Półmetek wakacji już za nami. Przez ostatnie tygodnie w kąpielach słonecznych towarzyszył mi zestaw firmy Soraya, który testowałam dla BLOGmedia. Trzy produkty na każdy etap opalania stanowiły zgrane trio. Myślę, że najwyższy czas podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Na początek mój zdecydowany ulubieniec – starter opalania, przyspieszacz i balsam utrwalający w jednym kosmetyku. Express bronze 3 w 1 to kremowy balsam o aksamitnej konsystencji. Miękka tuba stawiana na zakrętce jest wygodna w użyciu, a zamknięcie na zatrzask szybkie i komfortowe.
Balsam przyjemnie się rozprowadza i łatwo wchłania. Skóra jest po nim miękka i nawilżona, a kwiatowy zapach to dodatkowy atut. Nie są to jednak podstawowe zadania kosmetyku.
Jak zapewnia producent, balsam stosowany na dwa tygodnie przed rozpoczęciem opalania poprawia koloryt skóry i przygotowuje ją do opalania. Aplikowany bezpośrednio przed kąpielą słoneczną przyspiesza proces opalania, zaś naniesiony po opalaniu ma utrwalać i ujednolicać opaleniznę.
Osobiście najbardziej pasował mi jako przyspieszacz opalania. Gdy go dostałam, moja skóra była już nieco zarumieniona, więc ciężko byłoby mi określić jak sprawdza się w roli startera. Jako przyspieszacz radził sobie naprawdę świetnie. Przez ostatnie lata dość opornie szło mi opalanie mimo iż kiedyś pierwsza opalenizna przychodziła dosłownie po kilku minutach ekspozycji na słońce.
Jasne – kremy z filtrem i te sprawy, ale nawet gdy popełniałam grzech wystawiania się na promienie UV bez filtra to i tak opalenizna była wyjątkowo delikatna.
Dzięki produktowi Express Bronze zauważyłam, że kolor przychodzi znacznie szybciej, ma ładny brązowy odcień i dłużej się utrzymuje. Ekstrakt z orzecha włoskiego ujednolicał koloryt. Przy stosowaniu tego produktu pamiętać należy o dodatkowym zabezpieczaniu się kremem z filtrem ponieważ sam kosmetyk go nie zawiera.
Dla zainteresowanych skład poniżej.
Opakowanie mieści 150 ml wydajnego i wielofunkcyjnego kosmetyku. Jeśli planujecie krótki urlop to myślę, że Express Bronze od Sorai zdecydowanie pomoże Wam uzyskać piękną opaleniznę.
Po starterze 3w1 pora na balsam do opalania z filtrem SPF10.
Klasyczna butelka o designie charakterystycznym dla Sorai, zamykana na porządny zatrzask.
Konsystencja jest bardzo leciutka, wręcz nazwałabym ją mleczkiem. Wchłania się bardzo szybko i nie zostawia tłustego filmu, a dodatkowo przyjemnie nawilża. Owocowy zapach podoba mi się średnio, ale nie jest też szczególnie denerwujący.
Osobiście stosowałam balsam przede wszystkim przy okazji wyjść „w miasto” gdy nie nastawiałam się na opalanie, ale także w trakcie opalania na nogi. Ta część ciała ( jak chyba u wszystkich ) opala się w tempie żółwim podczas gdy moje ręce czy plecy były już karmelowe.
Moim zdaniem jest to dobry kosmetyk zabezpieczający ciało w trakcie krótkich spacerów, sprawdzi się również na wyjątkowo trudno opalające się partie ciała bądź na już naprawdę dobrze opaloną i przyzwyczajoną do słońca skórę. No i z pewnością nie dla totalnych bladziochów. Mimo iż sama mam lekko oliwkową cerę z natury to staram się wybierać wyższe filtry, ale nie ulegam również presji kompletnej ochrony ciała bo przecież przy olbrzymich niedoborach witaminy D na naszej szerokości geograficznej, jakoś ją sobie trzeba zsyntetyzować 🙂
Poniżej skład:
Balsam ma standardową pojemność 200 ml i jeśli już się trochę przyrumieniłyście to myślę, że warto włączyć go do swojego plażowego arsenału.
Na koniec coś po opalaniu czyli balsam rozświetlający. Opakowanie identyczne jak w przypadku balsamu do opalania z tą różnicą, że już sam jego kolor przywodzi na myśl brązowe ciała.
Niestety w przypadku tego produktu mam dość mieszane odczucia.
