Gdy pierwszy raz zobaczyłam zajawki zimowych kosmetyków Isany to od razu czułam, że muszę mieć je w łazience choćby nawet działanie było kiepskie. Zanim zdążyłam wybrać się do Rossmanna, moja kochana Gosia przysłała mi dwa zestawy – dla mnie i dla narzeczonego KLIK. Od razu powędrowały na łazienkową półkę bo jak można nie pokochać tak uroczego pingwinka 🙂
Z pingwinkowej serii mam żel pod prysznic i mydło w płynie oraz zapas mydła w folii. Czy jednak poza ślicznym wyglądem nadają się do używania?
Żel pod prysznic zamknięty jest w klasycznej, charakterystycznej dla Isany, nieco pękatej butelce. Spokojnie możemy ją postawić ” do góry nogami „, gdy zostaje nam resztka kosmetyku.
Konsystencja produktu jest bardzo gęsta, dawno nie miałam tak gęstego żelu. Pieni się średnio, nie spodziewajcie się więc morza gęstej piany 🙂 Teoretycznie żel ma dodatek ekstraktu z wanilii, spodziewałam się więc właśnie tego aromatu, za którym raczej średnio przepadam. Okazało się jednak, że żel ma zupełnie inny – taki przyjemny, mroźny, lodowy i świeży zapach. Lekko słodki, ale nie duszący. Mój narzeczony określił go mianem „zimowego„, cóż – faktycznie coś w tym jest 🙂
Działanie? Nie oszukujmy się, to po prostu zwykły żel, dobrze myje i nie przesusza skóry, ale warto dbać o regularne nawilżanie ciała. Choć dobrze spełnia swoje „myjące” zadanie to i tak najlepiej prezentuje się na łazienkowej półce.
Dla zainteresowanych skład żelu Winterdushe.
Za 200 ml zapłacimy w Rossmannie ok 3 zł, chyba nawet jest na promocji.
Do niedawna nie przepadałam za mydłami w płynie. Ciągle jednak staram się do nich przekonać, dlatego płyn z pingwinkiem Isany od razu wylądował na umywalce, a w szafce czai się także mój zapas. Mydło w klasycznym opakowaniu z pompką, która sprawnie dozuje kosmetyk.
Konsystencja nie do końca jednak mi odpowiada. Jest bardzo gęsta i taka hmmm… zbito galaretkowata. Trzeba skupić się na myciu rąk, żeby wszystko jedną wielką kroplą nie spłynęło do odpływu. Drażni mnie to bo jestem dość roztrzepaną osobą. Zapach identyczny jak w przypadku żelu.
Dużym plusem jak dla mnie jest to, że mydło nie wysusza mi dłoni. Nie to że mam nerwicę natręctw, ale dłonie myję naprawdę często. Dla mnie jest to więc bardzo ważny aspekt.
Poniżej skład mydła w płynie Winterseife.
Mydło w opakowaniu z pompką jak i uzupełnienie, każdy po 500 ml kupimy w Rossmannie za ok. 3 zł.
Największą radochą jest dla mnie fakt, że moja łazienka również ma zimowe przebranko 🙂 A Wy skusiłyście się?