Tisane – balsamy do ust, które znali przede mną już chyba wszyscy. Nie wiem dlaczego, ale często nie ufam zbiorowym zachwytom. Mazidła jak mazidła – myślałam. Gdy jednak dałam im szansę, okazało się, że sama dołączyłam do rzeszy fanek. Co czyni je tak wyjątkowymi?
Kultową wręcz wersją stał się balsam do ust w słoiczku. Małe, poręczne i zakręcane opakowanie mieści 4,7 g kosmetyku. Waniliowy, przepyszny, ale nie męczący zapach sprawia, że noszenie go to na ustach to czysta przyjemność. A miodowy smak dodatkowo kusi do nałożenia kolejnej warstwy.
Sam balsam przypomina wyglądem właśnie zgęstniały miód. Dość twardy przy nabieraniu, szybko mięknie w kontakcie z ciepłem ciała i idealnie się rozprowadza. Nie jest ciężki czy lepki. Cudownie nawilża i wygładza usta. Sprawia, że nawet te bardzo zniszczone i spierzchnięte szybko odzyskują swoją objętość i łatwo się regenerują.
Nałożony na noc grubszą warstwą odnawia skórę – rano budzimy się jak po zabiegu wypełniająco-odmładzającym. Wargi są miękkie i delikatne. Zero suchych skórek.
Skład krótki i treściwy – opiera się na wosku pszczelim, oliwie z oliwek, olejku rycynowym oraz esktraktach z jeżówki, melisy i ostropestu.
Jedyny minus to oczywiście aplikacja palcem. Dla mnie nie do przyjęcia w wersji ” do torebki”. Po prosto jest to niehigieniczne, choć dłonie wydają się czyste to przecież mamy na nich miliony drobnoustrojów. Z tego względu balsamu używam jedynie w domu, gdy mam możliwość umycia rąk przed aplikacją. Ze mną zaś chodzi w torebce balsam w sztyfcie.
Pomadka ochronna od Tisane to dobra alternatywa dla balsamu w słoiczku. Moim zdaniem, mimo bardziej skomplikowanego składu jest ciut od niego słabsza ( ale to moje mocno subiektywne odczucia ) – oczywiście nawilża, chroni usta przed chłodem i wiatrem, zmiękcza i wygładza ale jakby delikatniej. Dzięki wygodnemu sztyftowi można jednak aplikować ją w dowolnym momencie, a to duża swoboda.
Główne składniki pomadki są podobne jak w balsamie, ale mamy tu nieco więcej dodatków zapewniających stabilności konsystencji. Zapach waniliowy, ale delikatniejszy. Dobrze sprawdza się na co dzień.
Balsam w sztyfcie mieści 4,3 g. Wydajność obu produktów jest w sam raz – nie są ani zbyt miękkie, ani zbyt tępe. Spokojnie można je zużyć przed upływem końca terminu ważności, bez marnotrawstwa.
Tisane od Herba Studio można kupić przede wszystkim w aptekach, w bardzo sympatycznej cenie, ok. 8 zł za sztukę. Ja osobiście szczerze polecam. Faktycznie te wszystkie zachwyty nie są przesadzone. Latem poznałam ich wersję przeciwsłoneczną i było to dobre preludium do poznania tej najbardziej znanej, klasycznej wersji.
A jakie są Wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji ust? Może to właśnie Tisane?
W formie pomadki nie miałam, ale w słoiczku używam i do od bardzo dawna 😉 zimy nie wyobrażam sobie bez Tisane 😉
W sztyfcie bym przygarnęła.
Ja również bym wybrała wersję w sztyfcie:) Śliczne zdjęcia.
Lubię Tisane w słoiczku. Niedawno chciałam dla odmiany kupić sztyft, ale na szczęście przed zakupem przeczytałam skład. Lanolina mnie natychmiast zniechęciła.
Wiele osób mówi, że sztyft słabszy. Ja go jednak bardzo lubię, ale nie miałam jeszcze słoiczka, tzn. dostałam niedawno w wersji dla dzieci (nie wiem, czy jest taka sama, jak ta podstawowa), tylko nie używałam na razie. Ciekawa jestem porównania 😉
Miałem wersję w słoiczku i była ok
Ja nie znam tej firmy zupełnie 😛 Ale skusiła mnie. Kochana, poklikałabyś u mnie w najnowszym poście?
Nie widziałam ich wcześniej, chyba warto wypróbować 🙂
Kosmetyki Tisane do pielęgnacji ust są naprawdę bardzo fajne. Potrafią sobie poradzić ze wszystkim, a przy tym nie kosztują zbyt wiele! Pierwszy balsam kupiłam kilka lat temu, i do tej pory co jakiś czas kupuję następne opakowanie 🙂
nie miałam nigdy, ale muszę sprawdzić 🙂
Właśnie mam go na ustach 🙂
Uwielbiam go !!!
mam obie 🙂 lubię,ale bez szału..są dobre ale po zachwytach w necie spodziewałam się…no nie wiem czego właśnie 😀
Uwielbiam 😉
Uwielbiam Tisane i chętnie do wersji w słoiczku wracam 🙂
Produkty Tissane są niemal kultowe, a ja, wstyd przyznać, jeszcze ich nie próbowałam.
Lubię te balsamy do ust. Niedawno kupiłam wersję w słoiczku.
Dla mnie Tisane w sztyfcie było dość przeciętne
Jest słabszy niż jego braciak w słoiczku, nie wiem czym to idzie :/
Zastanawiam się jak to jest, że w jednym momencie połowa blogosfery recenzuje te same produkty 🙂
Niestety nie miałam z tym do czynienia, ale szminkę bym wypróbowała 🙂