małpie Bąki – „ zapach obiadu małp… 😛 Aromat bananów, grejfruta, mango, kiwi wymieszanych z jagodami i kokosem! ” – zapach idealny na lato ( lub na zimę, dla tych, którzy tęsknią za egzotyką ), świeży, owocowy, aż ślinka cieknie. Kupiłam go ze względu na nazwę, ale szybko okazało się, że nie tylko nazwa jest fajna, ale i sam aromat.
Aaabsolutnie cudowne ciacho – „ najpyszniejszy zapach ciastek! Słodki krem z białej czekolady, z posypką kokosową i waniliową. Do tego lukier maślany. Mmmm! ” – jeśli chcecie udać, że właśnie przed chwilą piekłyście przepyszne, maślane ciasteczka to ten wosk jest do tego idealny. Smakowity, domowy… Gdybym nie wiedziała, że to wosk to wrąbałabym jak ciastko 🙂
Granat w blasku księżyca – ” tajemnicza mieszanka egzotycznego, pikantnego aromatu granatu, dzikiej bergamoty, jeżyny, irysów i jaśminu z nutami cynamonu, goździków, gałki muszkatołowej, szlachetnego drewna i cedru ” – na mój daltonistyczny nos, coś z gatunku jak Kaszmir jednak świeższe, bardziej kwiatowe z wyraźną pikanterią. Nie pogniewałabym się za perfumy o takim zapachu 🙂
Romantyczny Bursztyn – ” zmysłowe połączenie wiśni, sosu „Custard”, wanilii i drzewa sandałowego (odpowiednik zapachu Victoria’s Secret) ” – to akurat nie do końca mój faworyt, choć mojemu facetowi się podobał. Z pewnością zmysłowy, mocny i wyrazisty.
Nagi tyłek – ” nie, nie, to nie taki zapach gołego tyłka, jak Wam się wydaje 😛 W tej wspaniałej mieszance znajdziecie nuty jabłek, miodowego melona, truskawek i gruszek ze szczyptą aromatycznych przypraw 🙂 ” – kupiłam dla nazwy, podobnie jak Bąki Małpy, szybko okazało się jednak, że zapach ma w sobie to coś. Owoce z mieszanką przypraw, cudownie wypełnia wnętrze i dobrze komponuje się z posiłkami ( pobudza apetyt ).
Lemoniada malinowa – ” schłodzona lemoniada z dodatkiem słodkich, soczystych malin ” – pamiętacie oranżadki w proszku? Takie, które najlepiej smakowały jedzone uślinionym wcześniej paluchem? Matko, to pachnie jak one! Zapach dzieciństwa, słodki ale jednocześnie świeży. Prawie musuje w powietrzu 🙂
Spocony elf – ” Wyobraźcie sobie, że trafiacie do małego elfiego warsztatu, gdzie elfy wypruwają z siebie flaki i… wylewają siódme poty… o zapachu cukierków, lasek cukrowych, cukru i waty cukrowej! Sprawdźcie sami, to prawdziwie magiczny aromat! „ kolejna fajna nazwa i zapach przypominający różowe gumy do żucia Orbit dla dzieci 🙂 Nie koniecznie moja bajka, ale dla urozmaicenia jak najbardziej OK.
Pinacolada – ” smakowita kombinacja ananasa i kokosu ” – czy ja muszę coś dodawać? Idealna kompozycja słodkiego kokosa z orzeźwiającym ananasem. Ani zbyt rześka, ani zbyt słodka. Jeszcze żeby drinki same się napełniały… 🙂
Ibiza – ” Aromat świeżych mandarynek, delikatnego jaśminu podbite lekką, oceaniczną mgiełką ” – nowość w mojej kolekcji i nowość u Craft’n’Beauty. Zapach odrobinkę przypominający Sun&Sand z YC jednak bardziej świeży, morski i odprężający. Dla kogoś, kto 2 tygodnie urlopu przesiedział w domu, stanowił namiastkę wakacji.