Konsystencja jest bardzo leciutka, podobna do konsystencji balsamu z filtrem. Łatwo się rozprowadza, nie jest klejąca czy tłusta. Moim zdaniem jednak skóra po opalaniu często potrzebuje solidnego, nawilżającego kopa. Tu tego nie dostaniemy.
Balsam stosowany regularnie faktycznie przedłuża opaleniznę, ale drobinki rozświetlające… cóż, dla mnie są po prostu zbyt nachalne. Liczyłam na drobniutką, perłową mikę, która daje złocistą poświatę. Tutaj mamy faktycznie drobinki, ale przypominające brokat. W dziennym świetle nie są może tak rzucające się w oczy, ale w sztucznym świetle to prawdziwa dyskoteka! Palcem można wskazać pojedyncze mignięcia. Meh… nie tego się spodziewałam i choć produkt sam w sobie nie jest zły to drobinki są do zmielenia 🙂
Niżej skład:
Pojemność kosmetyku to 200 ml, sami musicie przemyśleć czy błyskoteka do Was przemawia 🙂
Soraya to marka, która do niedawna była przeze mnie trochę zapomniana. Cieszę się, że miałam możliwość przypomnieć sobie o nich. Macie może jakieś ulubione produkty spod skrzydeł tej marki? Jeśli tak to podrzućcie info co warto poznać 🙂
xkeylimex napisał
Też testowałam to trio i zupełnie nie przypadło mi do gustu. Starter/przyspieszacz nie robił z moją skórą nic, filtr działał ok, ale trochę za ciężki jak na SPF10, a balsam po opalaniu fajny, tyle że właśnie te wielkie brokatowe drobiny mnie zniechęciły – efekt mega kiczowaty :/
JednoSpojrzenie napisał
Szkoda, ja ze startera byłam zadowolona bo widziałam, że działa. SPF10 również pasował mi na mniejszą ekspozycję na słońce, ale te drobinki w balsamie po opalaniu mnie załamały 😀
Agnieszka KzMP napisał
Też dostałam zestaw i ogólnie jestem na nie 🙁 Najgorszy oczywiście jest ten brokat, porażka 🙁 3w1 chyba jako jedyny zrobił jakieś małe pozytywne wrażenie 🙂 Pozdrawiam 🙂
JednoSpojrzenie napisał
No balsam po opalaniu bardzo mnie rozczarował tymi drobinkami, bo widziałam wiele produktów rozświetlających, które zostawiają cudną poświatę, a ten to typowa dyskoteka. 3 w 1 u mnie sprawdził się dobrze, zużyłam go nawet do cna bo 150 ml i przyjemnie nawilżająca konsystencja nie utrudniły tego. SPF10 jak dla mnie jest OK, tyle, że nie jest to dla mnie typowy filtr do opalania bo jeśli idę poleżeć plackiem to biorę 30.
Syla napisał
Ja czasem lubiè używać balsamu utrwalajacego kolor ale jednocześnie chłodzącego 🙂
KosmetykoFanki napisał
Mam balsamik do opalania z filtrem 30 🙂
Kinga Bylina napisał
Bardzo dużo ostatnio jest o tych kosmetykach na blogach 🙂
JednoSpojrzenie napisał
Bo pewnie sporo osób zostało zaproszonych do akcji 🙂
żaneta serocka napisał
ten balsam rozświetlający robi wrażenie ale u mnie nie ma czego podkreślać, nie mam opalenizny
JednoSpojrzenie napisał
Ja o dziwo w tym roku jestem trochę liźnięta słońcem, ale u mnie to inaczej wygląda bo z natury mam lekko oliwkową cerę.
lacquer-maniacs napisał
Osobiście żadnych przyspieszaczy opalania nie używam, bo raz, że i tak szybko się spalam na raka, a dwa jakoś chyba wolę takich kombinacji chemicznych nie używać 🙂 Ogólnie z Soraya produkty do opalania miałam kiedyś kilka razy, ale raczej z braku innych akurat dostępnych niż z sympatii.
Muminkowe nowości napisał
Zainteresował mnie balsam 3w1, chętnie się na niego skuszę w kolejnym, wakacyjnym sezonie 🙂
W tym roku jak i w poprzednim do opalania ciała towarzyszy mi Kolastyna i jak na razie jestem zadowolona 😉
Not too serious blog napisał
Nie miałam tej serii.
Eva Pe napisał
Dla mnie mleczko do opalania musi mieć SPF przynajmniej 20 (mam jasną cerę). Poza tym balsam po opalaniu też przeważnie mam w domu.