Wiosenne słoneczko coraz częściej zagląda nam do okien, więc my – blogerki kosmetyczne budzimy się do życia. Wreszcie zdjęcia w naturalnym świetle! Boże jak ja to kocham 🙂 Z tej cudownej okazji postanowiłam przygotować recenzję cieni do powiek od Sensique. Pokusiłam się nawet o makijaż – jeśli zastanawiacie się czy seria Velvet Touch jest warta poznania to zapraszam do lektury 🙂
W roli głównej: cienie Sensique Velvet Touch 117 i 156 + makijaż
Cienie przywędrowały do mnie w lutym. Każdy zamknięty w osobnej, przezroczystej kasetce z porządnego plastiku. Potężne „klik” informuje nas o bezpiecznym zamknięciu naszych cieni.
Oba posiadane przeze mnie egzemplarze są w zasadzie matowe, gdy bardzo mocno im się przyjrzymy zauważymy coś na kształt bardzo drobniutkiej miki.
Cienie mają wyjątkowo przyjemną, aksamitną konsystencję. Są cudownie zmielone, nie pylą i nie kruszą się nadmiernie. Ich pigmentacja jest więcej niż zadowalająca, szczególnie w przypadku pomarańczu. Nieperfumowane, więc ryzyko uczuleń jest zminimalizowane. Makijaż ze zdjęć przetrwał u mnie calutki dzień, oczywiście na bazie. Niemniej jednak zdarzało mi się, że cienie o rzekomo bardziej „renomowanym” pochodzeniu zbijały się w załamaniu już po kilku godzinach.
Zawsze lubiłam kolorówkę Sensique, cienie utwierdziły mnie jedynie w przekonaniu, że warto do nich wracać.
117 – to jasna wanilia. Delikatna i subtelna, idealnie sprawdza się do nakładaniu pod łuk brwiowy. Chętnie aplikuję ją również w wewnętrzny kącik, a także jako „podkład” pod inne cienie. Choć jest to cień matowy to wydaje się dawać skórze zdrowy glow. Makijaż zyskuje dzięki niemu zdrowej świeżości. Pigmentacja jest średnia, ale z reguły tak jasne cienie charakteryzują się nieco słabszym nasyceniem koloru.
156 – energetyczna pomarańcza, której początkowo nieco się bałam. Zdarzyło mi się korzystać z podobnych odcieni, ale były nieco zgaszone i perłowe, przy matach bardzo łatwo o potknięcie dlatego starałam się zafundować sobie coś w miarę stonowanego. Pigmentacja jest oszałamiająca przez wielkie „O”. Dodatkowo cień nie gaśnie w ciągu dnia, nie szarzeje, bardzo dobrze się rozciera i jest niesamowicie trwały. Nie stwarza problemu przy łączeniu z innymi odcieniami. Jeśli szukacie czegoś elektryzującego to ten odcień z serii Velvet Touch na bank przypadnie Wam do gustu.
Dla ciekawych moje zmagania z wyżej wymienionymi kosmetykami 🙂
Cena pojedynczego cienia to ok. 6 zł. Dla ciekawskich – firma produkująca markę Sensique to Hean, a kupić ja możecie oczywiście w Drogeriach Natura 🙂
Ten pomarańcz jest bardzo ładny 🙂
Dzięki 🙂 Taki żywy i soczysty 🙂
Pomarańcz faktycznie jest ciekawy;)
Rzadko używam takiego cienia do powiek, ale tym razem byłam bardzo zadowolona z efektu 🙂
oo nie wiedziłam, że Sensique to Hean:)
Ja kiedyś już czytałam o tym, ale potem jakoś wyleciało mi z głowy 🙂
ale fajna pomarańcz 🙂
Soczysta i żywa, bałam się, że w raz z blendowaniem będzie gasła, ale na szczęście nie 🙂
Ale ladnymakijaz 😉 taki arabski ^^ bardzo mi sie podoba 🙂
Dzięki wielkie, jakoś tak ostatnio znów mam wenę na malowanie 🙂
Pomarańcza wymiata, jest mega intensywna! A Ty pięknie wyglądasz 🙂
Dziękuję bardzo 🙂 Cieszę się, że makijaż się spodobał 🙂
Muszę mieć ten pomarańcz 🙂
Polecam, jeśli lubisz takie energetyczne odcienie to na bank będziesz zadowolona z jakości 🙂
Śliczny makijaż wykonałaś tymi cieniami! 🙂
wspaniale poskromiłaś ten pomarańcz!
pomarańcz jest mega
Mam kilka cieni sensique i lubię je, bo są tanie a trwałe i dobrze napigmentowane
Pomarańcz boski ♡ świetny makijaż 😉 bardzo moje kolory… ;))
Jaki piękny pomarańcz 🙂
Twoj makijaz przekonuje do zakupu 🙂
Świetna pigmentacja 🙂
Piękne cienie . Podoba mi się to połączenie . Wspaniale komponują się z Twoimi ciemnymi oczami 🙂
Przepiękny makijaż!
Dzięki wielkie, jejku ale mi miło 🙂
Powiem iż patrząc na cień pomarańczowy w opakowaniu nigdy bym sie na niego nie skusiła jednak patrząc na to jak pięknie się prezentuje na powiece to już się zastanawiam 🙂
Kolory raczej nie moje, ale do Twoich brązowych oczu… pasują świetnie 🙂
Dzięki 🙂 Cieszę się, że makijaż przypadł do gustu bo początkowo miałam trochę mieszane uczucia.
Jak Ci ładnie w takich kolorach – zazdroszczę, na mnie niestety nie pasują… ;-(
Kiedyś bym się na takie nie odważyła, teraz lubię 🙂