Każdy ma swoje guilty pleasures, które nie koniecznie muszą być ambitne czy górnolotne. Moją ulubioną odskocznią od codzienności są książki. Ubolewam tylko nad tym, że robię się coraz bardziej ślepa. Od kiedy mam czytnik, a już w ogóle od kiedy mam Kindle Paperwhite po prostu jestem przebrzydłym molem książkowym, który nie umie się powstrzymać przed kolejnym rozdziałem i… nagle z 21 robi się 3 rano… Gatunkiem, który od kilku wciągam jak świeże bułeczki jest New Adult – czyli młodzi dorośli. Przewaliłam już dziesiątki tytułów – jedne lepsze inne gorsze, ale do prawdziwych perełek lubię wracać. Jesień sprzyja czytelnictwu z ciepłą herbatką i kocykiem, więc jeśli macie chęć na romansidło to zapraszam na moich 5 ulubieńców.
1. Maybe Someday – Colleen Hoover
Śmiem twierdzić, że większość dziewczyn zna Colleen Hoover i większość z Was pewnie zna Maybe Someday. Czytałam ją już kilka razy i powiem szczerze – nie nudzi mi się. Daruję sobie szczegółowe opisy bo to wszystko możecie znaleźć na lubimyczytać.pl, choć przyznam szczerze, że wydawał mi się banalny.
Ridge, członek zespołu Sounds od Cedar, komponuje utwory, ale… niemoc twórcza sprawia, że ma problem z tekstami. Ma ukochaną dziewczynę, własne mieszkanie i z grubsza poukładane życie.
Sydney – gdy uczy się na balkonie, podśpiewuje sobie wymyślone teksty do muzyki, którą gra koleś po przeciwnej stronie. Mieszka z przyjaciółką, ma chłopaka i studiuje na kierunku, którego nie aprobują rodzice.
Co w tym nadzwyczajnego? Nie da się bez uchylenia rąbka tajemnicy – Ridge nie słyszy. Wydaje się to być totalnie oderwane od rzeczywistości – facet gra na gitarze, pisze muzykę i nie słyszy od urodzenia? Śmichłam… Jednak gdy przewracamy kartka za kartką i obserwujemy jak w jednej chwili Sydney traci całe swoje poukładane życie, a Ridge zaczyna być targany sprzecznymi uczuciami, to chcemy więcej i więcej. Happy End wcale nie wydaje się być oczywisty. Wielki plus za to, że seks nie wylewa się z każdej strony, a w zasadzie go praktycznie nie ma! Za to obserwowanie rozwijającego się uczucia jest tak realne, jakbyśmy sami go doświadczali. Są uczucia nad którymi nie da się zapanować i choć coś wydaje się być z pozoru złe, nie zawsze wywodzi się od zła. Po stokroć uwielbiam!
Narracja dwuosobowa sprawia, że możemy wczuć się zarówno w jednego jak i w drugiego bohatera.
2. Birthday Girl – Penelope Douglas
Myślę, że wiele osób czytając opis może uciec z krzykiem. Ja poczułam się zainteresowana bo hmmm… lubię starszych mężczyzn 😀
18 letnia Jordan pracuje, studiuje i za nic w świecie nie chce wracać do swojego rodzinnego domu, który nie bardzo można nazwać domem. Skrajna nieodpowiedzialność jej chłopaka sprawia, że lądują u jego ojca, 38-letniego Pike’a. Robi się dziwnie? No to słuchajcie dalej.
Jordan i Pike już przypadkowo spotkali się w kinie, nawiązując nić porozumienia, z każdym dniem w domu okazuje się, że mają ze sobą coraz więcej wspólnego. Pike jednak za nic w świcie nie chce stracić skomplikowanej relacji z synem. Czy taki związek ma w ogóle sens?
Świetnie nakreślone wewnętrzne dylematy, akcja rozwija się stopniowo, pokazując jakie emocje targają bohaterami. Jest namiętnie, jest erotycznie – może chwilami mamy ochotę przewrócić oczami, ale całość jest cudowną mieszanką miłości i gorąca. I znów trzyma w napięciu do samego końca, bo sytuacja nie wydaje się być oczywista. Humor, cięty język i… Pike, w którym nie sposób się nie zakochać. Wielki plus za narrację dwuosobową i epilog. Na ten moment nie ma dla mnie lepszego romansu z erotycznym zabarwieniem.
3. Bez Słów – Mia Sherdian
Zdecydowana większość książek Mii Sheridan jest świetna, ale Bez Słów to mój ulubieniec, zresztą jedna z pierwszych książek tego gatunku, która mnie zachwyciła…
Archer, miasteczkowy odmieniec, którego wszyscy unikają. Sam też unika ludzi. W wyniku tragicznego wypadku ( choć raczej działania z premedytacją ) nie może mówić. Zdany sam na siebie, nie szuka pomocy.
Bree ma za sobą traumatyczne przeżycia, przyjeżdża do miasteczka, które przypomina jej szczęśliwe chwile. Przypadkowe spotkanie z Archerem sprawia, że jest go niesamowicie ciekawa. Tak jakby przyciąganie pojawiło się od pierwszej chwili…
Pełna emocji i uczuć. Momentami aż magnetyzująca. Gdy patrzymy na przemianę głównego bohatera, to aż czasami nie możemy w to uwierzyć i pewne kwestie wydają się nie realne. Z drugiej strony czy pomoc i miłość drugiej osoby nie potrafi przełamać nawet największych murów? Kolejna narracja dwuosobowa i kolejny facet hmm… nazwijmy to z defektem. Mam wrażenie, że mam słabość do tego typu problemów bo…
4. Weteren – Katy Regnery ( The vixen and the vet )
Podaję oryginalny tytuł ponieważ czytałam ją zanim była wydana w PL i ciężko mi jakoś przyjąć polskie tłumaczenie choć jest jak najbardziej OK. To współczesna baśń o Pięknej i Bestii. Nie ukrywam, że to moja ulubiona bajka w Disneyowskim wydaniu, więc tym bardziej chętnie sięgnęłam po lekturę.
