Lubicie pielęgnację w płachcie? A może jednak stawiacie na tradycyjne formuły?
Sobotnie SPA – maseczka w płachcie kakao&kokos od Dizao
Maseczki w płachcie przez długi czas kojarzyłam jedynie z azjatyckimi kosmetykami, całkiem niesłusznie jak się okazuje. Ofertę Dizao dostępną w sklepie Kalina poznałam od strony tradycyjnych maseczek, gdy jednak wypatrzyłam tkaninowe, wiedziałam, że muszę się skusić. Czaiłam się i czaiłam, aż wreszcie zdecydowałam się na jedną z nich razem z moją kwietniową paczką ambasadorską. Jeśli mam być tak absolutnie i do bólu szczerą, to powiem Wam, że gdy pozna się już maseczki w płachcie to do tradycyjnych wcale nie chce się wybitnie wracać…Dlaczego?
Na pierwszy rzut oka wszystko jak zawsze – mała saszetka i apetyczny design. Przyznam, że lekko rozczarował mnie zapach. Liczyłam na konkretne kopnięcie kakao z kokosem. Nic takiego się jednak nie stało ponieważ aromat jest bardzo delikatny, nienachalny i lekki. Domyślam się, że wiele z Was rzekłoby uff… – ja ostatnio mam cholerne parcie na słodkości w każdej możliwej postaci, ale to już inna bajka…
Tkanina jest mięciutka i przyjemna w dotyku. Nasączenie substancjami pielęgnacyjnymi jest tak intensywne, że po 15 minutach na twarzy absolutnie nie robi się sucha. Moją pod koniec podwędził mój facet stwierdzając, że on też się trochę nawilży 😛 Generalnie jednak nie polecam się dzielić 😉
Rozcięcia ładnie dopasowują się do twarzy przez co sam komfort użytkowania jest bez zarzutu.
Z założenia wersja z kokosem i kakao miała być modelująco-nawilżająca. Jeśli chodzi o nawilżanie to jest ono w sam raz do mojego typu cery – tłusta i mieszana będzie piać w zachwytu. Do cery suchej polecałabym jednak inną wersję bo tutaj to nawilżenie może być nieco liche. Natomiast w kwestii modelowania wielki plus – maseczka napina ( nie mylić z efektem ściągnięcia ) skórę, sprawia, że lepiej „trzyma się kupy”. Ciężko to określić, ale wyraźnie czuć ujędrnienie i wygładzenie. Jednocześnie nie ma tego charakterystycznego efektu obciążenia jak po klasycznych maseczkach. W sumie zaraz po zdjęciu płachty możemy wklepać krem i nakładać makijaż. Idealnie sprawdza się przed wyjściem, szczególnie gdy wcześniej wrzucimy ją do lodówki. Taki ekspresowy lifting 🙂
Skład jak zwykle bardzo poczciwy – gliceryna, morwa chińska, aloes, olejek kokosowy, masło kakaowe, polisacharyd i ekstrakt z morszczynu, roślinny zamiennik kolagenu, proteiny pszeniczne, witaminy C i E.
Czy jestem zadowolona? Ja najbardziej tak. W przyszłości chętnie wypróbowałabym również maseczkę z czerwonym winem, granatem czy avocado. Naprawdę jest w czym wybierać 🙂
Maseczkę dorwiecie w sklepie Kalina – cena 1 szt. to 8,55 zł 🙂
Maseczka dobra rzecz, warto sobie czasem nałożyć. Tej akurat nie znam. 🙂
Jakby co polecam bo te tkaninowe są naprawdę przewygodne 🙂
Ja lubię od czasu do czasu taką w płachcie. Ja kupiłam na e-bayu takie same te maski i często je stosuje z zwykłymi – wtedy lepiej działają
Wiesz w sumie nigdy nie próbowałam w ten sposób, ale taka płachta położona na glinkową faktycznie mogłaby być świetna 🙂
wydaje się być fajna, bardzo chętnie bym wypróbowała 😀
https://karolinastaron.blogspot.com/
Polecam, maski w płachcie są świetne 🙂
Nigdy nie miałam do czynienia z tego typu maseczkami i chyba pora to zmienić 😉
Ja naprawdę je polecam bo są zarówno skuteczne jak i wygodne 🙂
Na pewno dodam ją do listy swoich zakupów 😉
Myślę, że naprawdę warto 🙂
Moją pierwszą płachtę mam za sobą i jestem zachwycona,więc i taką czekoladowo-kokosową,mimo delikatnego zapachu chętnie bym przygarnęła,zwłaszcza że mam tłustą cerę 🙂
Ojoj kokos <3 Uwielbiam! I to prawda gdy się raz spróbuje maski tkaninowej do standardowych wracać się nie chce 🙂
Uwielbiam takie maseczki, tylko wygląda się w nich jak potworek. Nie każdy lubi, ale ja na przykład uwielbiam wszelkie zapachy inspirowane kuchnią. Czekolada, kakao – bomba! Nawet w składzie są 🙂 Pozdrowionka! 🙂
Miałam wersję z algami i byłam z niej bardzo zadowolona 🙂 Jedyne co mnie wkurza to wielkość tych masek, gdyż moja facjata jest bardzo drobna i muszę ja umiejętnie zaginać żeby nie właziła na włosy, ale tak mam juz z każda maseczką w płachcie 🙂
Przeszłam na dietę, a już samo opakowanie sprawia, że miałabym chęć ją zjeść! Lepiej będę się trzymać z daleka 🙂
Fajnie, że maseczka się sprawdziła 🙂 Ja mam miejscami cerę suchą, a tylko na czole mieszaną, więc pewnie pokusiłabym się o mocniejsze nawilżenie 🙂
Wygląda smakowicie, uwielbiam czekoladę 😀
Szkoda, że zapach nie jest jak czekolada nadziewana kokosem bo chętnie bym się skusiła 😀 Wersja z winem też brzmi bardzo interesująco 😀
mniam, wygląda bardzo smakowicie, uwielbiam maski w płacie 🙂