Choć gusta mamy różne i to, co najbardziej urzekło mnie dla kogoś innego może być na samym końcu rankingu – przyznać jednak uczciwie należy, że dziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty i jakość wosków przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającym zapachoholikom. Ja jestem na etapie czyszczenia zapasów i kompletowania kolejnego zamówienia – Magiczny Eliksir, Babie Lato, Syrenie Pocałunki i Beligijskie Gofry z pewnością u mnie zagoszczą.
Znacie już asortyment Craft’n’Beauty? Może macie już swoich faworytów? 🙂
Tyłek rozwala wszystko na łopatki 😀
Woski bardzo ciekawie. Przygarnęłabym!
Hehehe no nazwa niesamowita, nawet nie czytałam opisu tylko brałam w ciemno 😀
Zrobiłaś mi smaka na te woski! A ich nazwy są genialne 🙂
Początkowo wahałam się czy składać zamówienie, bo mania Yankee Candle była w pełni sił, teraz jednak nie żałuję ani trochę i uważam, że woski od dziewczyn z CnB są pod wieloma względami lepsze 🙂
Tyłek THE BEST ! 😀
Nazwy mega chwytliwe – podoba mi się 🙂
Hehehe zgadzam się 😀 Te nazwy działają tak przyciągająco, że nawet nie czytałam opisów zapachów tylko brałam w ciemno 🙂
Póki co używałam tylko YC, ale może warto zaufać dziewczynom 🙂
Warto, naprawdę 🙂 Owszem, nie twierdzę, że już nigdy w życiu nie skuszę się na Yankee, ale Craft'n'Beauty są inne i dla urozmaicenia naprawdę świetne 🙂
jak do tej pory miałam jeden ich wosk "seks na plaży" i miał cudowny zapach 🙂
Kurczę, ja seksu nie miałam ( mamo jak to zabrzmiało ), ale jeśli będę miała okazję to zamówię 🙂
Tez uwielbiam woski:)nazwy rzeczywiście wymiatają hihi,pozdrawiam Ania 🙂
To takie umilacze, niby nic, a cieszy 🙂
Wszystkie kuszą! 🙂
Ja zawsze mam dylemat, który zamówić. Najchętniej wzięłabym wszystkie <3
Oj tak! Uzależnienie:P
Tyłek the best 🙂
No jachaaaa 😀
Chciałabym mieć wosk o zapachu ciacha! Mogłabym się ślinić a kalorii zero 🙂
No i muszę przyznać, że nagi tyłek ma coś w sobie i pewnie też bym go wzięła dla samej nazwy!
Oj a pachnie jak świeżo pieczony, najlepszy smakołyk – dosłownie ślina do pasa 🙂
A ja zawsze łykam te nazwy – nawet nie czytam kompozycji 🙂
świetne są te woski i bardzo je lubię 🙂
Ja też , naprawdę dziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty 🙂
moje woski muszą poczekać do jesieni, bo z tego gorąca odeszła mnie ochota na ich palenie…:)
Ja też miałam mały przestój, ale ostatnio zarzuciłam małpie bąki i znów mi się chce 😀
nazwy są prześmieszne 🙂
Zgadza się, aż chce się wypróbować 🙂
Świetne są nazwy – też na pewno skusiłabym się na małpie bąki czy nagi tyłek 🙂
No właśnie ja dla samych nazw się skusiłam, jak można by było ominąć zapach bąków czy tyłka 😀
Na spotkaniu w moje zbiory woskowe trafiły 4 od dziewczyn – Ibiza, Gruszka, Aloes i ogórek oraz Belgijskie gofry – ajj jakie piękne zapachy 😀
Oj Belgijskie Gofry są na mojej liście życzeń 🙂
Kurczę, gdybym nie miała ciągle lekkiego kataru to też bym cały czas wąchała..tak to tylko trochę czuję jak "włączę" swój kominek, eh.
oooo współczuję, ja tez tak kiedyś miałam, wiecznie blokowało mi nos, ale kupiłam sobie jakieś tabletki, cirrus chyba i po kilku dniach mi przeszło, a borykałam się z tym prawie rok 🙂
NAGI tyłek – the best!
Hihihi oj tak 😀
Przeczytałam Twoje opisy zapachów i przepadłam… Zaraz składam zamówienie 🙂