Savannah wraca do rodzinnego domu wylizać rany – ośmieszona, zdradzona i bez pracy nie może się odnaleźć w swoich nieco pruderyjnych, rodzinnych stronach. Gdy dostaje propozycję napisania artykuły na 4 lipca, nie waha się ani chwili, aby wrócić do reporterskiego życia.
Asher – jako weteran wojenny nie doczekał się życzliwego przyjęcia, bez ręki i ze zmasakrowaną połową twarzy jest miejscowym zapomnianym. Nie ma kontaktu z nikim poza starszą panią, przyjaciółką jego zmarłej babci, która zajmuje się jego domem. Przystaje na propozycję przeprowadzenia wywiadu, ale pod kilkoma warunkami…
Kolejny dowód na to, że mam słabość do mężczyzn z defektem. W tej książce mamy nie tylko uczucie, może nieco mniej wciągającą namiętność, ale i obraz tego jak bardzo boli bycie odtrąconym przez ludzi. Nie mamy tu sielanki, a walkę o godność, o sprawność i przekraczanie własnych granic. A także odwieczny dylemat – podążać za głosem serca czy rozumu.
Znów narracja dwuosobowa, być może nie jest tak porywająca jak poprzedniczki, ale niedawno przeczytałam ją kolejny raz i myślę, że warto.
5. Układ – Elle Kennedy
Tę książkę również czytałam zanim została wydana w PL. To jedna z tych typowych książek ze studenckiego życia. Jest ich na pęczki, jedne lepsze, inne całkiem do bani, ale Układ zdecydowanie wyróżnia się na ich tle i wszelkie pozytywy są zasłużone.
Garret jest szkolną gwiazdą. A jakże! Syn znanego hokeisty, sam nie widzi świata poza lodem i… przerzucaniem lasek, w swoim łóżku. Gdy nie zalicza mega ważnego testu przez co jego średnia ocen leci na łeb na szyję, marzenia o byciu zawodowym hokeistą zaczynają się oddalać. Przypadkowo zauważa, że dziewczyna z jego grupy zaliczyła na najwyższą ocenę. Wszelkie próby namówienia jej na udzielenie mu korków spełzają na niczym – do czasu…
Hannah w wieku 15 lat została zgwałcona. Nie determinuje to jednak jej życia bo uporała się z problemem. Ba! W oko wpadł jej pewien przystojniak i cicho do niego wzdycha. Tylko ten upierdliwy Garrett, męczy ją i dręczy żeby udzieliła mu korepetycji z niezaliczonego przedmiotu. Han-Han ma cięty język i swoje zdanie, więc spławia go ile się da. Na pewnej imprezie jednak, Garrett zauważa, że Hannah ma swoją słabość… obiecuje jej, że pomoże jej poderwać gościa, w zamian za udzielone korepetycje. Przy okazji okazuje się, że Hannah również potrzebuje korepetycji w zupełnie innej dziedzinie ( if You know what I mean)…
I tu sprawy zaczynają się komplikować bo okazuje się, że Garrett nie jest tylko pustym hokeistą z idealnym życiem, a Hannah… czyżby miłość miała inne imię niż myślała?
Kolejna narracja dwuosobowa, świetne tempo, nieżenująco erotyczna, mega zabawna, ale poruszająca również ważne tematy przemocy czy traumy. Jeśli studenckie klimaty Was kręcą to nie będziecie rozczarowane.
Mam a zanadrzu jeszcze kilka mniej popularnych, ale niezłych książek z tego gatunku, ale nie wiem czy w ogóle Was to interesuje?
Zaczarowanaa napisał
Nie ukrywam, że też bardzo lubię ten gatunek, choooociaż ostatnio mam wrażenie, że nieco mi przeszło. Wciągnęłam się w kryminały prawnicze Mroza tak, że aktualnie czytam już 10 tom serii z Joanną Chyłką 😀 Ale z tego grona znam Bez słów które miło wspominam oraz układ, którego dobrze nawet nie pamiętam. Na lubimyczytać dałam mu 6/10, więc był taki sobie.. Birthday girl mam na liście do przeczytania, nie wiem czy nawet Ty jej mi kiedyś nie poleciłaś 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Ja właśnie ostatnio odgrzewałam kotlety, bo nic nowego nie trafiało w mój gust, a w tym gatunku już ciężko o świeżość i zaskoczenie. Układ musiałam przeczytać drugi raz żeby docenić, Birthday Girl po prostu uwielbiam za cudowną chemię między bohaterami 😀
Dorota napisał
Nie dla mnie ten typ książek 🙂
Jedno Spojrzenie napisał
Jasne, nic na siłę 🙂 A co najchętniej czytasz?
Kaprysek . napisał
Kompletnie nie znam tych pozycji, może dlatego, że preferuję książki polskich autorów i raczej lekką – kobiecą literaturę ;p
Jedno Spojrzenie napisał
Ej ale to typowo babskie książki 🙂 Owszem, raczej z jakimś mocniejszym wątkiem w tle, ale relaksują idealnie. Ja jakoś w kryminałach się nie czuję – wolę romansidła:)
Ann Bloguje napisał
Zainteresowałaś mnie 1 książka:)